Sentence to think about :  Panie, Kr�lu, pozw�l mi widzie� moje grzechy i nie os�dza� brata mojego,
albowiem b�ogos�awiony jeste� na wieki wiek�w. Amen.
   �w. Efrem Syryjczyk

Nabożeństwa bizantyjskie

Liturgie odbywają się w sali C w Kolegium OO.Jezuitów, ul. Rakowiecka 61. Wejście od ul. św. Andrzeja Boboli.


Materiały do wykładów
Sakramentologia w AKW - Collegium Bobolanum Teologia ekumeniczna w AKW - Collegium Bobolanum Wykłady na Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim we Lwowie Wykłady w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Polskiej Prowincji Dominikanów

Preferencje

 Count of members 161 members


Users online

( nobody )

Licznik

   visitors

   visitors online


O Kościele - Św. Andrzej Bobola - Łączy czy dzieli?

Poni�szy artyku� ukaza� si� w: „Studia Bobolanum” 1:2008, s.15-38.

Marek Blaza SJ

�wi�ty Andrzej Bobola – ��czy czy dzieli?

Ko�ci� katolicki w ramach przemian, jakie zapocz�tkowa� Sob�r Watyka�ski II, r�wnie� w��czy� si� czynnie w ruch ekumeniczny, podejmuj�c tym samym starania prowadz�ce ku osi�gni�ciu widzialnej jedno�ci wszystkich chrze�cijan. U progu III tysi�clecia chrze�cija�stwa, mimo pewnych zastrze�e�, jakie wywo�uj� wielotorowe dzia�ania ruchu ekumenicznego czy te� obaw dotycz�cych praktykowania fa�szywego irenizmu, osi�gni�to ju� pewne sukcesy w dialogu teologicznym.

R�wnie� kontynuowany jest dialog z Ko�cio�em prawos�awnym, w ramach kt�rego na rozwi�zanie czeka m.in. kwestia statusu m�czennik�w za wiar� Ko�cio��w katolickiego i prawos�awnego po hipotetycznym – jak na razie – zjednoczeniu obydwu Ko�cio��w. W tym kontek�cie pojawiaj� si� tak�e zasadnicze pytania natury eklezjologiczno-ekumenicznej, na kt�re trzeba b�dzie znale�� odpowied�. O ile bowiem w wymiarze wertykalnym (�wi�ty m�czennik-B�g) zagadnienie to nie stwarza zasadniczych trudno�ci teologicznych, o tyle jednak problemem jest rozpatrywanie tego typu m�cze�stwa na p�aszczy�nie eklezjologicznej, czyli w wymiarze horyzontalnym (�wi�ty m�czennik-Ko�ci�).

W tym te� kontek�cie nale�y umiejscowi� posta� i m�cze�sk� �mier� �w. Andrzeja Boboli. Jednak aby odpowiedzie� na pytanie, czy i w jakim stopniu �w. Andrzej Bobola ��czy czy dzieli katolik�w i prawos�awnych, trzeba podkre�li�, i� jego przypadek nie jest przypadkiem odosobnionym. Dlatego te�, aby znale�� odpowied� na pytanie, czy �w. Andrzej Bobola ��czy, czy raczej dzieli, trzeba najpierw zdefiniowa� samo rozumienie �wi�to�ci w Ko�ciele katolickim i Ko�ciele prawos�awnym. Nast�pnie om�wione zostanie stanowisko poszczeg�lnych teolog�w w sprawie kontrowersyjnych �wi�tych. Potem przybli�one zostan� �yciorysy i wybrane teksty liturgiczne opiewaj�ce �wi�tych m�czennik�w, tak katolickich, jak i prawos�awnych, kt�rzy oddali �ycie za swoj� wiar�. teksty liturgiczne. Wreszcie przedstawione zostan� pr�by przezwyci�enia tego problemu eklezjologicznego w ramach mi�dzynarodowego dialogu katolicko-prawos�awnego oraz zostan� wyci�gni�te wnioski.

1. Poj�cie �wi�to�ci w teologii katolickiej i prawos�awnej

W teologii katolickiej �wi�to�� (�ac. sanctitas) jest definiowana jako„przymiot bytu, kt�ry ca�kowicie spe�nia cel swego istnienia i dzi�ki temu jest sam w sobie zjednoczony. �ci�le m�wi�c, tylko B�g jest �wi�ty, poniewa� jest On ‘Tajemnic� budz�c� przera�enie i zachwyt; (Mysterium tremendum et fascinans), ‘ca�kowicie inny’ ni� ludzie i �wi�ty w spos�b niemo�liwy do opisania (zob. Iz 6,3.5), a mimo to jest On �r�d�em ca�ej naszej duchowej i moralnej doskona�o�ci. W Starym Testamencie kodeks �wi�to�ci (Kp� 17-26) zach�ca Izraelit�w, by byli �wi�tymi, poniewa� ich B�g jest �wi�ty (Kp� 19,2;20,26). Zdaniem �w. Paw�a zar�wno ca�y Ko�ci�, jak pojedynczy chrze�cijanie – to �wi�tynia Ducha �wi�tego (1 Kor 3,16-17;6,19). Mo�na tak�e m�wi� o �wi�to�ci miejsc, obrz�d�w, pism, prawa i przymierza, poniewa� s� one pob�ogos�awione przez Boga i Jemu po�wi�cone”[1]. A zatem, jedynym �r�d�em �wi�to�ci cz�owieka jest B�g, o czym przypomina te� II Modlitwa Eucharystyczna w liturgii �aci�skiej: „Zaprawd�, �wi�ty jeste�, Bo�e, �r�d�o wszelkiej �wi�to�ci”[2].

Z kolei w teologii prawos�awnej �wi�to�� (gr. άγιότης) jest to „jedno z fundamentalnych poj�� nauczania chrze�cija�skiego. Jego zasadniczy sens umiejscowiony jest w uczestnictwie cz�owieka w Bogu, jego przeb�stwieniu, w przemienieniu cz�owieka pod wp�ywem dzia�ania �aski Bo�ej. W przemienionym cz�owieku ustanowiona jest jego nieskazana przez grzech natura, jego zjednoczenie z Bogiem jako ‘dziecka Bo�ego’. Podstaw� tego ustanowienia jawi si� Wcielenie, przyj�cie przez Chrystusa ludzkiej natury. Skoro w Chrystusie ludzka natura by�a przeb�stwiona, to otwar�o drog� do Bogadla ca�ej ludzko�ci: chrze�cijanie, kt�rzy na�laduj� Chrystusa, wsp�uczestnicz� w Jego B�stwie poprzez �ask� i staj� si� [tym samym] �wi�tymi”[3]. Na podstawie powy�szej definicji mo�na wyci�gn�� wniosek, i� teologia prawos�awna bardzo akcentuje w kontek�cie �wi�to�ci tajemnic� Wcielenia Syna Bo�ego. Z tej bowiem tajemnicy wyp�ywa nauka o przeb�stwieniu cz�owieka. Albowiem tak jak B�g poprzez Wcielenie sta� si� cz�owiekiem, tak te� cz�owiek poprzez przeb�stwienie mo�e sta� si� uczestnikiem Boskiej natury, „drugim bogiem”, „bogiem przez �ask�”, zgodnie ze s�owami Pisma �wi�tego: „Wy wszyscy bogami jeste�cie i synami Najwy�szego” (Ps 82,6; por. J 10,34-35)[4].

Z drugiej strony nale�y zauwa�y�, i� �wi�to�� w obydwu Ko�cio�ach raczej pojmowana jest w wymiarze wertykalnym, w relacji B�g-cz�owiek, natomiast pomijany jest wymiar horyzontalny �wi�to�ci: chrze�cijanin-Ko�ci�. Dlatego te� wa�ne zdaje si� przedstawienie stanowiska teolog�w obydwu Ko�cio��w w kwestii �wi�tych, kt�rzy ponie�li �mier� m�cze�sk� za Boga i Ko�ci�, do kt�rego przynale�eli.

2. Stanowisko poszczeg�lnych teolog�w obydwu Ko�cio��w w kwestii kontrowersyjnych �wi�tych

Zagadnieniem kontrowersyjnych �wi�tych zaj�li si� m.in. teologowie r�nych wyzna� na sesji naukowej w 1997 roku, zorganizowanej przez Papiesk� Akademi� Teologiczn� w Krakowie. W ramach tej sesji g�os zabrali te� teologowie prawos�awni i katoliccy. I tak, reprezentuj�cy Polski Autokefaliczny Ko�ci� Prawos�awny, Aleksander Naumow wskaza�, i� „stawiaj�c sobie zatem tytu�owe pytanie, czy �wi�ci ��cz� nale�y oczywi�cie odpowiedzie� pozytywnie. �wi�ci ��cz� Ko�ci� dawniej Wojuj�cy, dzi� Pielgrzymuj�cy z Ko�cio�em chwa�y, ��cz� cz�owiecze�stwo z bosko�ci�, ��cz� przemijalno�� historii z wieczn� ponadczasowo�ci� zbawienia. ��cz� te� lud Bo�y, by za ich przyczyn� wielbi� Tego, kt�ry ich do �wi�to�ci powo�a�, daj�c jej wz�r samym sob� i z kolei ich stawiaj�c jako wz�r przed obliczem wiernych. R�wnie� na drugi trzon pytania czy �wi�ci dziel�, przyjdzie nam odpowiedzie� twierdz�co. Dziel� nie swoj� ontologiczna przemian� pobytu w przebyt ziemskiej egzystencji w niebia�ski byt, nie po�rednictwem i or�downictwem przed Bogiem. Dziel� tym, z czego B�g pozwoli� si� im otrz�sn�� – histori�, swoim genetycznym powi�zaniem z pewnym tu i teraz, kt�re dla nich dtaje si� jakim� zamglonym tam i wtedy, gdzie� i kiedy�, ale nie dla czcicieli. To Ko�ci� jako instytucja ziemska nieraz sprowadza �w mistyczny wymiar �wi�to�ci do historycznego czy politycznego konkretu, nie daj�c �wi�tym w ca�o�ci narodzi� si� dla nieba, a wi���c ich na sta�e z pewnymi obsesyjnie nieraz realizowanymi zadaniami. Wi�c w zasadzie nie o kryterium czy akceptacj� �wi�to�ci chodzi, lecz o operowanie t� �wi�to�ci� na planie politycznym, historycznym”[5].

Natomiast stanowisko katolickie zaprezentowa� ks. �ukasz Kamykowski. Wskaza� on m.in., i� dla katolik�w „�w. Andrzej Bobola jest m�czennikiem jedno�ci rozumianej na spos�b unii z Rzymem; dla prawos�awia – jako jezuita dzia�aj�cy na wschodnich kresach Rzeczypospolitej w okresie zaprowadzania Unii Brzeskiej jest symbolem ‘wielkiej smuty’ - okresu najwi�kszego upokorzenia ruskiej Cerkwi prawos�awnej, a z czasem jego kanonizacji w latach 30-tych [XX w.] ��czy si� pami�� ostrej propagandy antyprawos�awnej”[6]. �. Kamykowski stwierdzi� ponadto, �e mimo istnienia pewnych trudno�ci, z katolickiego punktu widzenia mo�na by przyj��, �e tacy �wi�ci, jak np. �w. Andrzej Bobola raczej ��cz� ni� dziel�. Powo�uje si� on tutaj na nauczanie Jana Paw�a II, kt�ry w encyklice Ut unum sint podkre�li�, �e Ko�ci� zbawionych sk�ada si� z chrze�cijan r�nych wyzna� i �w fakt napawa wielkim ekumenicznym optymizmem. Po tamtej stronie wszyscy bowiem tworz� jeden Ko�ci� i to winna by� szansa do tego, aby d��y� do podobnej rzeczywisto�ci tu, na ziemi[7].

Co wi�cej, ju� na samym pocz�tku tej encykliki Jan Pawe� II napisa�: „Odwa�ne �wiadectwo licznych m�czennik�w naszego stulecia, nale��cych do innych tak�e Ko�cio��w i Wsp�lnot ko�cielnych, kt�re nie s� w pe�nej komunii z Ko�cio�em katolickim, nadaje now� moc wezwaniu Soboru i przypomina nam o obowi�zku przyj�cia i wprowadzenia w czyn jego zalecenia. Ci nasi bracia i siostry, po��czeni przez wielkoduszn� ofiar� z w�asnego �ycia, z�o�on� dla Kr�lestwa Bo�ego, s� najbardziej wymownym �wiadectwem tego, i� mo�na przekroczy� i przezwyci�y� wszelkie elementy podzia�u, sk�adaj�c ca�kowity dar z siebie dla sprawy Ewangelii”[8].

W dalszej cz�ci encykliki papie� uzupe�ni� t� my�l i wyja�ni�, �e w �wi�to�ci chodzi o ukazywanie pewnych, indywidualnych postaci zrealizowanych chrze�cijan, spo�r�d kt�rych cz�� jest „poprawna” ekumenicznie, a cz�� nie: „w perspektywie teocentrycznej my — chrze�cijanie — mamy ju� wsp�lne Martyrologium. Obejmuje ono tak�e m�czennik�w naszego stulecia, liczniejszych ni� si� na og� uwa�a, i jest �wiadectwem, �e na pewnym g��bokim poziomie B�g utrzymuje mi�dzy ochrzczonymi komuni� w wierno�ci najwy�szemu nakazowi wiary, jaka si� objawia w ofierze z �ycia. Je�eli mo�na umrze� za wiar�, to mo�na tak�e osi�gn�� cel w�wczas, gdy chodzi o inne formy tego samego nakazu. Ju� poprzednio odnotowa�em z rado�ci�, �e komunia — niedoskona�a, ale realna — utrzymuje si� i wzrasta na wielu poziomach �ycia ko�cielnego. (...) Niepe�na jeszcze komunia naszych Wsp�lnot jest ju� w rzeczywisto�ci — cho� w spos�b niewidzialny — w��czona na trwa�e w pe�n� komuni� �wi�tych, to znaczy tych, kt�rzy zako�czywszy �ycie wierne �asce, znajduj� si� dzi� w komunii Chrystusa uwielbionego. Ci �wi�ci wywodz� si� z wszystkich Ko�cio��w i Wsp�lnot ko�cielnych, kt�re otworzy�y im drog� do komunii zbawienia”[9].

Jan Pawe� II w tej�e encyklice wskaza� tak�e na pewne pozytywne aspekty takich kontrowersyjnych �wi�tych, a tak�e w tym konte�cie zauwa�y�, i� �wi�ci ci poprzez �wiadectwo swojej wiary wzywaj� wsp�czenych chrze�cijan do nawr�cenia: „Poniewa� B�g w swoim niesko�czonym mi�osierdziu potrafi zawsze wydoby� dobro nawet z sytuacji, kt�re uw�aczaj� Jego zamys�owi, mo�emy odkry�, �e za spraw� Ducha nawet przeciwno�ci pos�u�y�y w niekt�rych przypadkach do podkre�lenia pewnych aspekt�w i przejaw�w chrze�cija�skiego powo�ania, jak to dzieje si� w �yciu �wi�tych. (...) �aska Bo�a b�dzie z tymi wszystkimi, kt�rzy id�c za przyk�adem �wi�tych staraj� si� spe�nia� jej wymogi. Czy zatem my sami mo�emy zwleka� z nawr�ceniem si� i spe�nieniem tego, czego oczekuje Ojciec? On jest z nami”[10].

Wracaj�c do wyst�pienia �. Kamykowskiego, trzeba wskaza�, i� skoncentrowa� si� na aspekcie �wi�tych ��cz�cych. Aby �w aspekt uwypukli�, odwo�ywa� si� on niejednokrotnie do my�li Jana Paw�a II zawartej zw�aszcza w encyklice Ut unum sint. Z pewno�ci� to optymistyczne podej�cie stanowi istotny wk�ad w kierunku rozwi�zania tej z�o�onej kwestii. Z drugiej strony, wydaje si�, i� nie mo�na lekcewa�y� tych element�w w �yciorysach poszczeg�lnych, kontrowersyjnych �wi�tych, kt�re nadal maj� charakter dziel�cy. Dlatego te� obecnie zostan� przedstawione sylwetki niekt�rych �wi�tych, kt�rzy stanowi� przedmiot sporu w ocenie mi�dzy wyznaniem katolickim i prowos�awnym.

3. �wi�ci, kt�rzy dziel�

W niniejszej cz�ci zostan� przedstawione postaci dwudziestu sze�ciu �wi�tych, spo�r�d kt�rych jeden �wi�ty by� rzymskim katolikiem (�w. Andrzej Bobola), czternastu by�o grekokatolikami i jedenastu by�o prawos�awnymi. �yli oni na przestrzeni pi�ciu wiek�w: od drugiej po�owy XVI wieku do pierwszej po�owy XX wieku. Ich sylwetki zostan� zaprezentowane w kolejno�ci chronologicznej[11].

3.1. Patriarcha German

Patriarcha Moskiewski i Ca�ej Rusi, German (Гермоген; Ермоген[12]) pochodzi� z rodziny do�skich kozak�w. Zrazu by� kap�anem w cerkwinikolskiej w Kazaniu. Szybko jednak zosta� mnichem. W 1582 roku zosta� archimandryt� Monasteru Spaso-Prieobra�enskiego. 13 maja 1589 roku wy�wi�cono go na biskupa, a nast�pnie zosta� pierwszym metropolit� kaza�skim. 3 czerwca 1603 roku zosta� wybrany na tron patriarszy. Jego pontyfikat przypada na czasy Wielkiej Smuty. W czasie obecno�ci w Moskwie Polak�w[13] aktywnie przeciwdzia�a� pr�bom wprowadzenia unii Ko�cio�a prawos�awnego z Rzymem czy te� wprost katolicyzmu rzymskiego. W licznych pismach wzywa� on do przeciwstawienia si� Polakom i do wybrania nowego cara. Za sw� dzia�alno�� zosta� aresztowany i osadzony w Monasterze Czudowskim na moskiewskim kremlu[14]. W trakcie obl�enia moskiewskiego kremla przez pospolite ruszenie (1611-1612 r.) wielokrotnie by� namawiany przez okupant�w, by wezwa� on powsta�c�w do zaprzestania obl�enia i opuszczenia przez nich Moskwy. Namowom tym stanowczo si� jednak sprzeciwia�, za co zosta� zag�odzony 17 lutego 1612 roku. Pochowano go w Monasterze Czudowskim. Czterdzie�ci lat p�niej przeniesiono jego doczesne szcz�tki do Uspie�skiego Soboru na moskiewskim kremlu. 12 maja 1913 roku zaliczony w poczet �wi�tych przez Rosyjski Ko�ci� Prawos�awny . Warto zauwa�y�, i� kanonizacja ta u�wietni�a 300-lecie panowania dynastii Romanow�w[15].

3.2. Andrzej Bobola

Andrzej Bobola, herbu Leliwa, urodzi� si� w Strachocinie (Ziemia Sanocka). Wst�pi� do Towarzystwa Jezusowego w 1611 roku. Jedena�cie lat p�niej przyj�� �wi�cenia kap�a�skie. Potem rozpocz�� prac� duszpastersk� w Nie�wie�u. Nast�pnie zosta� skierowany do Wilna, gdzie pracowa� w ko�ciele �w. Kazimierza. Gdy w 1625 roku w mie�cie zapanowa�a epidemia, pomaga� on chorym.W 1630 roku z�o�y� uroczyst� profesj� zakonn�.

P�niej pracowa� w Bobrujsku,zamieszkanym w wi�kszo�ci przez prawos�awnych. Po trzech latach przeniesiony do P�ocka, a stamt�d do Warszawy. Potem zn�w przebywa� w P�ocku, nast�pnie w �om�y, Wilnie, Pi�sku, zn�w w Wilnie i wreszcie w 1652 r. trafi� ponownie do Pi�ska. W ostatnim okresie �ycia Andrzej Bobola pracowa� przede wszystkim jako misjonarz na Polesiu. Dzi�ki jego pracy apostolskiej dwie wioski zamieszka�e przez prawos�awnych (Ba�andycze i Dro�yn), przyst�pi�y do unii z Ko�cio�em katolickim. Jednak w czasie jednej z wypraw misyjnych,16 maja 1657, zosta� pojmany przezkozak�w ko�o Janowa Podlaskiego. W miasteczku zosta� poddany niezwykle okrutnym torturom, po kt�rych dobito go ci�ciami szabli. Pochowano go w kolegium jezuickim w Pi�sku. Nast�pnie, w styczniu 1808 roku jego cia�o przewieziono do Po�ocka. Benedykt XIV, 9 lutego 1755 roku, wpisa� Andrzeja Bobol� na list� m�czennik�w za wiar�. Pius IX og�osi� go b�ogos�awionym 30 pa�dzierniku 1853 roku, a kanonizacji dokona� Pius XII 17 kwietnia 1938 roku. Kongregacja Kultu Bo�ego i Dyscypliny Sakrament�w 13 marca 2002 roku og�osi�a go drugorz�dnym patronem Polski. Obecnie jego doczesne szcz�tki spoczywaj� w Warszawie[16].

3.3. Atanazy Brzeski

Atanazy Filipowicz, igumen brzeski, urodzi� si� w czasie, gdy w �ycie zacz�y by� wprowadzane postanowienia Unii Brzeskiej (ok. 1595-1600). W swojej m�odo�ci by� nauczycielem dzieci Leona Sapiehy, Kanclerza Wielkiego Ksi�stwa Litewskiego. W 1627 roku wst�pi� do Monasteru �wi�toduskiego w Wilnie. W 1632 roku zosta� wy�wi�cony na kap�ana i mianowany namiestnikiem Monasteru Dubowskiego. W 1636 roku klasztor ten przej�li jednak jezuici. Z kolei Atanazy wraz z pozosta�ymi mnichami prawos�awnymi uda� si� do Monasteru Kupiatickiego,niedaleko Pi�ska.Jednak w 1655 r. monaster ten zaj�li unici. W 1640 roku zosta� igumenem Monasteru �w. Symeona w Brze�ciu.

Prowadzi� on aktywn� dzia�alno�� duszpastersk�, otwarcie wyst�puj�c jednocze�nie przeciw Unii Brzeskiej. Dzi�ki sweojej nieprzejednanej postawie, a tak�e przez pos�uch wiernych prawos�awnych Atanazy budzi� niepok�j w�r�d unit�w. W 1641 roku uda� si� on na sejm do Warszawy, by uzyska� potwierdzenie przywilej�w dla swojego monasteru, kt�rych mu jednak odm�wiono. Nied�ugo potem staje si� jurodiwym[17]. Po dw�ch latach na kolejnym sejmie, przed kr�lem W�adys�awem IV Waz� i ca�� izb� przemawia� w obronie prawos�awia. Jednak jego wyst�pienie odebrano jako zniewag� wobec w�adz pa�stwowych. Aresztowanego i pozbawionego wszystkich godno�ci, odes�ano do metropolity kijowskiego Piotra Mohy�y, aby ten rozstrzygn�� o jego losie.

Metropolita przywraca go jednak na prze�o�onego monasteru w Brze�ciu, gdzieoddaje si� z jeszcze wi�ksza gorliwo�ci� pracy w obronie prawos�awia. W listopadzie 1644 roku zosta� osadzony w wi�zieniu w Warszawie pod zarzutem, �e spiskowania przeciw Rzeczypospolitej, podczas pobytu w Moskwie, gdy by� jeszcze nowicjuszem zakonnym. Z wi�zienia napisa� dwa listy do kr�la,kt�ry w ko�cu nakaza� uwolni� Atanazego pod warunkiem, �e metropolita kijowski we�mie go pod swoj� opiek�. Po uwolnieniu, przebywa� w �awrze Kijowsko-Peczerskiej a� do �mierci Piotra Mohy�y w 1647 roku.

W trakcie powstania Bohdana Chmielnickiego, Atanazy zosta� osadzony w wi�zieniu zamkowym w Brze�ciu pod zarzutem dostarczania broni powsta�com. W nocy z 4 na 5 wrze�nia 1648 roku nak�aniano go do wyrzeczenia si� prawos�awia i przyj�cia Unii. Ten jednak odm�wi�. Nast�pnego dnia zosta� wywieziony do lasu i poddany torturom, kt�rych nie prze�y�. Po o�miu miesi�cach jego szcz�tki przeniesiono z miejsca ka�ni do Monasteru �w. Symeona w Brze�ciu[18].

3.4. Jozafat Kuncewicz

Jozafat (Iwan, Jan) Kuncewicz (Kunczyc) urodzi� si� za panowania kr�la Stefana Batorego, oko�o r. 1580 we W�odzimierzu Wo�y�skim, w rodzinie prawos�awnej. W m�odo�ci by� subiektem kupieckim. Jednak ju� wtedy zainteresowa� si� ide� unii prawos�awia z Ko�cio�em rzymskokatolickim. W 1604 roku wst�pi� do Monasteru �w. Tr�jcy w Wilnie, gdzie przyj�� imi� zakonne Jozafat. W tym te� czasie przyj�� �wi�cenia diakonatu z r�k metropolity Adama Hipacego Pocieja, a �wi�cenia kap�a�skie w 1609 roku. Zas�yn�� on jako kaznodzieja naWile�szczy�nie, S�onimszczy�nie, i Grodzie�szczy�nie. By� on bardzo aktywny na polu jednania prawos�awnych z Ko�cio�em katolickim. Pe�ni� te� liczne zadania powierzane mu przez metropolit� J�zefa Welamina Rutskiego. W 1617 roku przyj�� �wi�cenia biskupie z r�k tego� metropolity i zosta� koadiutorem arcybiskupa Gedeona Brolnickiego w Po�ocku. Po �mierci tego ostatniego zosta�arcybiskupem Po�ocka.

By�a to olbrzymia diecezja. Obejmowa�a ona bowiem niemal ca�� dzisiejsz� Bia�oru�. Natomiast Jozafat jako biskup reformowa� klasztory i duchowie�stwo, napisa� „Katechizm”, rozpowszechnia� pisma katolickie, zw�aszcza te, kt�re uwypukla�y r�nice pomi�dzy Ko�cio�em prawos�awnym a unickim. Dzi�ki jego dzia�alno�ci Uni� Brzesk� przyj�a prawie ca�a diecezja. Z drugiej strony ustanowienie w roku 1620 przez prawos�awnego patriarch� Jerozolimy Teofanesa hierarchii prawos�awnej na terytorium Rzeczypospolitej, zacz�o swtarza� konkurencj� dla episkopatu unickiego, kt�ry dotychczas by� jedynym episkopatem w metropolii kijowskiej tradycji bizantyjskiej. To ustanowienie hierarch�w prawos�awnych spowodowa�o zatem zdecydowany wzrost napi�cia mi�dzy zwolennikami i przeciwnikami Unii.

I tak, prawos�awny arcybiskup po�ocki Melecjusz Smotrycki zwalcza� arcybiskupa Jozafata za pomoc� utwor�w polemicznych, prowokuj�c tym samym konflikty religijne. Ca�a ta sytuacja doprowadzi�a w ko�cu do m�cze�skiej �mierci Jozafata Kuncewicza, kt�r� poni�s� z r�k swoich przeciwnik�w religijnych w Witebsku, dnia 12 listopada 1623 roku. Papie� Urban VIII og�osi� Jozafata b�ogos�awionym w20 lat po jego �mierci, a kanonizowany zosta� w 1867 roku przez papie�a Piusa IX. Od 1949 roku doczesne szcz�tki �wi�tego Jozafata Kuncewicza spoczywaj� w bazylice �w. Piotra w Rzymie[19].

3.5. M�czennicy pratuli�scy

W drugiej po�owie XIX wieku na terenie zaboru rosyjskiego pozosta�o�ci� Unii Brzeskiej by�a ju� jedynie diecezja che�mska Ko�cio�a unickiego. Jednak w�adze carskie zaplanowa�y likwidacj� r�wnie� tej diecezji. Ca�y �w plan zosta� zaaprobowany przez imperatora rosyjskiego Aleksandra II. Dlatego te� w styczniu 1874 roku mia�y wej�� w �ycie zarz�dzenia nakazuj�ce u�ywanie prawos�awnych ksi�g w podczas nabo�e�stw w �wi�tyniach unickich diecezji che�mskiej. Przyj�cie ich przez wiernych rz�d rosyjski rozumia� jako przyst�pienie danej parafii do prawos�awia. Aby �w plan m�g� sktecznie si� urzeczywistni�, w�adze carskie usun�y biskupa oraz tych kap�an�w, kt�rzy nie zgadzali si� na reformy, maj�ce doprowadzi� do zerwania jedno�ci z Ko�cio�em rzymskokatolickim. Natomiast osoby �wieckie broni�y tej jedno�ci, cz�sto nawet za cen� swojego �ycia.

Na pocz�tku roku 1874 do parafii unickiej w Pratulinie przyby� kap�an prawos�awny w miejsce uprzednio usuni�tego przez w�adze carskie proboszcza, ks. J�zefa Kurmanowicza.Parafianie zamkn�li cerkiew i plebani�, a nowego kap�ana nie chcieli dopu�ci� do wykonywania obowi�zk�w. W zwi�zku z zaistnia�� sytuacj� kap�an prawos�awny poinformowa� w�adze. W konsekwencji dnia 22 stycznia 1874 roku do Pratulina przyby�a rota piechoty. Jednak parafianie nie ust�powali i nie chcieli odda� kluczy. Nast�pnego dnia przyby�y posi�ki: kolejna rota piechoty i sotnia kozak�w. 24 stycznia naczelnik powiatu ponownie za��da� wydania kluczy. Spotka� si� jednak ponownie z odmow�. A poniewa� parafianie otaczali cerkiew, broni�c do niej dost�pu, dlatego wojsko przyst�pi�o do rozp�dzenia obro�c�w. Nie mog�c nak�oni� unit�w do rozej�cia si�, pomimo gr�b czy obietnic �ask carskich, dow�dca da� rozkaz strzelania do zebranych. �mier� ponios�o w�wczas 13 m�czyzn w wieku od 19 do 50 lat, jedenastu �onatych, dw�ch kawaler�w.

Cia�a zabitych unit�w zosta�y pochowane przez wojsko rosyjskie w taki spos�b, i� ich gr�b zosta� zr�wnany z ziemi�. Dopiero 18 maja 1990 roku szcz�tki m�czennik�w zosta�y przewiezione z grobu do �wi�tyni parafialnej. Z drugiej strony nale�y podkre�li�, i� m�cze�stwo unit�w pratuli�skich nie by�o w tamtym czasie faktem odosobnionym. Jednak o m�cze�stwie tych w�a�nie unit�w zachowa�o si� najwi�cej dokument�w. Dlatego te� biskup podlaski Henryk Prze�dziecki wybra� ich jako kandydat�w na o�tarze. 6 pa�dziernika 1996 zostali beatyfikowani przez Jana Paw�a II[20].

3.6. Maksym Gorlicki

Maksym Sandwiczurodzi� si� 19 stycznia 1886 roku w Zdyni[21], w greckokatolickiej rodzinie �emkowskiej. Po uko�czeniu czteroklasowej szko�y w Gorlicach, uczy� si� w gimnazjum w Ja�le, a nast�pnie w Nowym S�czu. Po uko�czeniu gimnazjum wst�pi� do monasteru bazylia�skiego w Krechowie (obecnie zachodnia Ukraina). W 1904 roku rozczarowany rozlu�nieniem dyscypliny monastycznej, opu�ci� go, by wst�pi� do prawos�awnego klasztoru w Poczajowie. Sw� postaw� zwr�ci� uwag� prawos�awnego biskupa Antoniego (Chrapowickiego), kt�ry wys�a� go do Wo�y�skiego Seminarium Duchownego w �ytomierzu. W 1911 roku o�eni� si� z Pelagi� Hryhoruk, a 17 listopada tego� roku przyj�� �wi�cenia kap�a�skie od biskupa Antoniego.

Jako kap�an najpierw pos�ugiwa� we wsi �emkowskiej Grab, gdzie poprzedni unicki proboszcz Filomen Kisielewski zaprzesta� u�ywania w trakcie nabo�e�stw s�owa „prawos�awny”, czym doprowadzi� do konfliktu ze swoimi parafianami. �w fakt spowodowa�, �e zosta� on urlopowany przez swego biskupa, a parafia pozosta�a bez kap�ana. Jednak na pro�b� parafian ks. Maksym podj�� pos�ug� w Grabie na pocz�tku grudnia 1911 roku. Jednak w�adze austrow�gierskie zareagowa�y na dzia�alno�� kap�ana prawos�awnego w unickiej parafii aresztem o�miodniowym, wysok� grzywn� orazzaplombowaniem cerkwi. Po wyj�ciu z aresztu ks. Maksym sprawowa� nabo�e�stwa w domach prywatnych. Ponownie aresztowany 16 stycznia 1912 roku, sp�dzi� w wi�zieniu siedem tygodni. Zwolniony w okresie Wielkiego Postu, nie cieszy� si� jednak d�ugo wolno�ci�. Aresztowany ponownie 28 marca, tym razem pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji.

Po blisko dw�ch latach rozpocz�� si� jego proces we Lwowie. Wraz z innymi wsp�oskar�onymi, po trzymiesi�cznej rozprawie 6 czerwca 1914 roku zosta� oczyszczony z zarzut�w. Powr�ci� do rodzinnej Zdyni i kontynuowa� pos�ug� kap�a�sk�, mi�dzy innymi odprawiaj�c nabo�e�stwa w Grabie. Jednak wybuch pierwszej wojny �wiatowej spowodowa� ponowne aresztowania os�b podejrzanych o postawy prorosyjskie. Aresztowany 4 sierpnia 1914 roku, zosta� uwi�ziony w Gorlicach, a nast�pnie bez procesu zosta� rozstrzelany 6 wrze�nia tego� roku przez �andarm�w na dziedzi�cu wi�zienia. Cia�o pogrzebano na gorlickim cmentarzu. �emkowie, tak unici, jak i prawos�awni, uwa�aj� go za bohatera narodowego i opiekuna duchowego swojego narodu.Decyzj� �wi�tego Soboru Biskup�w Polskiego Autokefalicznego Ko�cio�a Prawos�awnego z 7 lipca 1994 roku zaliczono m�czennika ks. Maksyma Sandowicza do grona �wi�tych[22].

3.7. M�czennicy ziemi che�mskiej i podlaskiej

Ni�ej opisani m�czennicy prawos�awni oddali swoje �ycie podczas II wojny �wiatowej. Uchwa�� �wi�tego Soboru Biskup�w Polskiego Autokefalicznego Ko�cio�a Prawos�awnego z dnia 20 marca 2003 roku zostali oni zaliczeni do grona �wi�tych i w��czeni do Soboru �wi�tych M�czennik�w Ziemi Che�mskiej i Podlaskiej. Natomiast sama uroczysto�� kanonizacyjna odby�a si� 7-8 czerwca 2003 roku w Che�mie.

3.7.1. Ignacy

M�czennik Ignacy urodzi� si� w latach sze��dziesi�tych XIX wieku. O jego dzieci�stwie i m�odo�ci niewiele wiadomo. Wst�pi� do monasteru �w. Onufrego w Jab�ecznej i przyj�� postrzy�yny mnisze, otrzymuj�c imi� Ignacy. W monasterze pe�ni� funkcj� dzwonnika. Gdy wybuch�a druga wojna �wiatowa, by� jednym z najstarszych braci w monasterze. We wrze�niu 1939 roku wojska hitlerowskie zaj�y cz�� budynk�w monasterskich, a zarz�d nad maj�tkiem monasterskim przeszed� w r�ce urz�dnik�w niemieckich, dla kt�rych obecno�� mnich�w by�o tylko zawad�. W nocy z 9 na 10 sierpnia 1942 roku �o�nierze hitlerowscy dokonywali rewizji w celach mniszych, szukaj�c broni. Nie znajduj�c jej, podpalili budynki. Ze wzgl�du na �w po�ar, mnich Ignacy zacz�� dzwoni� na trwog�, za co zosta� skatowany na �mier�. Zosta� pochowany na monasterskim cmentarzu. Wiosn� 2003 roku otwarto jego gr�b, jego doczesne szcz�tki umieszczono w cerkwi �w. Onufrego w Jab�ecznej[23].

3.7.2. Sergiusz Zacharczuk

Sergiusz Zacharczuk urodzi� si� w 1915 roku we wsi Szychowice ko�o Hrubieszowa. Jego ojciec by� diakonem i dyrygentem ch�r�w cerkiewnych. Sergiusz uko�czy� Wo�y�skie Seminarium Duchowne w Krzemie�cu. Po wst�pieniu w zwi�zek ma��e�ski, przyj�� �wi�cenia kap�a�skie i od razu podj�� prac� duszpastersk� w parafii Nabro� na Tomaszowszczy�nie, gdzie cerkiew zosta�a zburzona w wyniku akcji polonizacyjnej w 1938 roku. Wo�y� by� bowiem w�wczas terenem silnych napi�� polsko-ukrai�skich. Ofiar� tego konfliktu sta� si� tak�e ks. Sergiusz, kt�ry zgin�� 5 maja 1943 roku w Nobro�u. Pochowano go na cmentarzu w Szychowicach. Jednak obecnie jego doczesne szcz�tki spoczywaj� w cerkwi �w. Aposto�a Jana Teologa w Che�mie[24].

3.7.3. Pawe� i Joanna Szwajko

Pawe� Szwajko urodzi� si� 4 kwietnia 1893 roku w Zab�otcach na Wo�yniu. Uko�czy� Seminarium Duchowne w Jekaterynos�awiu (dzisiejszy Dnipropetrowsk) w 1918 roku. W 1923 roku zawar� zwi�zek ma��e�ski z Joann� �otock�, a 12 wrze�nia 1924 roku metropolita warszawski i ca�ej Polski Dionizy (Waledinskij) udzieli� mu �wi�ce� kap�a�skich, po przyj�ciu kt�rych od razu odby� sta� duszpasterski w parafii �w. Marii Magdaleny w Warszawie. Nast�pnie zosta� skierowany jako proboszcz do wsi Potok G�rny na Bi�gorajszczy�nie. Od pa�dziernika 1927 roku pracowa� na �emkowszczy�nie, w trakcie przechodzenia �emk�w z Ko�cio�a greckokatolickiego do Ko�cio�a prawos�awnego. W 1938 roku obj�� parafi� prawos�awn� w Siedliskach na Zamojszczy�nie. W 1943 zosta� mianowany proboszczem w Grabowcu ko�o Hrubieszowa, gdzie cerkiew prawos�awna zosta�a przej�ta przez rzymskich katolik�w po ucieczce ludno�ci prawos�awnej. Ks. Pawe� i jego �ona Joanna zostali bestialsko zamordowani noc� 28 sierpnia 1943 roku[25].

3.7.4. Lew Korobczuk

Lew Korobczuk urodzi� si� w 1919 roku w guberni jaros�awskiej. Jego ojciec by� duchownym prawos�awnym. Po uko�czeniu szko�y �redniej wst�pi� do Szko�y Dyrygent�w i Psalmist�w Cerkiewnych w Jab�ecznej, kt�r� uko�czy� w 1939 roku. Nast�pnie zawar� zwi�zek ma��e�ski, a w 1942 roku przyj�� �wi�cenia kap�a�skie z r�k biskupa che�mskiego i podlaskiego Hilariona (Ohijenki).Pracowa� w instytucjach diecezjalnych w Che�mie. P�niej zosta� skierowany do parafii �askowe ko�o Hrubieszowa. Wie� zamieszkana by�a przez ludno�� ukrai�sk�. Dnia 10 marca 1944 roku by�a terenem potyczki oddzia��w „Ry�” Batalion�w Ch�opskich i „Wiktor” Armii Krajowej z Ukrai�sk� Powsta�cz� Armi�[26]. Po wyparciu UPA ze wsi dosz�o do rzezi mieszka�c�w. Ks. Lew ginie wraz z grup� ponad dwustu parafian. Duchowny zosta� rozstrzelany, a nast�pnie jego cia�o zosta�o po�wiartowane. Na drugi dzie� zosta� pochowany w nieznanym miejscu na cmentarzu w Laskowej[27].

3.7.5. Miko�aj Holc

Miko�aj Holc urodzi� si� 27 lipca 1907 roku we wsi Katelnia, w powiecie �ytomierskim. Po pierwszej wojnie �wiatowej rodzice jego zamieszkali we W�odzimierzu Wo�y�skim. W 1932 roku wyjecha� do Bu�garii, gdzie studiowa� teologi�. Cztery lata p�niej po uko�czeniu studi�w wr�ci� do kraju i zawar� zwi�zek ma��e�ski z Iroid� Glazer. W tym�e roku otrzyma� �wi�cenia diako�skie i kap�a�skie. Od razu podj�� prac� jako nieetatowy duchowny we wsi Obsza w powiecie bi�gorajskim. W 1937 zosta� mianowany wikariuszem w parafii prawos�awnej w D�ugoszyjach na Wo�yniu. Nast�pnie przeniesiony zosta� do wsi Kohylno, nale��cej do katedralnej parafii we W�odzimierzu Wo�y�skim i tym samym obj�� stanowisko wikariusza tego� soboru. W latach drugiej wojny �wiatowej powr�ci� na Che�mszczyzn�. Zosta� proboszczem w Nowosi�kach ko�o Poturzyna. Tam uznano go jednak za folksdojcza, poniewa� przyczyni� si� do uwolnienia z obozu koncentracyjnego Cyryla Szczerby, parafianina z Nowosi�ek. Porwany z cerkwi i torturowany zmar� albo od wykrwawienia, albo od strza�u 2 kwietnia 1944 roku. Pochowany zosta� na nieistniej�cym obecnie cmentarzu w Nowosi�kach. Do dzi� nie uda�o si� ustali� miejsca jego spoczynku[28].

3.7.6 Piotr Ohryzko

Piotr Ohryzko urodzi� si� w 1891 we wsi Tarnawatka, w powiecie tomaszowskim. Jako trzydziestoletni nauczyciel wst�pi� do Wo�y�skiego Seminarium Duchownego, po uko�czeniu kt�rego zawar� zwi�zek ma��e�ski, a nast�pnie otrzyma� �wi�cenia diakonatu i prezbiteratu. Najpierw pracowa� na kresach wschodnich Polski. Jednak, kiedy we wrze�niu 1939 roku tereny te znalaz�y si� w r�kach Sowiet�w, powr�ci� na Che�mszczyzn�, gdzie zosta� proboszczem w parafii Sumin ko�o Tomaszowa Lubelskiego z fili� we Czartowcu. Kilkakrotnie dokonywano na niego napad�w. W trakcie sprawowania Eucharystii w cerkwi filialnej, zosta� porwany w szatach liturgicznych. By� torturowany, a nast�pnie jego cia�o pr�bowano spali�. Miejsce, gdzie spoczywaj� jego doczesne szcz�tki nie jest znane[29].

3.7.7. Bazyli Martysz

Bazylii Martysz urodzi� si� 20 lutego 1874 roku w Teratynie, na hrubieszowszczy�nie. Uczy� si� w Che�mskim Seminarium Duchownym, gdy rektorem by� biskup Tichon (Bie��awin), p�niejszy patriarcha moskiewski. Po uko�czeniu seminarium o�eni� si� z Olg� Nowik, po czym otrzyma� �wi�cenia diakonatu, a 10 grudnia 1900 roku �wi�cenia prezbiteratu. Wraz z biskupem Tichonem pracowa� jako misjonarz na Alasce i Wyspach Aleuckich. Nast�pnie przeni�s� si� do Osceola Mills w Pensylwanii w 1906 roku. Pracowa� tak�e w wielu innych parafiach w USA i Kanadzie. W 1915 roku powr�ci� do Polski. Zosta� proboszczem w Sosnowcu. Jednak po p� roku wraz z urz�dnikami carskimi zosta� ewakuowany w g��b Rosji. Mieszka� z rodzin� w Moskwie, pracowa� jako nauczyciel religii w podmoskiewskim Wo�daju. Po przej�ciu w�adzy przez bolszewik�w pozbawiony zosta� �rodk�w utrzymania i pracowa� dorywczo przy roz�adunku wagon�w. W 1919 roku uzyska� mo�liwo�� powrotu i z rodzin� wr�ci� do Sosnowca. Tego� roku rozpocz�� prac� w Wojsku Polskim jako referent wyznania prawos�awnego w Sekcji Religijno-Wyznaniowej Ministerstwa Spraw Wojskowych w Warszawie. Zosta� mianowany naczelnym kapelanem Wojska Polskiego wyznania prawos�awnego w randze pu�kownika w 1921 roku. Funkcj� t� pe�ni� przez blisko 25 lat. By� wsp�pracownikiem biskupa Jerzego (Jaroszewskiego) w staraniach o autokefali� dla Ko�cio�a prawos�awnego w Polsce.

W 1936 roku przeszed� na emerytur� i wraz z rodzin� zamieszka� w rodzinnym Teratynie, gdzie prze�y� te� niemal ca�� drug� wojn� �wiatow�, kt�rej jednak ko�ca nie doczeka�, gdy� na kilka dni przed kapitulacj� hitlerowskich Niemiec dokonano na jego dom bandyckiego napadu. Napastnicy szukali pieni�dzy i kosztowno�ci. M�czony przez cztery godziny, zgin�� od strza�u z pistoletu. Pochowano go na cmentarzu w Che�mie. W 1963 roku jego doczesne szcz�tki przeniesiono do Warszawy, gdzie spocz�� ko�o cz�onk�w swojej rodziny na cmentarzy prawos�awnym na Woli.Na pocz�tku 2003 roku przeniesiono jego szcz�tki do cerkwi �wi�tego Jana Klimasa w Warszawie[30].

4. Teksty liturgiczne ku czci kontrowersyjnych �wi�tych i b�ogos�awionych

Poniewa� prawo modlitwy jest prawem wiary (lex orandi lex credendi), przez co Ko�ci� wierzy tak, jak si� modli, nie spos�b nie odnie�� si� w niniejszej refleksji do zmiennych tekst�w liturgicznych opiewaj�cych kontrowersyjnych �wi�tych i b�ogos�awionych. Z uwagi jednak na wielo�� tych modlitw, w niniejszym artykule przybli�one zostan� jedynie teksty zmienne odmawiane b�d� �piewane podczas sprawowania Eucharystii. I tak, w liturgii �aci�skiej b�d� to odpowiednio kolekta, modlitwa nad darami i modlitwa po Komunii. Natomiast w tradycji bizantyjskiej b�dzie to troparion[31] i kondakion[32]. Nie zostan� zatem uwzgl�dnione zmienne teksty liturgiczne zawarte w �aci�skiej Liturgii Godzin i bizantyjskim Horologionie.

W ramach analizy wybranych tekst�w liturgicznych wyr�nione zostan� niekt�re aspekty w nich zawarte. Pierwszym zagadnieniem b�dzie zatem Adresat wybranych modlitw liturgicznych, kt�rym jest B�g. Nast�pnie analizie zostanie poddany rzeczywisto�� Ko�cio�a, samych m�czennik�w i opis �wiata. W ten spos�b zostanie uwzgl�dniony zar�wno wymiar wertykalny jak i horyzontalny m�cze�skiej �mierci kontrowersyjnych �wi�tych.

4.1. B�g jako jedyny Adresat modlitwy liturgicznej

Troparion ku czci wszystkich �wi�tych narodu ukrai�skiego[33] rozpoczyna si� s�owami: „przez Chrystusa uwielbieni ksi���ta i hierarchowie, mnisi i m�czennicy, i niez�omni wyznawcy”[34]. W tek�cie tym pojawia si� charakterystyczny przyk�ad opisu Boga jako przyczyny i sprawcy wszystkiego. Albowiem nie dzi�ki ludzkiemu wysi�kowi, ale przez dar Boga �wi�ci narodu ukrai�skiego dost�pili �wi�to�ci. B�g daje natchnienie[35], kt�re �wi�ci w swym �yciu zrealizowali. To dzi�ki Bogu �wi�ci stali si� „naszymi or�downikami w niebie i wstawiaj�cymi si� za dusze nasze”[36]. Dzia�anie Boga nie ko�czy si� bowiem wraz ze �mierci� �wi�tego. Do Boga zanoszone s� dzi�kczynienia za Jego „wielko�� i wielk� �askawo��”[37].

Z kolei w modlitwie nad darami we Mszy �w. ku czci �w. Andrzeja Boboli zanoszona jest m.in. pro�ba do Boga za Ko�ci�: „udziel swojemu Ko�cio�owi dar�w jedno�ci i pokoju”[38]. Modlitwa po Komunii tej�e Mszy koncentruje si� na powrocie do jedno�ci Ko�cio�a: „owce, kt�re zgin�y, powr�ci�y do jednej owczarni i karmi�y si� tym zbawiennym pokarmem”[39]. Natomiast kolekta tej Mszy traktuje o uczestnikch liturgii: „aby�my gorliwie wsp�pracowali z dzie�em Chrystusa”[40].

R�wnie� w modlitwie nad darami i po Komunii we Mszy �w. ku czci �w. Jozafata Kuncewicza zawarte zosta�y nast�puj�ce pro�by dotycz�ce zgromadzenia eucharystycznego: „aby�my zaczerpn�li z Uczty eucharystycznej ducha m�stwa i pokoju” oraz „umocnij nas w wierze”[41]. Natomiast niekt�re modlitwy odnosz� si� jedynie do konkretnych grup spo�ecznych, czego przyk�adem jest troparion ku czci wszystkich �wi�tych narodu ukrai�skiego: „wejrza� �askawym okiem na nasz nar�d”[42].

W modlitwach Ko�cio�a prawos�awnego opisy Boga s� raczej skromne, nie ma w nich te� tylu bezpo�rednich zwrot�w do Boga. Ta r�nica wynika bowiem z odmiennego komponowania modlitw w tradycji bizantyjskiej, w kt�rej przewa�aj� hymny. Ze wzgl�du na to, i� analizie poddawany jest bardzo w�ski i ograniczony ilo�ciowo materia�, nie nale�y te� wyci�ga� nazbyt daleko id�cych wniosk�w. Z drugiej strony mo�na jednak stwierdzi�, �e obraz Boga w modlitwach prawos�awnych jest w zasadzie to�samy z modlitwami katolickimi. I tak, w troparionie ku czci hierarch�w moskiewskich, kt�ry �piewany jest tak�e we wspomnienie wy�ej przedstawionego w niniejszym artykule �w. Germana, patriarchy moskiewskiego, B�g przedstawiony jest jako „W�adca wszystkich” i do Niego zanoszone s� pro�by, „aby pok�j ca�emu �wiatu darowa� i duszom naszym wielkie mi�osierdzie”[43]. Z kolei w kondakionie ku czci �wi�tego Atanazego Brzeskiegomowa jest o ubogaceniu m�czennika przez Chrystusa[44]. Odnosi si� ono do cud�w, kt�re wydarzy�y si� po �mierci �wi�tego Atanazego, przy jego grobie. Jest to niejako kontynuacja „natchnienia”, o kt�rym wspomina kondakion ku czci wszystkich �wi�tych narodu ukrai�skiego. B�g zatem nie tylko dzia�a w �yciu �wi�tego, gdy� Jego dzia�anie rozci�ga si� poza czas ziemskiego �ycia cz�owieka.

Ju� na podstawie tych wybranych tekst�w liturgicznych B�g jawi si� jako Sprawca wszystkiego, dzia�aj�cy poprzez �wi�tych, za ich �ycia, a tak�e p�niej, w niebie i na ziemi. B�g jawi si� tak�e jako Adresat uwielbienia i dzi�kczynienia wiernych. A zatem, B�g opisany w tekstach liturgicznych obydwu tradycji jest przedstawiany w ten sam spos�b[45].

4.2. Odmienno�� opisu rzeczywisto�ci Ko�cio�a

O ile opis Boga w modlitwach obydwu Ko�cio��w jest zasadniczo taki sam, o tyle r�nice zaczynaj� si� uwidacznia� w opisie Ko�cio�a. I tak, w katolickich modlitwach pojawia si� niema�o sformu�owa�, traktuj�cych przede wszystkim o Ko�ciele powszechnym, o Ko�ciele rozumianym jako jedna ca�o��. �wiadcz� o tym takie sformu�owania zawarte w tekstach zmiennych Mszy �w. ku czci �w. Andrzeja Boboli i �w. Jozafata Kuncewicza, jak „udziel swojemu Ko�cio�owi”[46], „dla chwa�y i jedno�ci Ko�cio�a”[47], „wzbud� w swoim Ko�ciele”[48]. W po�redni spos�b o Ko�ciele powszechnym traktuj� tak�e Modlitwa po Komunii Mszy �w. ku czci �w. Andrzeja Boboli i kondakion �wi�ta Wszystkich �wi�tych Narodu Ukrai�skiego: „jedna owczarnia”[49]i „wsp�lnotom wiernych na ca�ym chrze�cija�skim �wiecie”[50].

Z drugiej strony w modlitwach Ko�cio�a greckokatolickiego cz�stokro� mowa jest o Ko�ciele partykularnym: „naszego Ko�cio�a”[51], „ksi���ta i hierarchowie, mnisi i m�czennicy, i niez�omni wyznawcy…chrze�cija�skiej Ukrainy”[52]. Z kolei w modlitwach Ko�cio�a prawos�awnego nie pojawia si� termin „Ko�ci�”, ale raczej u�ywane s� takie poj�cia jak „�wi�ta, wiara prawos�awna”[53], „prawos�awni wierni”[54], „tradycja apostolska”[55]. Natomiast wyst�puj�ce w troparionie ku czci �w. Germana, patriarchy moskiewskiego, s�owo „trzoda”[56] zdaje si� by� odpowiednikiem poj�cia „owczarnia”[57], u�ytego w Modlitwie po Komunii Mszy �w. ku czci �w. Andrzeja Boboli[58]. R�nice dotycz�ce opisu Ko�cio�a nie stanowi� zatem r�nicy doktrynalnej, ale raczej wynikaj� z odmiennego roz�o�enia akcent�w w samym uprawianiu teologii. O ile bowiem eklezjologia rzymskokatolicka traktuje najpierw o Ko�ciele powszechnym, by nast�pnie przej�� do Ko�cio��w partykularnych, o tyle w eklezjologii wschodniej przechodzi si� od Ko�cio��w lokalnych do Ko�cio�a powszechnego[59].

4.3. Opis postaci m�czennik�w

Poddawane analizie zmienne testy liturgiczne obydwu tradycji staraj� si� przede wszystkim ukaza� rol� i znaczenie m�czennik�w dla Ko�cio�a pielgrzymuj�cego, czyli wszystkich �yj�cych wiernych. I tak, �w. Andrzej Bobola w kolekcie Mszy �w. ku jego czci przedstawiany jest on jako przyk�ad „gorliwego wsp�pracowania z dzie�em Chrystusa”[60]. Z kolei wszyscy �wi�ci narodu ukrai�skiego w troparionie ukazani s� jako przyk�ad „wytrwania w wierze”[61]. Natomiast troparion ku czci �w. Atanazego Brzeskiego zach�ca wiernych, aby „ochoczo stoj�c w obronie �wi�tej, prawos�awnej wiary, doznawali cierpie�”[62]. R�wnie� modlitwa po Komunii Mszy ku czci �w. Jozafata Kuncewicza zach�ca, aby wierni po�wi�cili ca�e swoje �ycie Bogu[63].

Nie wszystkie sformu�owania zawarte w analizowanych tekstach odnosz� si� do m�cze�stwa kontrowersyjnych �wi�tych. Opisuj� one bowiem tak�e ich przyk�ad chrze�cija�skiej postawy. I tak, �w. Atanazy Brzeski jest przyk�adem modlitewnej postawy „z serdeczn� skruch� zawsze �piewaj�c akatyst do Przeczystej”[64]. Hierarchowie moskiewscy, w tym �w. German nazwani zostali prawdziwymi str�ami tradycji apostolskiej[65]. �w. Atanazy Brzeski w kondakionie przedstawiony zosta� jako „s�o�ce nadzwyczaj ja�niej�ce prawos�awnym wiernym”[66]. Z kolei wszyscy �wi�ci narodu ukrai�skiego w kondakionie ukazani zostali jako jasne pochodnie natchnione przez Boga[67]. Ju� na podstawie tutaj przedstawionych wschodnich tekst�w liturgicznych wida�, i� �wi�ci m�czennicy por�wnywani s� cz�stokro� do �wiat�a, ukazuj�cego wiernym w�a�ciw� drog� pielgrzymowania na ziemi.

Z drugiej strony wschodnie teksty liturgiczne ukazuj� tak�e m�czennik�w jako wiernych or�downik�w przed Bogiem. I tak, w troparionie ku czci hierarch�w moskiewskich czytamy: „m�dlcie si� do Chrystusa Boga, aby On wejrza� �askawym okiem”[68], „do w�adcy wszystkich m�dlcie si�”[69]. W troparionie ku czci �w. Germana wierni wzywaj�: „przeto b�agamy ci�, wybaw nas przez modlitwy twoje”[70]. Natomiast kondakion wszystkich �wi�tych narodu ukrai�skiego podkre�la, i� jednym z cel�w m�cze�stwa jest wstawianie si� za Ko�ci� pielgrzymuj�cy[71]. A troparion ku czci �w. Atanazego Brzeskiego wskazuje, i� opr�cz roli wstawienniczej �wi�ty m�czennik jest tak�e „chwa�� i ozdob� nasz�”[72].

4.4. Opis �wiata

O ile w analizowanych w niniejszym artykule modlitwach Ko�cio�a rzymskokatolickiego opis �wiata nie zosta� uwzgl�dniony, o tyle we wschodnich tekstach liturgicznych jest on obecny. I tak, teksty liturgiczne ku czci wszystkich �wi�tych narodu ukrai�skiego m�wi� z jednej strony o ca�ym �wiecie chrze�cija�skim, z drugiej za� jedynie o chrze�cija�skiej Ukrainie czy „naszym narodzie” ukrai�skim[73]. Jeszcze wi�cej tego typu tekst�w mo�na znale�� w tekstach liturgicznych Ko�cio�a prawos�awnego. Zawarta jest w nich m.in. pro�ba, aby B�g „ca�emu �wiatu pok�j darowa�”[74]. Z drugiej strony wiele prawos�awnych teskt�w liturgicznych analizowanych w niniejszym artykule akcentuje wymiar lokalno-narodowy Ko�cio�a. I tak, w troparionie ku czci �wi�tego Germana, patriarchy moskiewskiego, pojawia si� termin „Ru� prawos�awna”[75]. Pod tym poj�ciem nale�y rozumie� wszystkie ziemie ruskie, czyli dzisiejsz� Rosj�, Ukrain� i Bia�oru�. Innymi terminami, kt�re pojawiaj� si� w tym troparionie, i dotycz� one �wiata, jest „miasto Moskwa” i „ziemia rosyjska”[76]. Z kolei w kontek�cie tych dw�ch okre�le� problematyczne zdaje si� by� wezwanie zawarte w tym�e troparionie, skierowane do m�czennika Germana: „car�w naszych w�adz� umocni�e�, kraj nasz od bezbo�no�ci wyzwoli�e�”[77]. Z jednej bowiem strony tekst ten pochwala obron� kraju przed utrat� wiary, a� do oddania �ycia,co jest z pewno�ci� czynem zas�uguj�cym na uznanie. Z drugiej strony owa bezbo�no��, o kt�rej jest mowa w troparionie mo�e zosta� odczytana jako pr�ba narzucenia si�� katolicyzmu rosyjskiemu prawos�awiu. Innym otwartym pytaniem pozostaje realny wp�yw tre�ci tego troparionu na �wiadomo�� wiernych prawos�awnych.

Na podstawie przeprowadzonej analizy wybranych tekst�w liturgicznych ku czci �wi�tych m�czennik�w, mo�na wskaza�, i� opis Boga jako jedynego Adresata i �wi�tych m�czennik�w, kt�rzy oddali �ycie za wiar�, jest w�a�ciwie bardzo podobny w obydwu tradycjach. Natomiast rozbie�no�ci pojawiaj� si� przy opisie rzeczywisto�ci Ko�cio�a. R�nice te wynikaj� z samej eklezjologii, kt�ra inaczej jest uprawiana na �aci�skim Zachodzie i bizantyjskim Wschodzie. Eklezjologia rzymskokatolicka przyjmuje jako punkt wyj�cia Ko�ci� powszechny, a eklezjologia prawos�awna Ko�ci� partykularny. Z kolei opis �wiata wyst�puje jedynie w tradycji wschodniej. Jednak �w obraz stanowi� mo�e pewne trudno�ci w swej interpretacji; zw�aszcza te, kt�re dotycz� kwestii istoryczno-narodowych[78].

5. �wi�ci, kt�rzy ��cz� i kt�rzy dziel�, w mi�dzynarodowym dialogu ekumenicznym

Zagadnienie kontrowersyjnych �wi�tych sta�o si� przedmiotem debat Mi�dzynarodowej Komisji Teologicznej do dialogu mi�dzy Ko�cio�em rzymskokatolickim i Ko�cio�em prawos�awnym na pocz�tku lat 90. ubieg�ego stulecia, gdy zaj�to si� problemem uniatyzmu i odnawianiem si� struktur katolickich Ko�cio��w wschodnich tradycji bizantysjkiej w Europie �rodkowo-Wschodniej po upadku komunizmu w 1989 roku. Ju� „Dokument o uniatyzmie i prozelityzmie” z Freising (1990 r.)[79] zdefiniowa� uniatyzm jako „d��enie do urzeczywistnienia jedno�ci Ko�cio�a poprzez oddzielenie od Ko�cio�a prawos�awnego wsp�lnot lub prawos�awnych wiernych bez wzgl�du na to, i� wed�ug eklezjologii Ko�ci� prawos�awny jest Ko�cio�em siostrzanym, kt�ry tak�e ofiaruje �rodki �aski i zbawienia” [80]. Dalej autorzy tego dokumentu odrzucili „’uniatyzm’ jako metod� poszukiwania jedno�ci, poniewa� jest on przeciwny wsp�lnej tradycji naszych Ko�cio��w. Tam, gdzie uniatyzm by� stosowany jako metoda, nie osi�gn�� swego celu, kt�rym by�o zbli�enie Ko�cio��w, lecz spowodowa� nowe podzia�y. Powsta�a w ten spos�b sytuacja by�a �r�d�em konflikt�w i cierpie�, kt�re odcisn�y g��bokie pi�tno w zbiorowe pami�ci i �wiadomo�ci obydwu Ko�cio��w. Z drugiej strony, z racji eklezjologicznych, rozwin�o si� przekonanie, �e nale�y szuka� innych dr�g”[81].

Kolejne dwa dokumenty po�wi�cone uniatyzmowi, zatytu�owane „Uniatyzm, metoda unijna przesz�o�ci, a obecne poszukiwanie pe�nej wsp�lnoty”[82] raz jeszcze podj�y kwesti� uniatyzmu. W ramach sugestii i regu� praktycznych uczestnicy mi�dzynarodowego dialogu katolicko-prawos�awnego wskazali, i� „nieufno�� �atwiej by znik�a, gdyby obie strony pot�pi�y przemoc tam, gdzie wsp�lnoty stosuj� j� przeciwko wsp�lnotom Ko�cio�a siostrzanego. Jak domaga si� tego Jego �wi�tobliwo�� Papie� Jan Pawe� II w swoim li�cie z 31 maja 1991 r., trzeba absolutnie unika� wszelkiej przemocy i wszelkiego rodzaju nacisku, gwoli poszanowania wolno�ci sumienia i prawa ka�dej osoby do wybrania sobie Ko�cio�a. W tej sprawie pasterze obydwu Ko�cio��w wezwani s� do tego, aby zach�ca� swoje wsp�lnoty nie tylko do unikania przemocy, zar�wno fizycznej, jak i s�ownej, ale wszystkiego, co mo�e prowadzi� do pogardy dla innych chrze�cijan i do anty�wiadectwa, ur�gaj�cych dzie�u zbawienia, kt�re jest pojednaniem w Chrystusie”[83].

Dlatego te� w nast�pnym wsp�lnym sformu�owaniu uczestnicy dialogu zaapelowali o poszanowanie celebracji liturgicznych sprawowanych w obydwu Ko�cio�ach. O ile jednak we wcze�niejszym dokumencie z Ariccia(1991) autorzy wskazali, i� „etyka ewangeliczna (podkr. - MB) domaga si� szacunku dla liturgii innych Ko�cio��w”[84], o tyle wed�ug p�niejszego dokumentu z Balamand (1993) „wiara w rzeczywisto�� sakramentaln� (podkr. - MB) domaga si� poszanowania wszystkich celebracji liturgicznych innych Ko�cio��w”[85]. W zwi�zku z tym uczestnicy dialogu usilnie zach�cili do tego, „aby w pewnych okoliczno�ciach u�atwia� celebracj� innych Ko�cio��w, oddaj�c swoj� �wi�tyni� do ich dyspozycji, za po�rednictwem uzgodnienia pozwalaj�cego odprawia� nabo�e�stwa na przemian o r�nej porze, w tym samym budynku”[86]. Po tej zach�cie autorzy dokumentu z Ariccia dodaj� tutaj bardzo istotne zdanie: „przeszkadzanie nabo�e�stwu odprawianemu przez inny Ko�ci� jest r�wnoznaczne z zakwestionowaniem g��bokiego sensu swojej w�asnej celebracji”[87]. Z tego sformu�owania zrezygnowano jednak w dokumencie z Balamand.

Natomiast niemal na samym ko�cu obydwu dokument�w uczestnicy dialogu katolicko-prawos�awnego odnosz� si� do problematycznej kwestii kultu �wi�tych, kt�rzy ponie�li �mier� za wiar�, kt�r� wyznawali: „Jest rzecz� niezb�dn�, aby Ko�cio�y wsp�lnie okazywa�y wdzi�czno�� i szacunek wszystkim – znanym i nieznanym, biskupom, kap�anom lub wiernym, prawos�awnym, katolikom wschodnim czy �aci�skim – kt�rzy cierpieli, wyznawali sw� wiar� i �wiadczyli o swej wierno�ci wzgl�dem Ko�cio�a, i w og�le wszystkim chrze�cijanom bez r�nicy, kt�rzy znosili prze�ladowanie (wyr�n. – M.B.). Ich cierpienia wzywaj� z kolei nas do jedno�ci i dawania wsp�lnego �wiadectwa, w odpowiedzi na modlitw� Chrystusa, aby wszyscy stanowili jedno, aby �wiat uwierzy� (J 17,21)”[88].

Na podstawie powy�szych orzecze� dialogu katolicko-prawos�awnego mo�na wyci�gn�� wniosek, i� w odniesieniu do wsp�czesnych celebracji liturgicznych i kultu �wi�tych, a tak�e odrzucenia uniatyzmu jako metody jednania obydwu Ko�cio��w, nale�a�oby zaaprobowa� w ca�o�ci spos�b sprawowania liturgii przez drug� stron�. Co wi�cej, nawi�zuj�c do wy�ej zacytowanego fragmentu dokumentu z Ariccia dotycz�cego podwa�ania zasadno�ci celebracji liturgicznej drugiego Ko�cio�a[89], kwestionowanie kultu kontrowersyjnycyh �wi�tych by�oby wr�cz r�wnoznaczne z zakwestionowaniem kultu �wi�tych swojej tradycji.

6. Wnioski

C� zatem nale�a�oby czyni� z kontrowersyjnymi �wi�tymi w przysz�o�ci, w tym ze �w. Andrzejem Bobol�? W odpowiedzi na to pytanie trzeba rozpatrzy� kilka mo�liwych wariant�w. Pierwszym z nich by�oby wykre�lenie z martyrologium �wi�tych, kt�rzy ponie�li �mier� z r�k wsp�wyznawc�w. Decyzja wykre�lenia �wi�tego z martyrologium nie stanowi�aby jakiego� novum. Przyk�adem jest tutaj chcia�by rzymski nakaz usuni�cia z kalendarza Ko�cio�a unickiego �w. Grzegorza Palamasa[90]. Powodem wykre�lenia z martyrologium katolickiego tego �wi�tego by�a jego my�l teologiczna, kt�ra traktowana by�a podejrzanie przez chrze�cija�ski Zach�d.

Jakie by�yby konsekwencje wzajemnego usuni�cia z kalendarzy liturgicznych kontrowersyjnych �wi�tych m�czennik�w? W pewnej mierze podwa�y�oby ono samo znaczenie m�cze�skiej �mierci wyznawcy Chrystusa, a tak�e same podstawy wiary, do kt�rej zalicza si� tak�e �wiadectwo. Z drugiej strony kult �wi�tych m�czennik�w to nie tylko liturgiczne wspomnienie m�cze�skiej �mierci jednego z wiernych, ale to tak�e praktyka wiernych. Dlatego te� w tym kontek�cie powstaje pytanie, jak� zasadno�� mia�oby odg�rne zadekretowanie zakazu kultu danego �wi�tego czy to w Ko�ciele katolickim, czy prawos�awnym?Wydaje si� bowiem, i� tego typu problematycznych zagadnie� w �aden spos�b nie mo�na rozwi�zywa� drog� administracyjn�. Wida� zatem, i� to rozwi�zanie zaistnia�ego problemu samo w sobie budzi tak wiele kontrowersji, i� trudno by�oby przyj�� je za skuteczne wyj�cie z trudnej sytuacji.

W odniesieniu do poprzedniego, dosy� radykalnego rozwi�zania, mo�na zaproponowa� bardziej umiarkowane rozwi�zanie tej kwestii: zezwoli� na kult, ale nie wpisywa� do kalendarzy liturgicznych drugiej tradycji. Jednak i ta propozycja mo�e wzbudza� kontrowersje, zw�aszcza tam, gdzie koegzystuj� obydwa Ko�cio�y na tym samym terytorium. To bowiem rozwi�zanie mog�oby podtrzymywa� nastroje nacjonalistyczne i napi�cia mi�dzykonfesyjne.

Trzecim rozwi�zaniem mog�oby by� zaniechanie jakichkolwiek dzia�a� ze strony kompetentnej w�adzy Ko�cio�a katolickiego i prawos�awnego w tej kwestii, pozostawiaj�c kult m�czennik�w wiary zmys�owi wiary wiernych (sensus fidelium). W por�wnaniu z dwoma poprzednimi propozycjami, ta ostatnia wydaje si� by� najbardziej odpowiednim rozwi�zaniem, poniewa� respektuje ona „ruch oddolny” kultu �wi�tych m�czennik�w. A przecie� kult okazywany przez wiernych to istotny czynnik decyduj�cy o oficjalnym uznaniu kultu �wi�tego przez odpowiednie w�adze danego Ko�cio�a. T� w�adz� w Ko�ciele katolickim jest biskup Rzymu, a w Ko�ciele prawos�awnym sob�r lokalny.

Z drugiej strony nale�y podkre�li�, i� to trzecie rozwi�zanie te� nie jest idealne. Jest bowiem wielce prawdopodobne, i� pozostawienie rozwi�zania tej kwestii samym wiernym, mo�e prowadzi� do instrumentalizacji �wiadectwa kontrowersyjnych �wi�tych m�czennik�w. Istnieje zatem niebezpiecze�stwo wykorzystania tych �wi�tych w sporach lokalnych. Nie mo�na tak�e wykluczy� stopniowego zanikania kultu �wi�tego czy grupy �wi�tych[91].

A zatem, �adne z przedstawionych rozwi�za� tej kwestii nie jest wolne od kolejnych problem�w natury eklezjologicznej. W ten kontekst wpisuje si� tak�e �w. Andrzej Bobola, kt�ry – podobnie jak inni �wi�ci m�czennicy, kt�rzy oddali �ycie za obron� swej wiary – nadal ��czy i dzieli jednocze�nie chrze�cijan Wschodu i Zachodu. Chodzi natomiast o to, aby ci �wi�ci coraz bardziej ��czyli, a coraz mniej dzielili. B�dzie to z pewno�ci� proces d�ugi i bolesny dla obydwu tradycji chrze�cija�skich.

Do tego procesu w pewien spos�b odni�s� si� papie� Jan Pawe� II w encyklice Ut unum sint: „Tam, gdzie istnieje szczera wola p�j�cia za Chrystusem, Duch sprawia cz�sto, �e Jego �aska rozlewa si� innymi ni� zwykle drogami. Do�wiadczenie ekumeniczne pozwoli�o nam lepiej to zrozumie�. Je�eli w owej wewn�trznej przestrzeni duchowej, kt�r� opisa�em, wsp�lnoty b�d� umia�y naprawd� ‘nawr�ci� si�’ i d��y� do pe�nej i widzialnej komunii, B�g uczyni dla nich to, co uczyni� dla ich �wi�tych. Zdo�a przezwyci�y� przeszkody odziedziczone z przesz�o�ci i poprowadzi wsp�lnoty swoimi drogami tam, dok�d chce: ku widzialnej koinonii, kt�ra jest jednocze�nie uwielbieniem Jego chwa�y i s�u�b� Jego zamys�owi zbawienia”[92].

�w. Andrzej Bobola i inni podobni mu �wi�ci m�czennicy oddali swoje �ycie za Boga i Ko�ci�. Nie ponie�li oni zatem �mierci za Ko�ci� oderwany od Boga; nie byli eklezjolatrami, ba�wochwalcami ko�cielnymi. Ten fakt przypomina chrze�cijanom obydwu tradycji, i� problemy eklezjologiczne nie si�gaj� nieba. Dlatego trzeba poszukiwa� takich dr�g dialogu, aby w �adnym razie nie wyklucz� spo�r�d nich tych, kt�rzy stali si� ofiarami podzia�u rozumianego jako grzech, skandal i anty�wiadectwo wobec �wiata i kt�rzy w istocie ponie�li �mier� za Boga i za jedno�� Ko�cio�a.



[1]G. O’Collins SJ, E. G. Farrugia SJ (red.), Leksykon poj��teologicznych, t�. J. O��g SJ, B. �ak, WAM, Krak�w 2002, s. 340.

[2]Obrz�dy Mszy �wi�tej wed�ug Msza�u rzymskiego Pallotinum 1986, Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 1986, s.44.

[3] В.М.Живов, Краткий словарь агиографический терминов, Гнозис, Москва 1994, s. 123.

[4]Por. K.Ware, Ko�ci� prawos�awny, t�um. W.Misijuk, Orthdruk, Bia�ystok 2002, s. 243.

[5] A.Naumow, �wi�ci ��cz� cz dziel�? – perspektywa prawos�awna w: Z.J.Kijas OFMConv (red.), „�wi�ci a pojednanie Ko�cio��w. �wi�ci ��cz� czy dziel�?”,Wydawnictwo OO.Franciszkan�w „Bratni Zew”, Wydawnictwo Naukowe Papieskiej Akademii Teologicznej, Krak�w 1998, s.79.

[6] �.Kamykowski, �wi�ci ��cz� cz dziel�? – perspektywa katolicka w: Z.J.Kijas OFMConv (red.), dz. cyt., s.58.

[7]Por. Jan Pawe� II, encyklika Ut unum sint, Watykan 1995, nr 84.

[8]Tam�e, nr 1.

[9]Tam�e, nr 84.

[10]Tam�e, nr 85.

[11]W niniejszym przedstawieniu sylwetek poszczeg�lnych m�czennik�w, a tak�e przy analizie tekst�w liturgicznych zostanie tak�e wykorzystana tre�� cz�sci pracy magisterskiej Roberta Jerzego M�la SJ, �wi�ci ��cz� czy dziel�? Rola i znaczenie m�czennik�w w obronie wiary w relacjach katolicko-prawos�awnych w Polsce, komputeropis, Bibiloteka PWT „Bobolanum” w Warszawie, Warszawa 2006, s.50-76.

[12] W literaturze obie formy imienia wyst�puj� zamiennie.

[13]O ile radziecki historyk Ludwik Bazylow (1915-1985) rozdzieli�wojn� polsko-moskiewsk�(1609-1618) od wyst�pienia Dymitra Samozwa�y, o tyle zwykle rosyjska histografia prawos�awna ��czy oba te wydarzenia, okre�laj�c przy tym winowajc�w terminem „Polacy”. Por. L. Bazylow, Historia Rosji, t�um. P.Wieczorkiewicz, PWN, Warszawa 1985, t. I., s.224-227.

[14] Por. L. Bazylow, dz. cyt., t.I, s. 214.

[15]И. Восторгов, Из речи при открытии IV Всероссийского съезда русских людей в Москве 26 апреля 1907 г., в Успенском соборе, http://www.rusk.ru/ppcalendar.php?date=2006-03-02 (14.01.2008); [Brakautora], Святитель и чудотворец Ермоген, патриарх Московский и всея Руси, http://days.pravoslavie.ru/Life/life6581.htm (16.01.2008); por. R.J.MlSJ, dz. cyt., s.53-54.

[16] Por. K. Drzyma�a SJ, �wi�ty Andrzej Bobola, w: o. J. R. Bar OFMConv. (red.), „Polscy �wi�ci”, ATK, Warszawa 1986, t.9. s.67-126.; J. Rosiak SJ, Andrzej Bobola, w: A. Witkowski OSU (red.), „Nasi �wi�ci. polski s�ownik hagiograficzny”, Ksi�garnia �w. Wojciecha, Pozna� 1995, s. 54-68; R.J.M�l SJ, dz. cyt., s.54-55.

[17]Jurodstwo – osobliwy typ duchowo�ci, rozpowszechniony zw�aszcza w Rosji, nawi�zuj�cy do s��w �w. Paw�a: „To bowiem, co jest g�upstwem u Boga, przewy�sza m�dro�ci� ludzi, a co jest s�abe u Boga, przewy�sza moc� ludzi. Przeto przypatrzcie si�, bracia, powo�aniu waszemu! Wed�ug oceny ludzkiej niewielu [tam] m�drc�w, niewielu mo�nych, niewielu szlachetnie urodzonych. B�g wybra� w�a�nie to, co g�upie w oczach �wiata, aby zawstydzi� m�drc�w, wybra�, co niemocne, aby mocnych poni�y�; i to, co nieszlachetnie urodzone wed�ug �wiata oraz wzgardzone, i to, co [w og�le] nie jest, wyr�ni� B�g, by to, co jest, unicestwi�, tak by si� �adne stworzenie nie che�pi�o wobec Boga” (1 Kor 1,25-29). Chodzi tu o „osoby szalone ze wzgl�du na Boga”. Charakteryzuj� si� one nieraz przepowiadaniem przysz�o�ci lub umiej�tno�ci� czytania w ludzkich sercach, lub rozr�niania duch�w, za spraw� �aski Bo�ej. Sa to zwykle ludzie niewykszta�ceni, kt�rzy jak prorocy Starego Testamentu albo �w. Jan Chrzciciel nie l�kali si� objawiania prawdy r�wnie� osobom panuj�cym lub wp�ywowym. Nieraz ludzie ci, �yj�c w skrajnym niedostatku, zachowywali si� bardzo dziwacznie.

[18]Por. [Brak autora], �ywot �w. Atanazego, http://www.lublin.cerkiew.pl/historia_diecezji.html, (15.01.2008); R.J.M�l SJ, dz. cyt., s.55-57.

[19] Por. K. Ku�nak, Jozafat Kuncewicz, w: Encyklopedia Katolicka, A. Szostek (red.), Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2000, T. VIII, s. 105-107; M. Rechwicz, �wi�ty Jozafat Kuncewicz, w: J.R.Bar OFMConv (red.), „Polscy �wi�ci”, ATK, Warszawa 1987, t. 11, s. 135-143.; M. Rechowicz, Jozafat Jan Kuncewicz, w: A. Witkowski OSU (red.), „Nasi �wi�ci. Polski s�ownik hagiograficzny”, Ksi�garnia �w. Wojciecha, Pozna� 1995, s. 316-329; T. �ychiewicz, Jozafat Kuncewicz, Calvarianum, Kalwaria Zebrzydowska 1986, ss. 192; R.J.M�l SJ, dz. cyt., s.57-58.

[20] Por. J. Pruszkowski, Martyrologium czyli m�cze�stwo Unii �w. na Podlasiu, Woodbrige, NJ., 1983, s. 98-102; R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.58-60.

[21] W publikacjach prawos�awnych wyst�puje nazwa „�dynia”.

[22]Por. [Brak autora], �w. Maksym Gorlicki, http://www.beskid-niski.pl/index.php?pos=/lemkowie/biografie/maksym (15.01.2008); R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.60-61.

[23] Por. J. Charkiewicz, M�czennicy XX wieku, martyrologium Prawos�awia w Polsce w biografiach �wi�tych, Warszawska Metropolia Prawos�awna, Warszawa 2004, s. 107-111; R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.61-62.

[24] Por. J.Charkiewicz, dz. cyt., s. 112-115; R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.62-63.

[25] Por. J.Charkiewicz, dz. cyt., s. 116-118; R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.63.

[26] M. Sowa, M. Papiernik, Wykaz post�powa� karnych sprawach polsko-ukrai�skich prowadzonych przez Oddzia�owe Komisje �cigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, „Biuletyn Instytutu Pami�ci Narodowej” 8 (2001), s. 22.

[27] Por. J. Charkiewicz, dz. cyt., s. 116-121; R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.63-64.

[28]Por. J.Charkiewicz, dz. cyt., s. 122-123; R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.64-65.

[29]Por. J.Charkiewicz, dz. cyt., s. 123-124; R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.65.

[30]Por. J.Charkiewicz, dz. cyt., s. 124-128; R.J. M�l SJ, dz. cyt., s.65-66.

[31]Troparion to g��wny hymn liturgiczny danego dnia liturgicznego.

[32]Kondakion to hymn uzupe�niaj�cy troparion.

[33]�wi�to Wszystkich �wi�tych Narodu Ukrai�skiego przypada na 4. Niedziel� po Zes�aniu Ducha �wi�tego. Zob. Молитослов. Часослов, октоїх, тріод, мінея, видавництво ОО.Василіян, Рим-Торонто 1990, s. 778. Troparion i kondakion tego �wi�ta obejmuje tak�e m�czennik�w, kt�rzy oddali �ycie za wiar� katolick�.

[34] Молитослов, s.1261. Wszystkie t�umaczenia tekst�w liturgicznych z j�zyka starocerkiewnos�owia�skiego i ukrai�skiego w niniejszym artykule – M.B.

[35] Por. Kondakion �wi�ta Wszystkich �wi�tych Narodu Ukrai�skiego w: tam�e.

[36] Tam�e.

[37] Tam�e.

[38] Msza� Rzymski dla diecezji polskich, Pallotinum, Pozna� 1986, s. 62’.

[39]Tam�e.

[40]Msza� Rzymski dla diecezji polskich, s. 61’.

[41] Tam�e, s. 232’.

[42]Молитослов, s.1261.

[43] Тропарь. Святителям Московским: Петру, Алексию, Ионе, Филиппу и Ермогену, http://days.pravoslavie.ru/Trop/tr10.htm (16.01.2008).

[44]Por. Кондак, глас 4, http://www.saints.ru/a/g/18-Afanasii-Brestskii-.html (16.01.2008).

[45]Por. R.J.M�l SJ, dz. cyt., s.68-71.

[46]Msza� Rzymski dla diecezji polskich, s.62’.

[47] Tam�e, s. 232’.

[48] Tam�e, s. 231’.

[49]Tame, s. 62’.

[50]Молитослов, s.1261.

[51]Tame.

[52]Tam�e.

[53]Por. Тропарь, глас 2, http://www.saints.ru/a/g/18-Afanasii-Brestskii-.html (17.01.2008).

[54]Por. tame.

[55] Por. Тропарь. Святителям Московским: Петру, Алексию, Ионе, Филиппу и Ермогену, http://days.pravoslavie.ru/Trop/tr10.htm (16.01.2008).

[56]Por. Тропарь священномученика Ермогена, глас 4, http://www.pravoslavie.ru/2008/Days/fewral'17.htm (17.01.2008); Кондак, глас 4, http://www.saints.ru/a/g/18-Afanasii-Brestskii-.html (17.01.2008).

[57]Por. Msza� Rzymski dla diecezji polskich, s.62’.

[58]Por. R.J.M�l SJ, dz. cyt., s.71-72.

[59]Por. M.Blaza SJ, Jest jeden B�g, bo jest jeden Ojciec, „Przegl�d Powszechny” 1999, nr 11/393, s. 150.

[60]Msza� Rzymski dla diecezji polskich, s.61’.

[61]Молитослов, s.1261.

[62] Тропарь, глас 2, http://www.saints.ru/a/g/18-Afanasii-Brestskii-.html (17.01.2008).

[63] Por. Msza� Rzymski dla diecezji polskich, s. 232’.

[64] Тропарь, глас 2, http://www.saints.ru/a/g/18-Afanasii-Brestskii-.html (17.01.2008).

[65] Por. Тропарь. Святителям Московским: Петру, Алексию, Ионе, Филиппу и Ермогену, http://days.pravoslavie.ru/Trop/tr10.htm (16.01.2008).

[66] Кондак, глас 4, http://www.saints.ru/a/g/18-Afanasii-Brestskii-.html (16.01.2008).

[67] Por. Молитослов, s.1261.

[68] Тропарь. Святителям Московским: Петру, Алексию, Ионе, Филиппу и Ермогену, http://days.pravoslavie.ru/Trop/tr10.htm (16.01.2008).

[69]Tame.

[70]Тропарь священномученика Ермогена, глас 4, http://www.pravoslavie.ru/2008/Days/fewral'17.htm (17.01.2008).

[71] Por.Молитослов, s.1261.

[72]Тропарь, глас 2, http://www.saints.ru/a/g/18-Afanasii-Brestskii-.html (17.01.2008); por. R.J.M�l SJ, dz. cyt., s.72-74.

[73]Por. Молитослов, s.1261.

[74] Тропарь. Святителям Московским: Петру, Алексию, Ионе, Филиппу и Ермогену, http://days.pravoslavie.ru/Trop/tr10.htm (16.01.2008).

[75] Тропарь священномученика Ермогена, глас 4, http://www.pravoslavie.ru/2008/Days/fewral'17.htm (17.01.2008).

[76]Tam�e.

[77] Tam�e.

[78] Por. R.J.M�l SJ, dz. cyt., s.67-76.

[79]Dalej w niniejszym artykule dokument ten b�dzie oznaczany DFreis, a po tym skr�cie b�dzie podawany numer. W Polsce dokument ten w ca�o�ci ukaza� si� m.in. w: W.Hryniewicz OMI, Ko�cio�y siostrzane, Verbinum, Warszawa 1993, s.67-69; M.Blaza SJ, Jak wierzysz? Sakramenty inicjacji chrze�cija�skiej w dialogu katolicko-prawos�awnym, WAM, Krak�w 2005, s.418-421. Z orygina�u francuskiego przet�umaczy� ten dokument W.Hryniewicz OMI. Francuski orygina� tego dokumentu zatytu�owany Declaration (statement en dix points sur les Eglises catholiques de rite byzantin et l'uniatisme) ukaza� si� m.in. w : « Ir�nikon » 1990, 63, s.218-221.

[80]DFreis 6b.

[81]DFreis 6bc.

[82]Chodzi najpierw o zatwierdzony przez Komitet Koordynacyjny w Ariccia (Rzym) 15 czerwca 1991 roku, a nast�pnie o dokument z Balamand (Liban) 23 czerwca 1993 roku. Ten ostatni dokument w swojej tre�ci w du�ej cz�ci stanowi powt�rzenie poprzedniego, cho� niekt�re sformu�owania zosta�y przeredagowane i uzupe�nione. Dalej w niniejszym artykule dokument z Ariccia b�dzie oznaczany DAric, a dokument z Balamand DBal. Po skr�cie b�dzie podawany numer. W Polsce dokument z Ariccia ukaza� si� m.in. w „Tygodnik Powszechny” 45:1991, nr 30, str.2; W.Hryniewicz OMI, Ko�cio�y siostrzane, s.70-75; M.Blaza SJ, Jak wierzysz?, s.422-429. Francuski orygina� tego dokumentu przet�umaczy� na j�zyk polski W.Hryniewicz OMI. Orygina� francuski zatytu�owany L'uniatisme, m�thode d'union du pass�, et la recherche actuelle de la pleine communion ukaza� si� m.in. w « Ir�nikon » 1992, № 65, s.491-498. Natomiast dokument z Balamand w Polsce ukaza� si� m.in. w: W.Hryniewicz OMI, Przesz�o�� zostawi� Bogu, Unia i uniatyzm w perspektywie ekumenicznej, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, Opole 1995,

s.135-142; M.Blaza SJ, Jak wierzysz?, s.430-439. Z orygina�u francuskiego przet�umaczy� ten dokument W.Hryniewicz OMI. Francuski orygina� tego dokumentu zatytu�owany L'uniatisme, m�thode d'union du pass�, et la recherche actuelle de la pleine communion ukaza� si� m.in. w « Istina » 1993, № 38, s.385-404.

[83]DAric 19; DBal 27.

[84] DAric 20.

[85] DBal 28.

[86] DAric 20; DBal 28.

[87] DAric 20.

[88]DAric 24; DBal 33.

[89]DAric 20.

[90] Por. A.Naumow, �wi�ci ��cz� czy dziel�? – perspektywa prawos�awna w: Z.J.Kijas OFMConv (red.), dz. cyt., s. 78.

[91]Por. R.J.M�l SJ, dz. cyt., s.82-84.

[92]Jan Pawe� II, encyklika Ut unum sint, nr 84.


Creation date : 2016.02.09 • 16:12
Last update : 2022.07.13 • 18:45
Category : O Kościele
Page read 10697 times


Print preview Print preview     Print the page Print the page


react.gifReactions to this article


Nobody gave a comment yet.
Be the first one to do it!



Artykuły
O Bogu i łasce O Kościele O sakramentach Rok liturgiczny O liturgii w ogólności Eschatologia Historia O szatanie Teksty liturgiczne O autorze strony

Konferencje na temat sakrament�w ��d� 2013
Konferencje o sakramentach (��d� luty-maj 2013):

Sakrament pokuty (28 luty 2013):
http://dobremedia.org/index.php/na-zywo/studio-lodz/konferencje/video/pokuta

Sakramenty w s�u�bie komunii - sakrament �wi�ce� i ma��e�stwo (12 marca 2013):
http://dobremedia.org/index.php/na-zywo/studio-lodz/konferencje/video/sakrament-wice-i-maestwa

Eucharystia (8 maja 2013):
http://www.dobremedia.org/index.php/na-zywo/studio-lodz/konferencje/video/eucharystia

Szukaj





Newsletter
To receive news about this website, consider subscribing to our Newsletter.
Subscribe
Unsubscribe
956 Subscribers

^ Top ^

  Site powered by GuppY v4.5.19 � 2004-2011 - CeCILL Free License