hieromnich Marek SJ

http://www.mblaza.prv.pl/

Czy łatwo zostać heretykiem? (O Kościele)

Uwaga! Ten tekst zosta� opublikowany w: „Przegl�d Powszechny” 9/1045:2008 s.57-68.

Marek Blaza SJ

Czy �atwo zosta� heretykiem?

S�owo „heretyk” z zasady ma wyd�wi�k negatywny i u�ywane jest ono w takim w�a�nie znaczeniu nie tylko zreszt� w terminologii teologicznej. Albowiem w sensie przeno�nym herezja to w og�le odst�pstwo od pogl�d�w powszechnie przyj�tych[1]. Wydaje si�, �e �w sens przeno�ny poj�cia „heretyk” wywiera niema�y wp�yw na fakt nadu�ywania tego s�owa w odniesieniu do pogl�d�w konkretnych teolog�w. Przyk�adem mo�e by� tutaj refleksja o. Dariusza Kowalczyka SJ, kt�ry cz�stokro� przedstawia� swoje pogl�dy w internecie. W tym kontek�cie napisa� on: napocz�tku s�dzi�em, �e b�d� atakowany przez ludzi wrogich chrze�cija�stwu i Ko�cio�owi. Okaza�o si� jednak, �e najwi�ksza krytyka wysz�a ze strony moich wsp�wyznawc�w katolik�w. Zarzucano mi, �e jestem paskudnym libera�em, bo chc� Komunii na r�k�. R�wnie� podj�cie tematu mo�liwo�ci spowiedzi przez internet wywo�a�o g�osy oburzenia i oskar�enia o herezj�[2].

Jeszcze wi�cej podobnych zarzut�w pad�o pod adresem ks. Wac�awa Hryniewicza OMI, g�osz�cego nadziej� powszechnego zbawienia. Jeden z oponent�w tej opinii teologicznej napisa� w 1993 roku list otwarty do wszystkich biskup�w diecezjalnych w Polsce, w kt�rym m.in. czytamy, i� Hryniewicz postuluje mo�liwo�� nawr�cenia po �mierci oraz �e kara wieczna nie znaczy bez ko�ca, a jedynie oznacza bardzo d�ugi okres lub kar� bardzo intensywn�. Opinie te pozostaj� w oczywistej sprzeczno�ci z obowi�zuj�c�, zdogmatyzowan� nauk� nauk� Ko�cio�a Rzymskokatolickiego (...). Pogl�dy ks. W. Hryniewicza s� wi�c heretyckie. (...) G�oszona przez ks. W. Hryniewicza herezja – nie waham si� nazwa� rzeczy po imieniu – znajduje wi�c w Ko�ciele polskim bardzo podatny grunt, szerzy si�[3].

Ale czy w istocie dyskusja nad mo�liwo�ci� zbawienia wszystkich ludzi czy spowiedzi przez internet jest ju� herezj�? Czy aby nie nazbyt cz�sto szasta si� s�owami „herezja” czy „heretyk” w odniesieniu do os�b czy ich pogl�d�w, kt�re dla pewnej grupy chrze�cijan zdaj� si� by� nieortodoksyjne? Dlatego te� celem niniejszego artyku�u b�dzie pr�ba odpowiedzi na pytanie, czy �atwo jest zosta� heretykiem?

Rozpoczynaj�c jednak nasz� refleksj� nad t� kwesti�, trzeba b�dzie najpierw zdefiniowa�, czym jest herezja i ukaza� r�ne jej rodzaje. Natomiast w dalszej cz�ci niniejszego artyku�u herezja zostanie skonfrontowana z doktrynerstwem jako drugim, skrajnym stanowiskiem teologicznym. Wydaje si� bowiem, i� poruszenie tych w�a�nie zagadnie� pomo�e w odpowiedzi na pytanie stanowi�ce tytu� niniejszego artyku�u.

Czym jest herezja?

S�owo „herezja” wywodzi si� z j�zyka greckiego (hairesis) i w og�lno�ci oznacza wyb�r. W Nowym Testamencie oznacza ono odszczepie�stwo, rozdarcie, roz�am w�r�d chrze�cijan (por. 1Kor 11,19; Ga 5,20; 2P 2,1[4]) lub stronnictwo saduceusz�w b�d� faryzeusz�w, a tak�e sekt� nazarejczyk�w i... wyznawc�w Chrystusa (por. Dz 5,17; 15,5; 24,5.14; 26,5; 28,22). Z kolei czasownik haireomai oznacza wybiera� sobie, wole� (por. 2Tes 2,13; Flp 1,22; Hbr 11,25). Natomiast przymiotnik hairetikos przek�ada si� na „odszczepie�czy” lub „sektancki” (por. Tt 3,10)[5]. Za� w pierwszych wiekach chrze�cija�stwa herezja cz�stokro� by�a uto�samiana z gnoz�, o czym mo�e �wiadczy� dzie�o �w. Ireneusza z Lyonu Przeciw herezjom (Adversus haereses) z ko�ca II w., czy �w. Hipolita Rzymskiego Odparcie wszystkich herezji z pocz�tku III w.

Wincenty z Lerynu (zm. przed 450 r.) wiar� heretyck� okre�li� mianem nowych dogmat�w (dogmata nova), b�d�cych przeciwie�stwem dogmatu katolickiego (dogma catholica). W p�niejszym czasie pod poj�ciem herezji w Ko�ciele katolickim zacz�to rozumie� samowolne i uparte odst�pstwo osoby ochrzczonej od prawowiernej nauki wiary[6]. Natomiast w czasach po Reformacji nauka Wincentego z Lerynu na temat herezji zosta�a wydobyta na �wiat�o dzienne i zyska�a wielk� przychylno�� teolog�w katolickich. Odt�d te� herezja by�a definiowana jako sprzeciwianie si� dogmatom wiary[7].

Takie rozumienie herezji potwierdza tak�e wsp�czesne prawodawstwo Ko�cio�a katolickiego: Herezj� nazywa si� uporczywe, po przyj�ciu chrztu, zaprzeczanie jakiej� prawdzie, w kt�r� nale�y wierzy� wiar� bosk� i katolick�, albo uporczywe pow�tpiewanie o niej[8]. W Wyja�nieniu doktrynalnym dotycz�cym ko�cowej cz�ci formu�y „Wyznania wiary” (1998) Kongregacja Nauki Wiary wprost wyliczy�a te prawdy wiary, kt�re s� dogmatami, tak �e ich jawne i uporczywe podwa�anie oznacza popadni�cie w herezj�. Do tych prawd nale�� zatem dogmaty chrystologiczne i maryjne; nauka o ustanowieniu sakrament�w przez Chrystusa i o ich skuteczno�ci co do �aski; nauka o rzeczywistej i substancjalnej obecno�ci Chrystusa w Eucharystii i o ofiarnej naturze Mszy �wi�tej; nauka o za�o�eniu Ko�cio�a z woli Chrystusa; nauka o prymacie i nieomylno�ci Biskupa Rzymu; nauka o istnieniu grzechu pierworodnego; nauka o nie�miertelno�ci duszy duchowej i o zap�acie bezpo�rednio po �mierci; o braku b��d�w w tekstach natchnionych Pisma �wi�tego; nauczanie, �e bezpo�rednie i umy�lne zab�jstwo niewinnej istoty ludzkiej jest niezwykle powa�nym wykroczeniem moralnym[9].

Bezpo�rednio poni�ej dogmat�w w nauczaniu Ko�cio�a katolickiego znajduje si� tzw. nauczanie definitywne. Prawdy nale��ce do tej kategorii Kongregacja Nauki Wiary opisuje w ten spos�b: mog� [one] by� r�nej natury i mie� odmienny charakter w zale�no�ci od ich relacji z objawieniem[10]. A niemiecki teolog, Hermann J. Pottmeyer SJ nazwa� t� form� nauczania Ko�cio�a katolickiego omylnym nauczaniem nieomylnym[11].

Z drugiej strony Kongregacja Nauki Wiary wskaza�a, i� fakt, �e prawdy te nie s� przedstawiane jako formalnie objawione, dodaj� bowiem do depozytu wiary elementy nie objawione lub jeszcze wprost nie uznane za objawione, nie umniejsza bynajmniej ich charakteru ostatecznego, kt�rego domaga si� przynajmniej ich wewn�trzny zwi�zek z prawd� objawion�[12]. Ponadto autorzy Wyja�nienia doktrynalnego podkre�lili, �e odrzucenie nauczania definitywnego nie jest herezj�, ale sprawia, �e odrzucaj�cy nie jest ju� w pe�nej komunii z Ko�cio�em katolickim[13]. Co wi�cej, Kongregacja zaznaczy�a, �e w przysz�o�ci nie mo�na wykluczy� ewentualnego og�oszenia niekt�rych z prawd definitywnych jako dogmat�w[14]. Do kategorii prawd definitywnych nale�y m.in. nauka o udzielaniu �wi�ce� kap�a�skich wy��cznie m�czyznom[15].

Na jeszcze ni�szym poziomie znajduje si� nauczanie autentyczne. Chodzi tutaj o prawdy nauczane w spos�b nieostateczny w autentycznym Magisterium zwyczajnym, kt�re wymaga przyj�cia w r�nym stopniu, zale�nie od intencji i woli wyra�onej przez natur� dokument�w, przez cz�stotliwo��, z jak� podaje si� to nauczanie, lub te� przez spos�b jego uj�cia[16]. Natomiast opinia sprzeciwiaj�ca si� nauczaniu autentycznemu jest uwa�ana za b��dn�, a w przypadku nauczania o charakterze roztropno�ciowym, mo�e by� potraktowana jako zuchwa�a lub niebezpieczna[17].

R�wnie� prawodawstwo Ko�cio�a katolickiego przewiduje ekskomunik� tylko i wy��cznie za g�oszenie herezji, czyli opinii podwa�aj�cych dogmaty wiary katolickiej. Kodeks Prawa Kanonicznego[18], wypowiada si� jednak na ten temat dosy� lakonicznie: Odst�pca od wiary, heretyk lub schizmatyk podlega ekskomunice wi���cej moc� samego prawa[19]. Natomiast Kodeks Kanon�w Ko�cio��w Wschodnich[20], kt�remu obce jest poj�cie kary zaci�ganej na mocy samego prawa (latae sententiae), uwzgl�dniono ponadto istotne znaczenie napomniena w stosunku do g�osz�cego herezj�: Kto zaprzecza prawdzie, kt�rej przyj�cie nakazuje boska i katolicka wiara, lub podaje j� w w�tpliwo��, lub te� odrzuca ca�kowicie wiar� chrze�cija�sk� i nie odwo�uje tego, gdy zostanie napomniany zgodnie z prawem, winien zosta� ukarany ekskomunik� wi�ksz� jako heretyk lub apostata[21].

Jednak kara ekskomuniki odnosi si� jedynie do osoby, kt�ra w spos�b �wiadomy i dobrowolny g�osi herezj� (tzw. herezja formalna). Je�li bowiem kto� g�osi herezj� i nie jest tego �wiadomy, w�wczas mamy do czynienia z tzw. herezj� materialn�[22], kt�ra nie jest jednak herezj� w sensie �cis�ym. O herezji materialnej tak traktuje Kodeks Prawa Kanonicznego: Nie podlega �adnej karze, kto w chwili przekroczenia ustawy lub nakazu naruszy� ustaw� lub nakaz z ignorancji niezawinionej; na r�wni za� z ignorancj� stoi niewuwaga i b��d[23].

A zatem, karom podlega tylko ten, kto naruszy� ustaw� karn� lub zakaz albo umy�lnie, albo z ci�kiego zawinionego zaniedbania nale�ytej staranno�ci, albo z ci�kiej zawinionej ignorancji co do ustawy lub nakazu[24]. W tym wypadku mamy bowiem do czynienia z herezj� formaln�. Z kolei ten, kto podwa�a prawdy definitywne lub nauczanie autentyczne i mimo upomnienia Stolicy Apostolskiej lub ordynariusza nie odwo�uje swego stanowiska, winien by� ukarany sprawiedliw� b�d� odpowiedni� kar�[25].

Herezja herezji nier�wna

Nie tylko samo zdefiniowanie, ale tak�e przedstawienie ca�ego wachlarza nauk heretyckich zdaje si� by� nielada wyzwaniem. I tak, herezje mo�na podzieli� ze wzgl�du na czas ich powstawania b�d� ze wzgl�du na ich rodzaj. W pierwszych wiekach powstaj�ce herezje przede wszystkim podwa�a�y prawd� o Jezusie Chrystusie jako prawdziwym Bogu i prawdziwym cz�owieku, nauk� o Tr�jcy �wi�tej i Maryi jako Bogurodzicy. Niekt�re z nich nie dawa�y pocz�tku nowym denominacjom, inne za� sta�y si� istotn� podwalin� dla teologii konkretnej ga��zi chrze�cija�stwa.

Z drugiej strony trzeba zaznaczy�, i� niekt�re z tych herezji nie by�y nimi w sensie �cis�ym, a raczej by�y tak traktowane z powodu nieporozumie� dotycz�cych terminologii teologicznej, kt�ra w tamtych czasach dopiero si� kszta�towa�a. Tego rodzaju zjawisko nazwane zosta�o p�niej herezj� werbaln�. Jednym z przyk�ad�w takiego nieporozumienia terminologicznego by�o u�ywanie w IV w. na Wschodzie greckiego s�owa hypostasis na okre�lenie Os�b Tr�jcy �wi�tej, podczas gdy na Zachodzie �aci�skie s�owo substantia oznacza�o natur� Boga. A poniewa� od strony lingwistycznej �aci�ska substantia jest dos�ownym t�umaczeniem greckiej hypostasis, dlatego chrze�cija�ski Zach�d zacz�� oskar�a� Wsch�d o g�oszenie nauki o trzech Bogach (herezja tryteizmu), a Wsch�d oskar�y� Zach�d o propagowanie herezji modalizmu, wed�ug kt�rej jedna i ta sama Osoba Boska objawia si� na trzy sposoby (modusy): raz jako Ojciec, raz jako Syn i raz jako Duch �wi�ty[26]. Te nieporozumienia terminologiczne zacz�to za�egnywa� na I Soborze Konstantynopolita�skim (381), a konkretnym owocem wzajemnych uzgodnie� by�o przyj�cie Wyznania Nicejsko-Kontantynopolita�skiego[27].

Kolejnym przyk�adem herezji werbalnej jest tzw. monofizytyzm, kt�ry w skrajnym wydaniu, propagowanym przez mnich�w konstantynopolita�skich na czele z Eutychesem po Soborze Efeskim (431), by� w istocie nauk� heretyck�. Ot� mnisi ci g�osili, �e przed Wcieleniem Chrystus mia� dwie natury: Bosk� i ludzk�. Natomiast w momencie Wcielenia natura Boska Chrystusa wch�on�a natur� ludzk�, tak �e odt�d Chrystus posiada ju� tylko jedn� natur� (mia physis; mone physis): Bosk�[28]. Sob�r Chalcedo�ski (451) odrzuci� t� nauk� i sformu�owa� orzeczenie dogmatyczne o dw�ch naturach Chrystusa (Boskiej i ludzkiej): Jednego i tego samego Chrystusa, Pana, Syna Jednorodzonego, nale�y wyznawa� w dw�ch naturach: bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez roz��czenia. Nigdy nie zanik�a r�nica natur przez ich zjednoczenie, ale zosta�y zachowane cechy w�a�ciwe obu natur, kt�re si� spotka�y, aby utworzy� jedn� osob� i jedn� hipostaz�[29].

Jednak cz�� chrze�cijan skupionych wok� dw�ch wa�nych stolic biskupich tamtego czasu, czyli Aleksandrii i Antiochii, nie zaaprobowa�a postanowie� Soboru Chalcedo�skiego. W ten spos�b w chrze�cija�stwie wyodr�bni�y si� Ko�cio�y zwane obecnie przedchalcedo�skimi lub niechalcedo�skimi[30], kt�rych przedstawieciele opowiadali si� za jedn� (Bosko-ludzk�) natur� w Chrystusie[31]. Jednak po dzi� dzie� Ko�cio�y te nazywane s� tak�e monofizyckimi ze wzgl�du na przypisywanie im g�oszenia skrajnych pogl�d�w Eutychesa i jego zwolennik�w. Dopiero w II po�owie XX w., w wyniku dialogu teologicznego z tymi Ko�cio�ami okaza�o si�, i� wyznaj� one t� sam� wiar� w Chrystusa, co ci chrze�cijanie, kt�rzy przyj�li postanowienia Soboru Chalcedo�skiego, a r�nica dotyczy jedynie j�zyka teologicznego[32]. Dzi�ki temu dialogowi ekumenicznemu okaza�o si�, �e monofizytyzm w wydaniu teologii Ko�cio��w przedchalcedo�skich, rozumiany jako nauka o jednej, Bosko-ludzkiej naturze Chrystusa, nie mo�e by� kwalifikowany jako herezja.

Z drugiej strony trzeba zaznaczy�, �e herezje werbalne stanowi� zdecydowan� mniejszo�� na tle ca�ej palety nauk heretyckich. I tak, w ramach tej r�norodno�ci mo�na wyszczeg�lni� na przyk�ad herezje redukcyjne, kt�rych celem by�o ograniczenie chrze�cija�stwa jedynie do najistotniejszych element�w. W tej grupie herezji wyr�nia si� teologia Reformacji, kt�ra przyj�a Pismo �wi�te za jedyne �r�d�o Objawienia (sola scriptura), jedyne po�rednictwo Chrystusa, wykluczaj�c jakiekolwiek po�rednictwo �wi�tych (solus Christus) oraz odrzuci�a znaczenie dobrych uczynk�w na korzy�� absolutnego prymatu �aski Bo�ej (sola gratia)[33].

Innym rodzajem herezji s� herezje antydialektyczne, kt�re buduj� sw�j system na radykalnej jednostronno�ci. Typowym przyk�adem tego typu herezji mog� by� dwie zupe�nie skrajne wobec siebie opinie: pelagianizmu[34] i predestynacjonizmu. O ile bowiem ta pierwsza herezja nadmiernie k�adzie nacisk na woln� wol� cz�owieka, niedoceniaj�c przy tym znaczenia �aski Bo�ej, o tyle ta druga w skrajny spos�b przeakcentowuje rol� �aski w dziele zbawienia cz�owieka, lekcewa��c ludzk� woln� wol�[35].

Opr�cz tego istniej� tak�e tzw. herezje rodzime. Najbardziej chyba rozpoznawalnym rodzajem tego typu herezji w naszym kraju jest doktryna Ko�cio�a Katolickiego Mariawit�w, kt�ra nawi�zuje wprost do reform abpa Micha�a Kowalskiego, zwierzchnika Mariawit�w po �mierci za�o�ycielki tego ruchu (1921 r.), siostry Feliksy Koz�owskiej, zwanej przez jej czcicieli Mateczk�. Reformy, kt�re wprowadzi� abp Kowalski zosta�y odrzucone przez wi�kszo�ciowe, umiarkowane skrzyd�o mariawityzmu w 1935 roku, znane pod nazw� Ko�cio�a Starokatolickiego Mariawit�w[36].

Skrzyd�o bardziej radykalne, czyli Ko�ci� Katolicki Mariawit�w naucza o trzech wcieleniach Os�b Boskich Tr�jcy �wi�tej: B�g Ojciec wcieli� si� w Maryj�, Matk� Bo��, Syn Bo�y w Jezusa Chrystusa, a Duch �wi�ty w siostr� Feliks� Koz�owsk�. Co wi�cej, dopiero Duch �wi�ty dzia�aj�cy w Mateczce dope�niaj�c Ofiar� Swoj� M�k Chrystusowych dope�ni� tym samym Ofiary Cia�a i Krwi Pana Jezusa tak, aby ta Ofiara by�a doskona�a i stanowi�a Przymierze i Testament Wieczny Boga z lud�mi. (...) Od czasu Ofiary Mateczki i dope�nienia przez t� Ofiar� Tajemnicy Eucharystii, w Przenaj�wi�tszym Sakramencie jest obecna ca�a Tr�jca �wi�ta wcielona, tj. Chrystus Syn Bo�y, Maryja Ojciec Niebieski i Mateczka Duch �wi�ty[37].

Ju� ta kr�tka prezentacja r�nych rodzaj�w herezji, pocz�wszy od werbalnych, a sko�czywszy na bardzo radykalnych, pokazuje, i� tak�e w ramach herezji mo�na m�wi� o ich stopniowalno�ci czy hierarchii. Niekt�re z nich s� bowiem mo�liwe do przezwyci�enia w ramach dialogu ekumenicznego, inne za� stanowi� powa�n� przeszkod� na drodze do jedno�ci, inne wreszcie traktowane s� wr�cz z przymru�eniem oka, jak cho�by te, g�oszone przez Ko�ci� Katolicki Mariawit�w.

�atwiej jest zosta� heretykiem czy doktrynerem?

Aby odpowiedzie� na powy�sze pytanie, trzeba najpierw okre�li�, czym w�a�ciwie r�ni si� heretyk od doktrynera opr�cz tego, �e stoj� oni na dw�ch przeciwnych sobie biegunach w odniesieniu do konstruowania opinii teologicznej? Ot� jedn� z istotnych r�nic jest ta, i� tw�rca herezji musi j� stworzy�, a doktryner jedynie ocenia to, co ju� zosta�o przez innych stworzone. A zatem, aby stworzy� i�cie porz�dn� herezj�, trzeba wykazywa� si� nadzwyczajn� wiedz� teologiczn� po��czon� ze zdolno�ci� odwa�nego i samodzielnego my�lenia. Je�li za� tw�rca herezji wykazuje si� tylko odwag� w swoim my�leniu teologicznym, ale jego wiedza teologiczna nie jest ponadprzeci�tna, nale�y si� spodziewa�, �e stworzona przez takiego tw�rc� herezja nie znajdzie wielkiego pos�uchu.

Z kolei rola doktrynera jest odtw�rcza. Genezy doktrynerstwa nale�y doszukiwa� si� w postawie chowania si� za oficjalne stanowisko Ko�cio�a katolickiego. Tak o tej postawie pisze �wiecki, polski teolog, J�zef Majewski: Niekiedy zbyt w�sko rozumie si� teologi�. Wiele racji jest w stwierdzeniu ks. Andrzeja A. Napi�rkowskiego, �e „specyfik� uprawiania teologii mi�dzy Bugiem a Odr� sta�o si� (...) przesadne zaw�anie �r�de� teologicznych do wsp�czesnego Magisterium Ko�cio�a”[38] (...) Czasami mo�na odnie�� wra�enie, �e dla niekt�rych teologia sprowadza si� do komentowania wypowiedzi Magisterium Ko�cio�a, zw�aszcza papie�a. (...) Mocne akcentowanie nauczania Magisterium daje gwarancj� ortodoksyjno�ci, mo�e mie� pozytywne znaczenie dydaktyczne, mo�e s�u�y� umacnianiu wi�zi ze Stolic� Piotrow�, ale mo�e grozi� zachwianiem �r�d�owej r�wnowagi teologii, a tak�e zahamowaniem jej rozwoju, dynamiki i otwarto�ci na problemy i wyzwania, jakie niesie z sob� �ycie. Taka teologia, zachowuj�c wprawdzie doktrynaln� poprawno��, mo�e okaza� si� nazbyt abstrakcyjna dla wierz�cych, mo�e nie otwiera� przed nimi nowych horyzont�w wiary, nowych pyta� i odpowiedzi. Magisterium Ko�cio�a sankcjonuje, ochrania integralno�� wiary, ale (zasadniczo) nie jest po to, by kreowa�, wytycza� nowe drogi dla wiary i teologii[39].

Aby sta� si� doktrynerem, nie trzeba zdobywa� wiedzy teologicznej. Wystarczy tylko bra� przyk�ad z uczonych w Pi�mie, faryzeuszy czy zwolennik�w Heroda, kt�rzy starali si� podchwyci� Jezusa na s�owie (por. Mt 22,15; Mk 12,13; �k 11,54; 20,20.26). Mo�na by rzec, �e wr�cz traktowali oni Jezusa jak heretyka. Z drugiej strony Jezus wykazywa� im ignorancj� i bezmy�lne bronienie prawd religijnych, pozbawione jakiej� g��bszej refleksji teologicznej (por. Mt 22,15-22; Mk 12,13-17; �k 20,20-26). Doktryner w imi� obrony czysto�ci wiary paradoksalnie got�w b�dzie nawet odrzuci� samego Boga, je�li nie b�dzie zgadza� si� z doktryn�, kt�rej on tak uporczywie broni. Najbardziej chyba wyrazistym przyk�adem takiej postawy jest posta� najwy�szego kap�ana, kt�ry w taki spos�b zwraca si� do pojmanego Jezusa w noc przed Jego m�k�: Zaklinam ci� na Boga �ywego, powiedz nam: Czy ty jeste� Mesjasz, Syn Bo�y? (Mt 26,63). Gdy Jezus pozytywnie odpowiedzia� na to pytanie, arcykap�an rozdar� swoje szaty i rzek�: „Zblu�ni�. Na c� nam jeszcze potrzeba �wiadk�w? Oto teraz s�yszeli�cie blu�nierstwo. Jak wam si� zdaje?” [Uczeni w Pi�mie i starsi] odpowiedzieli: „Winien jest �mierci” (Mt 26,65-66a). W ten spos�b religijni przyw�dcy �ydowscy skazali Boga na �mier� w imi�... Boga.

A zatem, o wiele �atwiej jest zosta� sumiennym i skrupulatnym doktrynerem ni� powa�nym, budz�cym niema�o kontrowersji w�r�d chrze�cijan, heretykiem. Znacz�cy heretyk musi by� postaci� nietuzinkow�. Doktrynerowi za� nie jest potrzebna gruntowna wiedza teologiczna. Zadowala si� on bowiem w zupe�no�ci powyrywanymi z kontekstu historycznego czy filozoficznego fragmentami oficjalnego nauczania Ko�cio�a, jednocze�nie w�sz�c ch�tnie w opiniach teolog�w herezj�. A gdy ju� doktryner takiej si� dopatrzy, niezw�ocznie samemu wydaje wyrok w tej sprawie, nie licz�c si� w tym wzgl�dzie z procedurami prawnymi obowi�zuj�cymi w Ko�ciele katolickim. Doktrynerowi brakuje jednak nie tylko znajomo�ci teologii i prawa kanonicznego, ale przede wszystkim zdrowego rozs�dku. Dlatego te� doktrynera najpro�ciej jest pokona�, wykazuj�c mu brak logiki w jego wywodach.

Natomiast heretykiem, nawet przeci�tnym, nie jest tak �atwo zosta�. Po pierwsze, nie wystarczy g�osi� jakiejkolwiek nieortodoksyjnej nauki. Musi ona podpada� pod cenzur� herezji, czyli by� opini� w bardzo istotny sps�b podwa�aj�c� oficjalne nauczanie Ko�cio�a katolickiego. Po drugie, g�osz�cy tego rodzaju pogl�dy winien to robi� z premedytacj�, ca�kowicie �wiadomie i dobrowolnie. Po trzecie, oskar�any o g�oszenie herezji teolog ma prawo do obrony i wyja�nienia swojego stanowiska. Mo�e si� bowiem okaza�, i� ze wzgl�du na nieporozumienia terminologiczne b�dzie tutaj chodzi�o jedynie o herezj� werbaln� albo te� zostanie udowodnione, �e oskar�yciele przypisuj� temu teologowi pogl�dy, kt�rych ten nie g�osi.

A po czwarte, nawet je�li ju� udowodni si� teologowi g�oszenie herezji, to daje si� mu pewien czas na to, aby te pogl�dy odwo�a�. A wszystko to zgodnie z duchem nauki Jana Paw�a II, kt�ry pisa�, i� ludziom wsp�czesnym, tak wra�liwym na konkretne �wiadectwo �ycia, Ko�ci� winien dawa� przyk�ad pojednania przede wszystkim w swoim �onie; dlatego wszyscy musimy pracowa� nad uspokojeniem umys��w, zmniejszeniem napi��, przezwyci�eniem podzia��w, uzdrowieniem ran zadawanych sobie niekiedy wzajemnie przez braci, gdy zaostrza si� r�nice stanowisk w dziedzinie spraw dyskusyjnych; szuka� natomiast jedno�ci w tym, co jest podstawowe dla wiary i �ycia chrze�cija�skiego, w my�l staro�ytnej maksymy: In dubiis libertas, in necessariis unitas, in omnibus caritas [W sprawach w�tpliwych wolno��, w sprawach koniecznych jedno��, we wszystkich mi�o��][40].



[1]S�ownik wyraz�w obcych, Warszawa 1980, s.274.

[2]D.Kowalczyk SJ, Mi�dzy dogmatem a herezj�, Warszawa 2003, s.5-6; por. tam�e, s.105-119; 156-181; ten�e, O mo�liwo�ci spowiedzi przez internet, http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAP/spowiedz_internetowa.html (17.05.2008).

[3]W.Hryniewicz OMI, Nadzieje w dialogu. Korespondencja z czytelnikami (1976-2006), Warszawa 2007, s.252.

[4]Biblia Tysi�clecia w 2P 2,1 wprost u�ywa s�owa „herezja”: Znale�li si� jednak fa�szywi prorocy w�r�d ludu, tak samo jak po�r�d was b�d� fa�szywi nauczyciele, kt�rzy wprowadzaj� w�r�d nas zgubne herezje.

[5]Por. R.Popowski, Wielki s�ownik grecko-polski Nowego Testamentu, Warszawa 1997, s.13-14; G.O’Collins SJ, E.G.Farrugia SJ, Leksykon poj�� teologicznych i ko�cielnych z indeksem angielsko-polskim, t�um. J.O��g SJ, B.�ak, Krak�w 2002, s.105.

[6]G.O’Collins SJ, E.G.Farrugia SJ, dz. cyt., s.105.

[7]Por. J.Majewski, Wprowadzenie do teologii dogmatycznej w: E.Adamiak, A.Czaja, J.Majewski, „Dogmatyka”, t.1, Warszawa 2005, s.102-103.

[8]Kodeks Prawa Kanonicznego (dalej: KPK), kan. 751.

[9]Kongregacja Nauki Wiary, Wyja�nienie doktrynalne dotycz�ce ko�cowej cz�ci formu�y „Wyznania wiary”, nr 11 w: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/kongregacje/kdwiary/wyzn_wiary.html#p13 (26.05.2008).

[10]Tam�e, nr 7.

[11]Por. J.Majewski, Teologia na rozdro�ach, Krak�w 2005, s.86.

[12]Kongregacja Nauki Wiary, dz. cyt., nr 7.

[13]J.Majewski,Wprowadzenie do teologii dogmatycznej, s.85. Por. Kongregacja Nauki Wiary, dz. cyt., nr 6; Jan Pawe� II, list apostolski motu proprio Ad tuendam fidem (1998), nr 4AB w: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/motu/ad_tuendam.html (26.05.2008); KPK, kan. 750 � 2; Kodeks Kanon�w Ko�cio��w Wschodnich (dalej: KKKW), kan. 598 � 2.

[14]Por. Kongregacja Nauki Wiary, dz. cyt., nr 7.

[15] Tam�e, nr 11.

[16]Kongregacja Nauki Wiary, dz. cyt., nr 11. Por. Jan Pawe� II, dz. cyt., nr 2; KPK, kan. 752; KKKW, kan. 599.

[17]Kongregacja Nauki Wiary, dz. cyt., nr 10.

[18]Zob. KPK, kan. 1: Kanony tego Kodeksu dotycz� jedynie Ko�cio�a �aci�skiego.

[19]KPK, kan. 1364� 1.

[20]KKKW, kan.1: Kanony tego Kodeksu odnosz� si� do wszystkich i jedynie do katolickich Ko�cio��w Wschodnich, chyba �e wyra�nie co innego zosta�o postanowione odno�nie do relacji z Ko�cio�em �aci�skim.

[21]KKKW, kan. 1436 � 1.

[22] Por. Ad. Tanquerey, Brevior Synapsis Theologiae Dogmaticae, Parisiis-Tornaci-Romae 1946, 389, s.208.

[23]KPK, kan. 1323, 2º.

[24]KKKW, kan. 1414 � 1. Por. KPK, kan. 1321 � 1-2.

[25]Por. KPK, kan. 1371 1º; KKKW, kan. 1436 � 2.

[26]Por. E.Piotrowski, Traktat o Tr�jcy �wi�tej w: E.Adamiak, A.Czaja, J.Majewski, „Dogmatyka”, t.4, Warszawa 2007, s.102-103.

[27]Por. Tam�e, s.130.

[28]Por. J. Kulisz SJ, A. Mostowska Baliszewska, Sp�r o Jezusa Chrystusa w ci�gu dziej�w, Warszawa 1998, s.180.

[29]A. Baron, H. Pietras SJ (oprac.), Dokumenty Sobor�w Powszechnych, Krak�w 2001, t.1, s.223.

[30]Chodzi tutaj o Syryjski Ko�ci� Ortodoksyjny, zwany inaczej Ko�cio�em syryjsko-jakobickim, Syro-Malankarski Ko�ci� Ortodoksyjny, Koptyjski Ko�ci� Ortodoksyjny, Etiopski Ko�ci� Ortodoksyjny, Erytrejski Ko�ci� Ortodoksyjny i Ormia�ski Ko�ci� Apostolski.

[31]Por. J.S. Gajek MIC, T. Wyszomirski, Staro�ytne Ko�cio�y wschodnie w: W. Hryniewicz OMI, J.S. Gajek MIC, S.J. Koza, Ku chrze�cija�stwu jutra. Wprowadzenie do ekumenizmu, Lublin 1997, s.121.

[32]Por. J.S. Gajek MIC, T. Wyszomirski, dz. cyt., s.115; J. Kulisz SJ, A. Mostowska Baliszewska, dz. cyt., s.186-188.

[33]Por. W. Myszor, Herezje w: Z. Pawlak (red.), Katolicyzm A-Z, Pozna� 1989, s.133.

[34]Nazwa pochodzi od mnicha Pelagiusza (IV/V w.), kt�rego uwa�a si� za tw�rc� tej herezji.

[35]Wi�cej na temat tych dw�ch herezji zob. w: G.O’Collins SJ, E.G.Farrugia SJ, dz. cyt., s.237 i 267-268.

[36]Por. M.Karas (opr.), Wyznania wiary i g��wne zasady doktrynalne. Katolicyzm, Krak�w 2002, s.182.

[37]Wyznanie wiary u�o�one przez abp. M. Rafaela Wojciechowskiego (1988 r.) w: tam�e, s.200.

[38]A.A.Napi�rkowski OSPPE, Teologia polska wobec wyzwa� wsp�czesno�ci w: K.G�d�, Cz. Rychlicki (red.), Ko�ci� w �yciu publicznym. Teologia polska i europejska wobec nowych wyzwa�, t.1, Lublin 2004, s.41.

[39]J.Majewski,Wprowadzenie do teologii dogmatycznej, s.39-40.

[40]Jan Pawe� II, adhortacja apostolska o Pojednaniu i Pokucie w dzisiejszym pos�annictwie Ko�cio�a Reconciliatio et paenitentia, nr 9 w: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/adhortacje/reconciliatio.html#m12 (05.05.2008).