Uwaga! Ten tekst zosta� opublikowany w: „Studia Bobolanum” 1:2007 s. 177-195.
Marek Blaza SJ Chrze�cija�stwo wobec postulatu zr�wnania partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych z ma��e�stwem Od ko�ca lat 80. ubieg�ego stulecia, zw�aszcza w krajach skandynawskich, w Europie zachodniej i Ameryce P�nocnej zacz�to oficjalnie legalizowa� zwi�zki os�b tej samej p�ci. Z drugiej strony nale�y jednak zauwa�y�, i� legalizacja partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych w prawodawstwie r�nych kraj�w �wiata nie oznacza automatycznie zr�wnywania ich z ma��e�stwem. Przyk�adem mo�e by� tutaj prawodawstwo francuskie, przewiduj�ce dla os�b tej samej p�ci zawarcie jedynie tzw. paktu solidarno�ci (pacte civil de solidarit�). Z kolei w niekt�rych krajach, np. w Niemczech, prawodawcy wprost nazywaj� partnerski zwi�zek homoseksualny ma��e�stwem (Homo-Ehe). Co wi�cej, w 2002 roku Trybuna� Konstytucyjny RFN wi�kszo�ci� g�os�w orzek�, �e Homo-Ehe jest zgodne z konstytucj� i nie narusza przepisu o szczeg�lnej ochronie ma��e�stwa. Natomiast S�d Najwy�szy Kanady w grudniu 2004 roku orzek�, i� rz�d federalny mo�e zmieni� definicj� ma��e�stwa, daj�c w ten spos�b gejom i lesbijkom prawo do zawierania ma��e�stw. Jednak przeciwnicy tego orzeczenia wskazali, i� jest ono sprzeczne z pierwszymi s�owami kanadyjskiej Konstytucji: Zwa�ywszy, �e Kanada opiera si� na zasadach, kt�re uznaj� zwierzchnictwo Boga i panowanie prawa (...). W tym kontek�cie podkre�lili oni, i� to B�g jest wy��cznym i ostatecznym autorytetem prawodawczym w kwestii definicji prawnej ma��e�stwa w Kanadzie, poniewa� prawo Bo�e jest najwy�szym prawem w tym kraju. Ta opinia pokazuje, i� dyskusja dotycz�ca mo�liwo�ci podniesienia partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych do rangi ma��e�stwa staje si� problemem, wobec kt�rego wsp�czesna teologia winna zaj�� konkretne i jednoznaczne stanowisko. I rzeczywi�cie, zagadnienie to, podobnie jak sama kwestia homoseksualizmu, biseksualizmu oraz wszelkiego rodzaju zwi�zk�w heteroseksualnych nieustannie stanowi przedmiot bada� w ramach teologii moralnej, kt�ra w celu wypracowania jak najbardziej rzetelnego i obiektywnego stanowiska konfrontuje je ze najnowszymi wynikami bada� innych dziedzin nauki, takich jak na przyk�ad antropologia, socjologia, psychologia, politologia czy etyka. O ile jednak kwestie dotycz�ce naruszania sz�stego i dziewi�tego przykazania Dekalogu pozostaj� nadal domen� teologii moralnej, o tyle postulat rozszerzenia definicji ma��e�stwa w taki spos�b, aby mo�na by�o do� zaliczy� tak�e osoby �yj�ce w partnerskich zwi�zkach homoseksualnych, zdaje si� ponadto wchodzi� na pole zainteresowa� teologii dogmatycznej. Jednak�e w tym kontek�cie powstaje pytanie, czy �w postulat rozszerzenia definicji ma��e�stwa jest dla teologii dogmatycznej na tyle powa�nym zagadnieniem, �e powinna si� nim w og�le zajmowa�, skoro wywodzi si� on przede wszystkim ze �rodowisk propaguj�cych ideologi� homoseksualn�? Trzeba bowiem przyzna�, �e w niekt�rych wyznaniach chrze�cija�skich propagowanie ideologii homoseksualnej jest akceptowane, czego najdobitniejszym przyk�adem zdaje si� by� wielce kontrowersyjny wyb�r na urz�d biskupa Ko�cio�a Episkopalnego w USA Gene’a Robinsona, rozwodnika i geja, w dniu 6 sierpnia 2003 roku. Wydarzenie to wywo�a�o gwa�towne reakcje sprzeciwu w samym Ko�ciele anglika�skim, do wsp�lnoty kt�rego nale�y tak�e Ko�ci� Episkopalny w USA, jak r�wnie� w innych wyznaniach chrze�cija�skich. Tego rodzaju praktyki zdaj� si� bowiem torowa� drog� do zr�wnania partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych z ma��e�stwem. Dlatego te� wydaje si�, i� w kontek�cie narastaj�cych kontrowersji zwi�zanych z tym zagadnieniem, nale�y przedstawi� oficjalne stanowisko najbardziej reprezentatywnych wyzna� chrze�cija�skich, dotycz�ce kwestii ma��e�stwa, homoseksualizmu oraz partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych. Dlatego te� w niniejszym artykule zostanie przybli�ona pozycja Ko�cio�a katolickiego, Ko�cio�a prawos�awnego, staro�ytnych Ko�cio��w wschodnich oraz Ko�cio��w i Wsp�lnot chrze�cija�skich wyros�ych z Reformacji. Stanowisko Ko�cio�a katolickiego W Ko�ciele katolickim najbardziej og�ln� definicj� ma��e�stwa mo�na znale�� w Kodeksie Kanon�w Ko�cio��w Wschodnich z 1990 roku: Ma��e�skie przymierze, przez kt�re m�czyzna i kobieta nieodwo�aln� zgod� osobow� ustanawiaj� mi�dzy sob� wsp�lnot� ca�ego �ycia, skierowan� ze swej natury do dobra ma��onk�w i do zrodzenia i wychowania dzieci zosta�o ustanowione przez Stw�rc� i rz�dzi si� Jego prawami (kan. 776 � 1). Natomiast Katechizm Ko�cio�a Katolickiego, odwo�uj�c si� do Kodeksu Prawa Kanonicznego, precyzuje, i� ma��e�stwo zosta�o mi�dzy ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godno�ci sakramentu. Taka definicja ma��e�stwa wynika nie tylko z Objawienia, ale tak�e z prawa naturalnego. Ju� na pierwszych stronach Pisma �wi�tego zosta�o napisane, i� stworzy� wi�c B�g cz�owieka na sw�j obraz, na obraz Bo�y go stworzy�: stworzy� m�czyzn� i niewiast�. Po czym B�g im b�ogos�awi�, m�wi�c do nich: „B�d�cie p�odni i rozmna�ajcie si�, aby�cie zaludnili ziemi� i uczynili j� sobie poddan� (Rdz 1,27-28). Ko�ci� katolicki naucza tak�e, i� m�czyzna i kobieta s� dla siebie stworzeni, a ma��e�stwo jest wsp�lnot� os�b, zwi�zan� z pe�nieniem akt�w p�ciowych, na co wskazuj� biblijne s�owa: Dlatego m�czyzna opuszcza ojca swego i matk� swoj� i ��czy si� ze sw� �on� tak �ci�le, �e staj� si� jednym cia�em (Rdz 2, 24; Mt 19,5; Mk 10,7; Ef 5,31). Co wi�cej, s�owa te potwierdzaj� jedno�� i nierozerwalno�� ma��e�stwa, o kt�rych naucza� sam Jezus: A tak nie s� ju� dwojgiem, lecz jednym cia�em. Co wi�c B�g z��czy�, cz�owiek niech nie rozdziela (Mt 19,6; Mk 10,8-9). Natomiast �w. Pawe� napisa� o ma��e�stwie, i� tajemnica (myst�rion) to wielka (...) w odniesieniu do Chrystusa i do Ko�cio�a (Ef 5,32). Dlatego te� Ko�ci� katolicki twierdzi, i� ma��e�stwo zawarte pomi�dzy osobami ochrzczonymi jest zawsze sakramentem, a po dope�nieniu nie mo�e by� rozwi�zane �adn� ludzk� w�adz� i z �adnej przyczyny, opr�cz �mierci. Z kolei w odniesieniu do homoseksualizmu Ko�ci� katolicki przypomina, i� ju� w Pi�mie �wi�tym stosunki homoseksualne zosta�y pot�pione i tym samym uznane za powa�n� deprawacj�. I tak, �w. Pawe� w li�cie do Rzymian pisa� o poganach, i� wyda� ich B�g na pastw� bezecnych nami�tno�ci: mianowicie kobiety ich przemieni�y po�ycie zgodne z natur� na przeciwne naturze. Podobnie te� i m�czy�ni, porzuciwszy normalne wsp�ycie z kobiet�, zapa�ali nawzajem ��dz� ku sobie, m�czy�ni z m�czyznami uprawiaj�c bezwstyd i na samych sobie ponosz�c zap�at� za zboczenie (Rz 1,26-27). Natomiast w 1. li�cie do Koryntian �w. Pawe� wprost stwierdzi�: Nie �ud�cie si�! Ani rozpustnicy, ani ba�wochwalcy, ani cudzo�o�nicy, ani rozwi��li, ani m�czy�ni wsp�yj�cy ze sob� (...) nie odziedzicz� kr�lestwa Bo�ego (1Kor 6,9-10). Z kolei autor 1. listu do Tymoteusza podkre�li�, i� (...) Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla post�puj�cych bezprawnie i dla (...) rozpustnik�w, dla m�czyzn wsp�yj�cych ze sob� (...) i [dla pope�niajacych] cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrow� nauk� powierzonej mi Ewangelii chwa�y b�ogos�awionego Boga (1Tm 1,9-10). R�wnie� w ten ten sam spos�b oceniali stosunki homoseksualne pisarze chrze�cija�scy pierwszych wiek�w i to w�a�nie stanowisko zosta�o w spos�b jednoznaczny przyj�te przez Ko�ci� katolicki. Dlatego te� Ko�ci� katolicki naucza, i� Tradycja, opieraj�c si� na Pi�mie �wi�tym, przedstawiaj�cym homoseksualizm jako powa�ne zepsucie, zawsze g�osi�a, �e „akty homoseksualizmu z samej swojej wewn�trznej natury s� nieuporz�dkowane”. S� one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczaj� z aktu p�ciowego dar �ycia. Nie wynikaj� z prawdziwej komplementarno�ci uczuciowej i p�ciowej. W �adnym wypadku nie b�d� mog�y zosta� zaaprobowane. St�d te� osoby homoseksualne s� wezwane do czysto�ci. Z drugiej strony osoby o sk�onno�ciach homoseksualnych powinny by� traktowane z szacunkiem, wsp�czuciem i delikatno�ci�. Powinno si� unika� wobec nich jakichkolwiek oznak nies�usznej dyskryminacji. Osoby te s� wezwane do wype�niania woli Bo�ej w swoim �yciu i – je�li s� chrze�cijanami – do z��czenia z ofiar� krzy�a Pana trudno�ci, jakie mog� napotyka� z powodu swej kondycji. R�wnie� w odniesieniu do mo�liwo�ci uznania partnerskich zwi�zk�w homoseksulanych za ma��e�stwo Kongregacja Nauki Wiary w 2003 roku wypowiedzia�a si� jednoznacznie i zdecydowanie: Nauczanie Ko�cio�a o ma��e�stwie i o komplementarno�ci p�ci podejmuje prawd� wskazan� przez „recta ratio” [prawy rozum] i jako tak� przyj�t� przez wszystkie wielkie kultury �wiata. Ma��e�stwo nie jest jakimkolwiek zwi�zkiem mi�dzy osobami. Zosta�o ono ustanowione przez Stw�rc� w swej istocie, zasadniczych w�a�ciwo�ciach i celach. �adna ideologia nie mo�e pozbawi� ludzkiego ducha pewno�ci, �e ma��e�stwo istnieje tylko mi�dzy dwiema osobami r�nej p�ci, kt�re przez wzajemne osobowe oddanie, im w�a�ciwe i wy��czne, d��� do jedno�ci ich os�b (nr 2). Co wi�cej, aby broni� si� przed dwuznaczno�ci� i tego rodzaju ideologi� w �onie samego Ko�cio�a, Kongregacja do spraw Wychowania Katolickiego w porozumieniu z Kongregacj� Kultu Bo�ego i Dyscypliny Sakrament�w orzek�a, i� nie mo�na dopuszcza� do seminarium ani do �wi�ce� os�b, kt�re praktykuj� homoseksualizm, wykazuj� g��boko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspieraj� tak zwan� „kultur� gejowsk�”. W kontek�cie powy�szych oficjalnych orzecze� Ko�cio�a katolickiego w sprawie homoseksualizmu i partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych trzeba jednak zanaczy�, i� niekt�rzy katolicy mimo to propaguj� r�wnouprawnienie zachowa� homoseksualnych i zr�wnanie partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych z ma��e�stwem. Typowym przyk�adem mo�e by� tutaj Daniel A. Helminiak, doktor teologii systematycznej i psychologii wychowawczej, kt�ry porzuci� stan kap�a�ski, poniewa� nie m�g� go pogodzi� z publicznym przyznaniem si� do bycia gejem i propagowaniem kultury gejowskiej. Obecnie jest pracownikiem Katedry Psychologii na Uniwersytecie Stanowym Zachodniej Georgii, gdzie wyk�ada psychologi� i duchowo��. Ponadto Helminiak znany jest jako psychoterapeuta, teolog i specjalista od nauk spo�ecznych, szukaj�cy wzajemnych zale�no�ci pomi�dzy psychologi� a religi�. W ramach psychologii specjalizuje si� on w ludzkiej seksualno�ci i w rozwoju cz�owieka po okresie dzieci�stwa. W 2000 roku napisa� ksi��k� pt. Co Biblia naprawd� m�wi o homoseksualno�ci?, w kt�rej stara� si� wykaza�, i� Biblia w �adnym miejscu nie pot�pia zachowa� homoseksualnych jako takich, tak �e z punktu widzenia etyki chrze�cija�skiej winny by� one traktowane jako moralnie oboj�tne. Jednak nawet dla niekatolickich teolog�w ksi��ka ta stanowi przyk�ad niechlujno�ci teologicznej i ideologicznego podej�cia do tekst�w biblijnych. Stanowisko Ko�cio�a prawos�awnego Prawos�awna teologia ma��e�stwa, cho� w wielu kwestiach jest zbie�na z teologi� katolick�, to jednak w niekt�rych punktach (zw�aszcza w rozumieniu nierozerwalno�ci ma���stwa) w znaczny spos�b od niej si� r�ni. I tak, wed�ug nauki Ko�cio�a prawos�awnego ma��e�stwo zosta�o ustanowione przez Boga na pocz�tku dziej�w ludzko�ci, w raju (por. Rdz 1,27-28; 2,23-24). Z kolei Chrystus podni�s� ma��e�stwo do rangi sakramentu po swoim zmartwychwstaniu. W sakramencie ma��e�stwa udzielana jest �aska Bo�a tym, kt�rzy po chrze�cija�sku je zawieraj� (por. Mt 19,5-6; Mk 10,7-9), o czym �wiadczy dobitnie cud uczyniony przez Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej (J 2,1-11). Ko�ci� prawos�awny podkre�la, i� Chrystus ustanowi� ma��e�stwo tylko mi�dzy jednym m�czyzn� i jedn� kobiet�, nie zezwalaj�c na ich rozej�cie si� czy rozw�d, chyba �e z bardzo powa�nej przyczyny. A to oznacza, i� w Ko�ciele prawos�awnym sakramentalny zwi�zek ma��e�ski jest nierozerwalny i trwa na wieki. Jednak ze wzgl�du na s�abo�� ludzk� i niebezpiecze�stwo trwania w grzechu Ko�ci� prawos�awny mo�e zdj�� b�ogos�awie�stwo z sakramentalnego zwi�zku ma��e�skiego ze wzgl�du na �mier� albo powa�n� win� wsp�ma��onka i zezwoli� na zawarcie drugiego, a nawet trzeciego ma��e�stwa, kt�re jednak nie jest ju� sakramentem w takim samym sensie jak pierwsze. Natomiast w odniesieniu do homoseksualizmu Ko�ci� prawos�awny zdaje si� zajmowa� takie samo, o ile nie jeszcze bardziej nieprzejednane i krytyczne stanowisko ni� Ko�ci� katolicki. Przyk�adem mo�e by� tutaj orzeczenie Jubileuszowowego Soboru Biskup�w Rosyjskiego Ko�cio�a Prawos�awnego z 2000 roku: Pismo �wi�te i nauczanie Ko�cio�a niedwuznacznie pot�pia zwi�zki homoseksualne, postrzegaj�c je jako ska�one wypaczenie danej przez Boga natury ludzkiej. „Ktokolwiek obcuje ciele�nie z m�czyzn�, tak jak si� obcuje z kobiet�, pope�nia obrzydliwo��” (Kp� 20,13). Biblia opowiada o ci�kiej karze, kt�rej B�g podda� mieszka�c�w Sodomy (Rdz 19,1-29), wed�ug komentarzy �wi�tych ojc�w, w�a�nie za grzech homoseksualizmu (griech mu�elostva). Dalej uczestnicy soboru odwo�uj� si� do �w. Paw�a i jego nauki, kt�ra w jednoznaczny spos�b pot�pia stosunki homoseksualne (Rz 1,26-27; 1Kor 6,9-10). Wskazuj� oni tak�e, i� wielu Ojc�w Ko�cio�a pot�pia�o homoseksualizm, kt�ry pod wp�ywem ich nauczania zacz�to nazywa� grzechem sodomii. Dlatego te� Ko�ci� prawos�awny nieustannie naucza, i� grzeszne stosunki homoseksualne podlegaj� pot�pieniu, a zaanga�owani w nie ludzie nie maj� prawa nale�e� do duchowie�stwa. Rosyjscy biskupi prawos�awni stwierdzili tak�e, i� dyskusje na temat sytuacji tzw. mniejszo�ci seksualnych we wsp�czesnym spo�ecze�stwie sk�aniaj� si� do uznania homoseksualizmu nie jako dewiacji p�ciowej (polovoje izvra��enije), ale jedynie jako jednej z „orientacji seksualnych”, maj�cych r�wne prawo do publicznego pokazywania si� i szacunku. Twierdzi si� tak�e, i� poci�g homoseksualny jest uwarunkowany indywidualn�, naturaln�, wrodzon� sk�onno�ci�. Ko�ci� prawos�awny wychodzi z niezmiennego prze�wiadczenia, i� ustanowiony przez Boga zwi�zek ma��e�ski m�czyzny i kobiety nie mo�e by� postawiony na r�wni z dewiacyjnymi zjawiskami seksualno�ci. [Ko�ci�] uwa�a homoseksualizm za grzeszne zepsucie natury ludzkiej, kt�re przezwyci�a si� przez wysi�ek duchowy, wiod�cy do wyleczenia i osobowego wzrostu cz�owieka. Sk�onno�ci homoseksualne, jak i inne po��dliwo�ci trapi�ce upad�ego cz�owieka, leczy si� sakramentami, modlitw�, postem, pokut�, czytaniem Pisma �wi�tego i dzie� �wi�tych ojc�w, a tak�e chrze�cija�skim obcowaniem z osobami wierz�cymi, gotowymi okaza� wsparcie duchowe. Uczestnicy Jubileuszowego Soboru Biskup�w Rosyjskiego Ko�cio�a Prawos�awnego pot�pili tak�e propagowanie homoseksualizmu. Co wi�cej, zalecili oni, aby przy jednoczesnym poszanowaniu praw do �ycia, osoby propaguj�ce homoseksualizm nie by�y dopuszczane do pracy w�r�d dzieci i m�odzie�y oraz do zajmowania wysokich stanowisk w wojsku i instytucjach resocjalizacyjnych. Dlatego te� w tym kontek�cie nie dziwi fakt, i� kiedy 1 wrze�nia 2003 roku w Ni�nym Nowgorodzie prawos�awny duchowny, ks. W�adimir Eniert usi�owa� udzieli� �lubu dwom gejom, Denisowi Gogolewowi i Michai�owi Morozowowi, w niewielkiej, miejscowej kaplicy, reakcja hierarchii prawos�awnej by�a natychmiastowa. 6 pa�dziernika tego� roku ks. Eniert zosta� usuni�ty ze stanu duchownego, a sama kaplica zosta�a rozebrana z powodu �wi�tokradztwa, kt�re si� w niej dokona�o. Ponadto ks. Michai� Kabanow, kt�ry by� odpowiedzialny za dzia�alno�� duszpastersk� w tej kaplicy, zosta� uznany za wsp�lnika tego �wi�tokradztwa i tym samym zawieszony w czynno�ciach kap�a�skich, poniewa� wyda� klucze do tej�e kaplicy, zwiedziony podst�pnie przez m�odego m�czyzn� i kobiet�, kt�rzy twierdzili, i� ks. Eniert ma udzieli� im �lubu. Natomiast Gogolew i Morozow z jednej strony zostali wy��czeni z Ko�cio�a prawos�awnego, a z drugiej 28 wrze�nia 2005 roku podpisali pierwszy w historii Rosji cywilny „kontrakt �lubny”. Stanowisko staro�ytnych Ko�cio��w wschodnich Staro�ytne Ko�cio�y wschodnie, pomimo zerwania jedno�ci ko�cielnej z reszt� chrze�cija�stwa w V wieku, zgodnie uznaj�, �e ma��e�stwo jest sakramentem, a sama instytucja ma��e�stwa jest konieczna do zachowania wsp�lnoty, tak Ko�cio�a jak i pa�stwa. Natomiast stanowisko staro�ytnych Ko�cio��w wschodnich dotycz�ce teologii, liturgii i nierozerwalnosci ma��e�stwa jest zbli�one do pozycji Ko�cio�a prawos�awnego. W odniesieniu do homoseksualizmu i partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych, niekt�re z tych Ko�cio��w w ostatnich latach wypowiada�y si� w tej kwestii w spos�b bardziej lub mniej oficjalny. Przyk�adem zaj�cia oficjalnego stanowiska mo�e by� o�wiadczenie Koptyjskiego Ko�cio�a Ortodoksyjnego o homoseksualno�ci sformu�owane 23 sierpnia 2003 roku w Bostonie, podczas dorocznego Konwentu Duchownych, kt�remu przewodzi� Papie� Aleksandrii i Patriarcha Stolicy �w. Marka, Szenuda III. W konwencie tym bra�o udzia� dwunastu biskup�w i 180 kap�an�w, reprezentuj�cych r�ne cz�ci �wiata. W ramach tego� konwentu uczestnicy poruszyli spraw� legalizacji zwi�zk�w homoseksualnych, powo�anie na urz�d biskupa Ko�cio�a Episkopalnego USA, homoseksualisty, Gene’a Robinsona, a tak�e decyzj� Jednocz�cego Ko�cio�a w Australii, na mocy kt�rej zezwolono osobom homoseksualnym na pe�nienie funkcji duchownego. Uczestnicy Konwentu Duchownych Koptyjskiego Ko�cio�a Ortodoksyjnego o�wiadczyli najpierw, i� opieraj�c si� na nauczaniu Pana Jezusa Chrystusa i nauczaniu Starego i Nowego Testamentu, duchowie�stwo zdecydowanie pot�pia tego rodzaju praktyki. Duchowni koptyjscy sformu�owali swoje stanowisko w trzech punktach. W pierwszym z nich odnie�li si� do homoseksualizmu: Nasz Pan Jezus Chrystus wypowiada� si� przeciw homoseksualno�ci, gdy odwo�ywa� si� do obrzydliwo�ci Sodomy i Gomory (�k 10,12; Rdz 19,24; Jud 7). Podobnie �w. Pawe� ostrzega: „Nie �ud�cie si�! Ani rozpustnicy, ani ba�wochwalcy, ani cudzo�o�nicy, ani rozwi��li, ani m�czy�ni wsp�yj�cy ze sob�, ani z�odzieje (...) nie odziedzicz� Kr�lestwa Bo�ego” (1Kor 6,9-10; por. tak�e Kp� 18,22; Rz 1,26-32). W drugim punkcie uczestnicy Konwentu Duchownych zaj�li stanowisko w sprawie legalizacji partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych: Ma��e�stwo homoseksualne jest przeciwne Planowi Bo�emu w stosunku do ma��e�stwa, do jego celu i prokreacji. „Lecz na pocz�tku stworzenia B�g ‘stworzy� ich jako m�czyzn� i kobiet�’: dlatego opu�ci cz�owiek ojca swego i matk� i z��czy si� ze swoj� �on�” (Mk 10,6-7; zob. tak�e Ef 5,31; Rdz 1,27; Rdz 2,24; Mt 19,4-6). Trzeci punkt traktuje o wy�wi�caniu os�b homoseksualnych: Dlatego ci, kt�rzy zostaj� wy�wi�ceni do pos�ugi ko�cielnej, musz� trzyma� si� nauczania Pisma �wi�tego. Oni winni by� „bez zarzutu (...) przyzwoici (...) sposobni do nauczania” (por. 1Tm 3,2). Dlatego ganimy i pot�piamy wy�wi�canie duchowie�stwa homoseksualnego, zar�wno aktywnego jak i nie. W zako�czeniu tego dokumentu uczestnicy Konwentu Duchownych Koptyjskiego Ko�cio�a Ortodoksyjnego napisali, i� ruchy te nie tylko s� sprzeczne z nauczaniem biblijnym, ale tak�e stwarzaj� powa�n� gro�b� dla trwa�o�ci jedno�ci rodziny, moralno�ci spo�ecze�stwa, czysto�ci Ko�cio�a i przysz�o�ci ekumenicznej jedno�ci. Pot�piaj�c homoseksualno��, zapraszamy tych, kt�rzy s� poddani temu grzechowi, aby poza trosk� o swoje �ycie wieczne okazali skruch�. Przy��czamy si� do odwa�nych g�os�w tych, kt�rzy sprzeciwiaj� si� tym praktykom, zar�wno w Ko�cio�ach, jak i poza nimi, i wzywamy inne Ko�cio�y do pos�usze�stwa nauczaniu biblijnemu bez kompromisu czy zmiany. Podobne do oficjalnego stanowiska Konwentu Duchownych Koptyjskiego Ko�cio�a Ortodoksyjnego zajmuj� teologowie Ormia�skiego Ko�cio�a Apostolskiego. Przedstawiciele tego Ko�cio�a u�ci�lili swoje stanowisko w kwestii partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych, poniewa� niekt�re „Ko�cio�y” protestanckie obecnie b�ogos�awi� ma��e�stwa homoseksualne, a tak�e �wiadomie i dobrowolnie ordynuj� (wy�wi�caj�) homoseksualnych kap�an�w i biskup�w. W swojej argumentacji Ormia�ski Ko�ci� Apostolski odwo�uje si� najpierw do Pisma �wi�tego. I tak, ze Starego Testamentu przytoczona zosta�a historia grzechu mieszka�c�w Sodomy (Rdz 19,1-11), o kt�rym wspominaj� tak�e inni autorzy biblijni (Jr 23,14; Ez 16,49-50; 2P 2,6-10; Jud 7), a tak�e podobna historia zamieszczona w Ksi�dze S�dzi�w (19,22-30). Teologia ormia�ska odwo�uje si� tak�e do Ksi�gi Kap�a�skiej, w kt�rej stosunki homoseksualne uwa�ane by�y za obrzydliwo�� i karane by�y �mierci� (Kp� 18,22; 20,13). Powo�uj�c si� na Nowy Testament, Ormia�ski Ko�ci� Apostolski przytacza te same fragmenty biblijne dotycz�ce homoseksualizmu, co Ko�ci� katolicki i Ko�ci� prawos�awny (Rz 1,25-27.32; 1Kor 6,9-11; 1Tm 1,10). W tym kontek�cie teologia ormia�ska dodaje, i� z chrze�cija�skiego punktu widzenia niekt�re zachowania, w tym homoseksualne, zosta�y objawione jako niemoralne, a ludzie, kt�rzy do�wiadczaj� pokus w tym wzgl�dzie, powinni pracowa� nad sob� i panowa� nad swymi po��dliwo�ciami, o czym przypomina �w. Pawe�: Niech�e wi�c grzech nie kr�luje w waszym �miertelnym ciele, poddaj�c was swoim po��dliwo�ciom. Nie oddawajcie te� cz�onk�w waszych jako broni nieprawo�ci na s�u�b� grzechowi, ale oddajcie si� na s�u�b� Bogu jako ci, kt�rzy ze �mierci przeszli do �ycia i cz�onki wasze oddajcie jako bro� sprawiedliwo�ci na s�u�b� Bogu (Rz 6,12-13). Dalej teologia ormia�ska odwo�uje si� do innego fragmentu z listu �w. Paw�a: A ci, kt�rzy nale�� do Chrystusa Jezusa, ukrzy�owali cia�o swoje z jego nami�tno�ciami i po��daniami (Ga 5,24). A zatem, wed�ug teologii ormia�skiej, Pismo �wi�te nie neguje istnienia samej homoseksualno�ci, ale ka�e j� ujarzmia� jako z�� nami�tno��. Ormia�ski Ko�ci� Apostolski podkre�la jednak, i� chrze�cijanie winni odnosi� si� do os�b z tendencjami homoseksualnymi delikatnie i z poszanowaniem ich godno�ci, w �adnym razie nie okazuj�c wobec nich „wy�szo�ci moralnej”. W tym kontekscie teologowie ormia�scy odwo�uj� si� zn�w do �w. Paw�a: Nie szukajmy pr�nej chwa�y, jedni drugich dra�ni�c i wzajemnie sobie zadzroszcz�c. Bracia, a gdyby komu� przydarzy� si� jaki� upadek, wy, kt�rzy pozostajecie pod dzia�aniem Ducha, w duchu �agodno�ci sprowad�cie takiego na w�a�ciw� drog�. Bacz jednak, aby� i ty nie uleg� pokusie (Ga 5,26-6,1). Unikaj natomiast g�upich i niedowarzonych docieka�, wiedz�c, �e rodz� one k��tnie. A s�uga Pana nie powinien si� wdawa� w k��tnie, ale ma by� �agodny wzgl�dem wszystkich, skory do nauczania i zr�wnowa�ony. Powinien z �agodno�ci� poucza� wrogo usposobionych, bo mo�e B�g da im kiedy� nawr�cenie w stron� pe�nego poznania prawdy i mo�e oprzytomniej� i wyrw� si� z side� diab�a, przez kt�rego �ywcem zostali schwytani i zdani na wol� tamtego (2Tm 2,23-26). Z drugiej strony, jak zaznacza teologia ormia�ska, �w. Pawe� nie wzywa do delikatno�ci, kt�ra mia�aby zak�ada� akceptacj� postaw grzesznik�w: Od sekciarza odsu� si� po pierwszym lub po drugim upomnieniu, wiedz�c, �e cz�owiek taki jest przewrotny i grzeszy, przy czym sam siebie wydaje na wyrok (Tt 3,11). Ormia�ski Ko�ci� Apostolski odwo�uje si� tak�e do argument�w pozabiblijnych w odniesieniu do oceny moralnej partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych. Pierwszym z nich jest prokreacja. Je�li bowiem homoseksuali�ci nie s� do niej zdolni, to tym samym nie mog� przed�u�a� �ywotno�ci rodzaju ludzkiego. W tym kontek�cie teologia ormia�ska odwo�uje si� do nauczania pewnej sekty chrze�cija�skiej, kt�ra kilka wiek�w temu g�osi�a, �e wszystkie intymne relacje seksualne s� grzeszne. Sekta ta zdoby�a sobie wielu zwolennik�w, ale po pewnym czasie wymar�a. Podobnie zginie homoseksualizm, konkluduj� niekt�rzy przynajmniej teologowie ormia�scy. Kolejnym argumentem jest ludzka seksualno��, kt�ra charakteryzuje si� komplementrno�ci� obydwu p�ci. Dlatego zgodnie ze stanowiskiem Ormia�skiego Ko�cio�a Apostolskiego homoseksuali�ci nie s� w stanie do�wiadczy� owej komplementarno�ci. Co wi�cej, tylko w zdrowym zwi�zku mi�dzy m�czyzn� i kobiet� cz�owiek jest w stanie do�wiadczy� pe�ni cz�owiecze�stwa, kt�rym go B�g obdarzy�. R�wnie� ci, kt�rzy �yj� w stanie bez�ennym, s� w stanie do�wiadczy� owej pe�ni cz�owiecze�stwa, poniewa� osoby te (zw�aszcza mnisi) poprzez modlitw� mog� do�wiadczy� intymnej relacji z Matk� Bo�� mimo tego, �e relacja ta w �adnym wypadku nie jest fizyczna. A zatem, Ormia�ski Ko�ci� Apostolski wskazuje, i� propagowanie zwi�zk�w homoseksualnych stanowi ostatecznie rodzaj odrzucenia Bo�ego Objawienia czy blu�nierstwa przeciwko istotnemu darowi Ducha �wi�tego: Dlatego powiadam wam: Ka�dy grzech i blu�nierstwo b�d� ludziom odpuszczone, ale blu�nierstwo przeciwko Duchowi �wi�temu nie b�dzie odpuszczone (Mt 12,21). Stanowisko Ko�cio��w i Wsp�lnot ko�cielnych wyros�ych z Reformacji Ju� w Obronie Wyznania Augsburskiego (art. XIII) napisano, i� ma��e�stwo nie zosta�o ustanowione dopiero w Nowym Testamencie, lecz zaraz na pocz�tku, po stworzeniu rodzaju ludzkiego. Ma za� ono za sob� Bo�e przykazanie, ma te� swoje obietnice, wprawdzie nie nale��ce w�a�ciwie do Nowego Testamentu, lecz dotycz�ce raczej �ycia cielesnego. Dlatego te� teologia reformacyjna naucza, i� ma��e�stwo jest �wi�tym porz�dkiem ustanowionym przez Boga (por. Rdz 1,27), ale nie jest sakramentem, poniewa� Chrystus go takim nie ustanowi�. Nie ma bowiem o tym wprost wzmianki w Nowym Testamencie. Chrystus jedynie potwierdzi� ma��e�stwo (Mt 19,4-6). Dlatego te� nie wszystkie wyznania protestanckie wymagaj�, aby �lub by� zawierany w ko�ciele. W takiej sytuacji wystarczy, i� narzeczeni publicznie z�o�� sobie przysi�g� ma��e�sk�. Niemniej zalecane jest zawieranie ma��e�stwa podczas nabo�e�stwa, podczas kt�rego czytane jest S�owo Bo�e. Ko�cio�y i Wsp�lnoty ko�cielne wyros�e z Reformacji s� zgodne, i� zwi�zek ma��e�ski jest nierozerwalny, bo co B�g z��czy�, cz�owiek niech nie rozdziela (Mt 19,6; Mk 10,9). Z drugiej strony dopuszczalne s� rozwody, je�li z powa�nych powod�w dochodzi do rozpadu jedno�ci ma��e�skiej (por. Mt 19,9). Jest to jednak sytuacja wyj�tkowa, poniewa� z zasady nie ma miejsca na aprobat� rozpadu zwi�zku ma��e�skiego. W wielu Ko�cio�ach i Wsp�lnotach ko�cielnych wyros�ych z Reformacji jest oczywiste i niepodwa�alne, i� ma��e�stwo jest tylko i wy��cznie zwi�zkiem os�b p�ci przeciwnych i tylko ono jest instytucj� ustanowion� przez samego Boga. Natomiast w odniesieniu do partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych stanowisko teolog�w protestanckich nie jest jednoznaczne, o czym mo�e �wiadczy� cho�by wypowied� Marcina Hintza, duchownego Ko�cio�a Ewangelicko-Augsburskiego, specjalisty w dziedzinie etyki ewangelickiej: O ile prawos�awie i rzymski katolicyzm stoj� na stanowisku, �e homoseksualizm jest grzechem, a nawet zboczeniem, a w USA duchowni katoliccy z powodzeniem (?) prowadz� terapi� os�b o orientacji homoseksualnej, to protestantyzm w mniejszym lub wi�kszym stopniu akceptuje zachowania i postawy homoseksualne; mo�na si� wr�cz spotka� z teoriami, kt�re w byciu cz�owiekiem homoseksualnym widz� szczeg�lny charyzmat, kt�rym B�g obdarzy� okre�lony procent ludzi, charyzmat trudny, ale mog�cy by� impulsem do szczeg�lnego rozwoju duchowego. W tym kontek�cie w niekt�rych Ko�cio�ach i Wsp�lnotach ko�cielnych wyros�ych z Reformacji zamiast s�owa „homoseksualizm” preferuje si� u�ywanie takich poj�� jak „homofilia”, „homotropia” czy „zwi�zki jednop�ciowe”. Taki wyrozumia�y stosunek do homoseksualizmu w teologii protestanckiej w du�ej mierze wynika z idei wolno�ci i tolerancji propagowanej u samego pocz�tku tworzenia si� ruchu reformacyjnego. Przez d�ugie lata to w�a�nie Ko�cio�y ewangelickie sta�y na stra�y praw jednostki i wolno�ci sumienia, cho� historycznie ujmuj�c r�nie ta tolerancja wygl�da�a. I tak, Immanuel Kant (1724-1804) g�osi� tez� o autonomii sumienia i ide� tolerancji, a luterolog niemiecki, Karl Holl (1861-1944) nazwa� teologi� Marcina Lutra religi� sumienia i uwa�a�, i� zasadniczym jej fundamentem jest wolno�� sumienia. �w protestancki indywidualizm by� odpowiedzi� na protestanck� neoscholastyk�, podkre�laj�c� znaczenie rzeczywisto�ci Ko�cio�a w �yciu religijnym chrze�cijanina. W ten spos�b tego rodzaju pogl�dy, akcentuj�ce wolno�� sumienia jednostki, niekiedy prowadzi�y do bezwarunkowej akceptacji bli�niego bez wzgl�du na jego orientacj� seksualn�, poniewa� Ko�ci� jako spo�eczo�� ma przecie� sta� po stronie os�b dyskryminowanych. Z drugiej strony w III Rzeszy osoby homoseksualne by�y jednak pi�tnowane i poddawane represjom, co w p�niejszym czasie wywo�a�o w spo�ecze�stwie niemieckim reakcj� radykalnie przeciwn�. Teologowie i bibli�ci protestanccy, w swojej refleksji nad homoseksualizmem odwo�uj� si� z zasady jedynie do Pisma �wi�tego (sola Scriptura), b�d�cego dla nich �r�d�em Objawienia. Wskazuj� w tym kontek�cie na post�powanie mieszka�c�w Sodomy i Gomory: Zanim jeszcze [Lot i dwaj anio�owie] udali si� na spoczynek, mieszkaj�cy w Sodomie m�czy�ni, m�odzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom, wywo�ali Lota i rzekli do niego: „Gdzie tu s� ci ludzie, kt�rzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowad� ich do nas, aby�my mogli z nimi obcowa�!” (Rdz 19,4-5). Do tego grzechu odnosi si� Juda Aposto� w swoim li�cie: Sodoma i Gomora, i okoliczne miasta (...) oddawszy si� rozpu�cie i po��daniu cudzego cia�a – stanowi� przyk�ad przez to, �e ponosz� kar� wiecznego ognia (Jud 7). R�wnie� mieszka�cy Gibea oddawali si� temu grzechowi: Tymczasem gdy [lewita i gospodarz domu] rozweselali swoje serca, przewrotni m�owie tego miasta otoczyli dom, a ko�acz�c we drzwi, rzekli do starca, gospodarza owego domu: „Wyprowad� m�a, kt�ry przekroczy� pr�g twego domu, chcemy z nim obcowa�”. Cz�owiek �w, gospodarz domu, wyszed�szy do nich, rzek� im: „Nie, bracia moi, prosz� was, nie czy�cie tego z�a, albowiem cz�owiek ten wszed� do mego domu, nie pope�niajcie tego bezece�stwa” (Sdz 19,22-23). Teologowie protestanccy przypominaj� tak�e o przepisach zawartych w Ksi�dze Kap�a�skiej: Nie b�dziesz obcowa� z m�czyzn�, tak jak si� obcuje z kobiet�. To jest obrzydliwo��! (Kp� 18,22; por. Kp� 20,13). W spos�b szczeg�lny pi�tnowany by� tak�e nierz�d sakralny, kt�ry tak�e obejmowa� stosunki homoseksualne (por. 1Krl 14,24). Natomiast w Nowym Testamencie stosunki homoseksualne zosta�y pot�pione w listach Paw�owych (Rz 1,26-27; 1Kor 6,9-10; 1Tm 1,10), do kt�rych odwo�uj� si� r�wnie� cz�stokro� teologowie katoliccy i prawos�awni i dlatego te fragmenty biblijne zosta�y ju� om�wione wy�ej. Ponadto teologowie ci powo�uj� si� na list �w. Paw�a do Kolosan: Zadajcie wi�c �mier� temu, co przyziemne w cz�onkach: rozpu�cie, nieczysto�ci, lubie�no�ci, z�ej ��dzy i chciwo�ci, bo ona jest ba�wochwalstwem (Kol 3,5). Z drugiej strony zauwa�aj� oni jednak, i� w katologach cn�t i wyst�pk�w zawartych w li�cie do Efezjan (5,3-13) nie ma mowy o homoseksualizmie. Jeszcze Karl Barth (1886-1968) w spos�b jednoznaczny postrzega� homoseksualizm jako co� nienormalnego i perwersyjnego. Podobne stanowisko zaj�� Ko�ci� Ewangelicki Niemiec w 1971 roku: Ko�ci� ewangelicki rozumie homoseksualizm jako b��dn� form� seksualizmu i odrzuca jego idealizowanie. Warto jednak zauwazy�, i� teologia ewangelicka dystansuje si� od nazywania homoseksualizmu zboczeniem, dewiacj� czy nawet grzechem. Natomiast Ko�cio�y wolne z zasady stoj� na stanowisku, i� homoseksualizm jest nienaturalny, grzeszny i gorsz�cy. Z drugiej strony w wielu Ko�cio�ach i Wsp�lnotach ko�cielnych wyros�ych z Reformacji od lat 80. ubieg�ego wieku podejmowano dyskusj� nad akceptacj� czy nawet b�ogos�awie�stwem par homoseksualnych. Ta dyskusja nie doprowadzi�a jednak do znacznego upowszechnienia si� praktyki udzielania �lub�w ko�cielnych osobom tej samej p�ci w tych Ko�cio�ach i Wsp�lnotach ko�cielnych. Przyk�adem mo�e by� tutaj stanowisko Ko�cio�a Ewangelickiego Niemiec, kt�ry nie stawia partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych na r�wni z ustanowionym przez Boga zwi�zkiem mi�dzy m�czyzn� i kobiet�. R�wnie� w dobie wsp�czesnej wypowiedzi teolog�w ewangelickich na temat homoseksualizmu i partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych s� zwykle stonowane. W �rodowisku polskich teolog�w protestanckich jako przyk�ad mo�e pos�u�y� stanowisko prezentowane przez prof. Witolda Benedyktowicza, duchownego Ko�cio�a Ewangelicko-Metodystycznego: Homoseksualizm jest wci�� zagadk�. (...) Historia zna geniuszy, kt�rzy wzbogacili nasz� kultur�, cho� byli homoseksualistami, tote� homoseksuali�ci ch�tnie si� na nich powo�uj�. Wsp�cze�ni egzegeci, etycy i duszpasterze szukaj� nowego podej�cia do zagadnienia (...) Trudno �ywi� pretensje do garbatego, �e nosi garb, niew�a�ciwe by�oby pot�pienie homoseksualisty, kt�ry z wrodzonej sk�onno�ci unika partnera odmiennej p�ci. Dla etyki i teologii nieoboj�tne jest, co teraz i w przysz�o�ci powiedz� medycyna, psychologia, endokrynologia i inne dyscypliny szczeg�owe o tym fenomenie, jakim jest homoseksualizm. Natomiast na temat partnerskich zwi�z�w homoseksualnych wypowiedzia� si� m.in. duchowny Ko�cio�a Ewangelickiego Niemiec, prof. Martin Honecker z Bonn: Etyka stoi przed nierozwi�zywalnym problemem. (...) Homoseksualizm wywo�uje konflikt mi�dzy tym, co „normalne” i sytuacj� szczeg�ln�. Chodzi tu bowiem o konflikt pomi�dzy indywidualnym pop�dem i idealn� norm�. Nie chodzi tutaj o to, by osoby homoseksualne dyskryminowa� – jest to moralnie niedopuszczalne – lecz o porz�dek warto�ci i jej hierarchi�: czy homoseksualne formy �yciowe powinny mie� znacz�cy wp�yw na kultur�, czy te� ma��e�skie zwi�zki homoseksualne powinny mie� kulturowe pierwsze�stwo? Etyka powinna postawi� pytanie, czy tylko w samym interesie spo�ecznym zachowanie homoseksualne nie powinno by� traktowane jako wyj�tek od regu�y. Nie dyskryminowanie nie musi od razu oznacza� uznania za r�wnoprawne i tej samej warto�ci. W niekt�rych Ko�cio�ach i Wsp�lnotach ko�cielnych zezwolono jednak na b�ogos�awienie par homoseksualnych. Jednym z pierwszych by� Metropolitarny Ko�ci� Wsp�lnoty w USA. Pierwszego tego typu �lubu udzielono w tym Ko�ciele ju� w 3 grudnia 1968 roku, w Los Angeles. Z biegiem czasu zacz�to b�ogos�awi� zwi�zki homoseksualne w innych Ko�cio�ach i Wsp�lnotach ko�cielnych wyros�ych z Reformacji, w tym tak�e w Ko�ciele Episkopalnym w USA i Ko�ciele Anglika�skim w Kanadzie. Jednak 25 lutego 2005 roku, na spotkaniu zwierzchnik�w lokalnych Ko�cio��w nale��cych do wsp�lnoty anglika�skiej, zgromadzeni prymasi poprosili, aby obydwa te Ko�cio�y dobrowolnie wycofa�y si� z cz�onkowstwa w Anglika�skim Synodzie Konsultacyjnym a� do nast�pnego podobnego spotkania, kt�re ma odby� si� w 2008 roku. Sygnatariusze tego o�wiadczenia obiecali tak�e pomoc duszpastersk� dla tych parafii i duchownych, kt�rzy nie chc� popa�� w schizm�. Wezwali oni tak�e do og�oszenia moratorium w sprawie b�ogos�awienia par homoseksualnych i konsekracji biskup�w, �yj�cych w jakichkolwiek partnerskich zwi�zkach seksualnych poza ma��e�stwem. Wnioski Analizuj�c poszczeg�lne stanowiska r�nych denominacji chrze�cija�skich, mo�na zauwa�y�, i� ich stosunek do kwestii homoseksualizmu i partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych, nie jest jednolity. Najbardziej nieprzejednan� i jednoznaczn�pozycj�w tym wzgl�dzie zajmuje Ko�ci� prawos�awny i staro�ytne Ko�cio�y wschodnie, kt�rych przedstawiciele nawet w oficjalnych dokumentach nie wahaj� si� nazywa� homoseksualizmu i partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych grzechem i dewiacj�. Co wi�cej, sama reakcja tych Ko�cio��w na propagowanie zachowa� homoseksualnych w spo�ecze�stwie jest niejednokrotnie bardziej stanowcza i szybsza ni� innych Ko�cio��w, w tym nawet Ko�cio�a katolickiego. Dla przyk�adu,Kongregacja Nauki Wiary odnios�a si� do legalizacji partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych w czerwcu 2003 roku, a do mo�liwo�ci wy�wi�cania kandydat�w do kap�a�stwa ze sk�onno�ciami homoseksualnymi Kongregacja do spraw Wychowania Katolickiego ustosunkowa�a si� dopiero w listopadzie 2005 roku. Natomiast Rosyjski Ko�ci� Prawos�awny zaj�� oficjalne stanowisko wobec obydwu tych kwestii ju� w sierpniu 2000 roku, a Koptyjski Ko�ci� Ortodoksyjny w sierpniu 2003 roku. Por�wnuj�c oficjalne wypowiedzi Ko�cio�a katolickiego i Ko�cio��w wschodnich na temat tego zagadnienia, mo�na stwierdzi�, i� Ko�cio�y wschodnie wprost podkre�laj�, i� otwarte propagowanie homoseksualizmu jest niebezpieczne dla spo�ecze�stwa. Przyk�adem mo�e by� tutaj stanowisko Jubileuszowego Soboru Rosyjskiego Ko�cio�a Prawos�awnego, kt�rego uczestnicy zalecili, aby przy jednoczesnym poszanowaniu praw do �ycia, osoby propaguj�ce homoseksualizm nie by�y dopuszczane do pracy w�r�d dzieci i m�odzie�y oraz do zajmowania wysokich stanowisk w wojsku i instytucjach resocjalizacyjnych. R�wnie� w stosunku do duchownych wspieraj�cych homoseksualist�w albo pr�buj�cych udzieli� �lubu parze homoseksualnej, Ko�cio�y wschodnie od razu i zdecydowanie karz� takie osoby wydaleniem ze stanu duchownego, o czym mo�e �wiadczy� wy�ej opisany przypadek ks. W�adimira Enierta. Natomiast Ko�ci� katolicki w kontek�cie tego zagadnienia zajmuje bardziej �agodn� dyscyplin�, traktuj�c kar� wydalenia ze stanu duchownego jako ca�kowit� ostateczno��. Co wi�cej, wydaje si�, i� ze wzgl�du na coraz wi�ksze rozpowszechnianie si� legalizacji partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych w prawodawstwie cywilnym, nale�a�oby uaktualni� tak�e katolickie prawo ko�cielne, kt�re - jak dot�d - przewiduje natychmiastowe usuni�cie duchownego z urz�du ko�cielnego oraz cz�onka zakonu czy zgromadzenia zakonnego jedynie w wypadku usi�owania zawarcia ma��e�stwa, cho�by tylko cywilnego, a nie w wypadku usi�owania zawarcia legalnego zwi�zku homoseksualnego. Z drugiej strony katolickie prawo ko�cielne, przynajmniej w spos�b domy�lny, przewiduje wobec duchownego, kt�ry �yje w publicznym, nieformalnym zwi�zku homoseksualnym, wywo�uj�cym zgorszenie, zawieszenie go w czynno�ciach, a tak�e dodawania innych kar, nie wy��czaj�c wydalenia ze stanu duchownego. W tym kontek�cie nale�y ponadto podkre�li�, i� prawo katolickich Ko�cio��w wschodnich podejmuje bardziej radykalne �rodki wobec duchownych usi�uj�cych zawrze� nielegalne ma��e�stwo. I tak, Kodeks Kanon�w Ko�cio��w Wschodnich nakazuje, aby duchowni pope�niaj�cy tego rodzaju przest�pstwo ko�cielne, byli deponowani, podczas gdy Kodeks Prawa Kanonicznego w takim wypadku usuni�cie ze stanu duchownego zn�w traktuje jedynie jako ca�kowit� ostateczno��. Ponadto wydaje si�, i� nale�a�oby si� zastanowi�, czy do obydwu obowi�zuj�cych kodeks�w prawa w Ko�ciele katolickim nie doda� kolejnej przeszkody zrywaj�cej do zawarcia sakramentalnego ma��e�stwa, kt�r� by�oby uprzednie zawarcie legalnego w oczach pa�stwa zwi�zku homoseksualnego. Najwi�cej wyrozumia�o�ci wzgl�dem os�b homoseksualnych, a tak�e partnerskich zwi�zk�w homoseksualnych zdaj� sie wykazywa� Ko�cio�y i Wsp�lnoty ko�cielne wywodz�ce si� z Reformacji. Nie oznacza to jednak, �e wszyscy protestanci godz� si� na legalizacj� zwi�zk�w homoseksualnych, a nawet te Ko�cio�y i Wsp�lnoty ko�cielne, kt�re b�ogos�awi� tego rodzaju zwi�zki, nie zawsze traktuj� je na r�wni z ma��e�stwem. Z drugiej strony samo akceptowanie �lub�w par homoseksualnych w niekt�rych wsp�lnotach protestanckich, stanowi powa�n� przeszkod� w prowadzeniu dialogu ekumenicznego. Przyk�adem mo�e by� decyzja Rosyjskiego Ko�cio�a Prawos�awnego, kt�ry 5 wrze�nia 2003 roku zawiesi� stosunki z Ko�cio�em Episkopalnym w USA ze wzgl�du na b�ogos�awienie w nim par homoseksualnych i dopuszczenie do urz�du biskupa rozwodnika i geja Gene’a Robinsona. Pomimo r�nego podej�cia do kwestii homoseksualizmu i jego moralnej oceny w r�nych wyznaniach chrze�cija�skich, przyt�aczaj�c� wi�kszo�� wyznawc�w Chrystusa��czy jednak definiowanie ma��e�stwa jako zwi�zku pomi�dzy m�czyzn� i kobiet� oraz nierozszerzanie tej definicji o partnerskie zwi�zki homoseksualne. Wielu bowiem chrze�cijan i nie tylko chrze�cijan zdaje sobie spraw�, i� sukcesywne rozszerzanie definicji ma��e�stwa doprowadzi do absurdu i ca�kowitej dewaluacji tego poj�cia z etycznego i spo�ecznego punktu widzenia. W�wczas „swoich praw ma��e�skich” zacz�liby si� domaga� ludzie �yj�cy w jakichkolwiek, wieloosobowych, lu�nych zwi�zkach mi�dzyosobowych, a mo�e nawet „zwi�zkach” ludzko-zwierz�cych. W tym kontek�cie wydaje si�, i� chrze�cija�stwo tym bardziej winno sta� na stra�y �wi�to�ci ma��e�stwa, stanowczo przypominaj�c o jego Boskim pochodzeniu. Por.: Mt 19,3-9; Mk 10,2-12; 1Kor 7,3-48; Rz 7,1-4; Ef 5,22-33; Kol 3,18-19; 1Tm 3,2,11-12; 5,14; Tt 1,6; 2,4-5; 1P 3,1-7.
Creation date : 2013.06.17 • 18:07
Last update : 2022.07.13 • 19:46
Category : O sakramentach
Page read 11535 times
Print preview
Print the page
|