Poni�szy artyku� ukaza� si� w: „Przegl�d Powszechny” 11/1095:2012, s.46-60.
Marek Blaza SJ
Wierz� w �ycie wieczne
Trzy ostatnie formu�y zawarte w Wyznaniu Wiary Nicejsko-Konstantynopolita�skim, a mianowicie Wyznaj� jeden chrzest na odpuszczenie grzech�w. I oczekuj� wskrzeszenia umar�ych. I �ycia wiecznego w przysz�ym �wiecie. Amen, stanowi� niejako kontynuacj� wyznania wiary w Ducha �wi�tego, Kt�ry m�wi� przez prorok�w i wiary w Ko�ci�. W nim bowiem udzielany jest jeden chrzest na odpuszczenie grzech�w. Z drugiej strony chrzest stanowi bram� sakrament�w (ianua sacramentorum) i tym samym ukierunkowuje cz�owieka na rzeczy ostateczne, kt�re dzi�ki zbawczej �mierci i zmartwychwstaniu Chrystusa staj� przed nim otworem.
Kolejno�� trzech ostatnich formu� Wyznania Wiary Nicejsko-Konstantynopolita�skiego zachowana jest w du�ej mierze tak�e w Sk�adzie Apostolskim, cho� tu maj� one bardziej lakoniczny charakter: Wierz� w (…) grzech�w odpuszczenie, cia�a zmartwychwstanie, �ywot wieczny. Amen. A zatem, Sk�ad Apostolski w odniesieniu do odpuszczania grzech�w nie nawi�zuje wprost do chrztu, ale ��czy wiar� w odpuszczenie grzech�w z wiar� w Ducha �wi�tego, a tak�e z wiar� w Ko�ci� i w komuni� �wi�tych. Chrystus Zmartwychwsta�y, daj�c Aposto�om Ducha �wi�tego, udzieli� im swojej Boskiej w�adzy odpuszczania grzech�w: „We�mijcie Ducha �wi�tego! Kt�rym odpu�cicie grzechy, s� im odpuszczone, a kt�rym zatrzymacie, s� im zatrzymane” (J 20, 22-23) (KKK 976).
Co wi�cej, zawarta w Sk�adzie Apostolskim formu�a wiary w �wi�tych obcowanie (communio sanctorum) w po��czeniu z wiar� w Ko�ci� stanowi dodatkowy zwornik mi�dzy rzeczywisto�ci� Ko�cio�a widzialnego a Ko�cio�em niewidzialnym. Owszem, Katechizm Ko�cio�a Katolickiego wskazuje, �e Ko�ci� to nic innego jak w�a�nie spo�eczno�� �wi�tych (por. KKK 946).Jednak spo�eczno�� ta podzielona jest na trzy stany: Ko�ci� pielgrzymuj�cy tu na ziemi, Ko�ci� tryumfuj�cy (zbawieni w niebie) i Ko�ci� pokutuj�cy (w czy��cu cierpi�cy).
Jeden chrzest na odpuszczenie grzech�w
Ta formu�a wprost podkre�la i przypomina, �e pierwotnie wyznanie wiary by�o zwi�zane z przygotowaniem doros�ych kandydat�w do chrztu. Obecnie wyznanie wiary poprzedza chrzest tak doros�ych, jak i dzieci. W tym ostatnim wypadku w ich imieniu wyznanie wiary sk�adaj� rodzice i rodzice chrzestni. A zatem, samo wyznanie wiary ma charakter na wskro� chrzcielny. Oznacza to w�a�ciwie, �e za ka�dym razem, gdy chrze�cijanin wypowiada s�owa wyznania wiary, to tym samym odnawia przyrzeczenia dane Bogu na chrzcie.
Sformu�owanie „jeden chrzest” wskazuje na jego niepowtarzalno��. Ju� w Nowym Testamencie �w. Jan stwierdzi�, �e wszyscy wierni maj� namaszczenie od �wi�tego (1J 2,20) (…), kt�re otrzymali�cie od Niego, trwa w was i nie potrzebujecie pouczenia od nikogo, poniewa� Jego namaszczenie poucza was o wszystkim (1J 2,27). Na dw�ch pierwszych soborach powszechnych (Nicejskim I w 325 r., kan. 8 i Konstantynopolita�skim I w 381 r., kan. 7) podj�to kwesti� wa�no�ci chrztu heretyk�w. Je�li taki chrzest uznano za wa�ny, w�wczas nie pozwalano na jego powt�rzenie. P�niej �w. Augustyn (354-430) w ramach skutk�w sakramentu chrztu wylicza� m.in. niezmazywalne znami� tego sakramentu (charakter dominicus). Nauk� t� oficjalnie potwierdzi� i u�ci�li� Sob�r Florencki, co znalaz�o wyraz w Bulli unii z Ormianami Exultate Deo (1439) i Bulli unii z Koptami Cantate Domino (1442), zwanej te� Dekretem dla Jakobit�w: W�r�d sakrament�w s� trzy: chrzest, bierzmowanie i �wi�cenia, kt�re wyciskaj� na duszy niezniszczalne znami� (character indelebilis), to jest pewien duchowy znak odr�niaj�cy od pozosta�ych. Dlatego nie powtarza si� ich u tej samej osoby. Pozosta�e cztery nie wyciskaj� znamienia i dopuszczaj� ponowne przyjmowanie. Nauk� t� potwierdzi� tak�e Sob�r Trydencki w 1547 r.
Z kolei odpuszczenie grzech�w dokonuj�ce si� w momencie przyj�cia chrztu tak komentuje Katechizm Ko�cio�a Katolickiego: Nasz Pan po��czy� odpuszczenie grzech�w z wiar� i z sakramentem chrztu: „Id�cie na ca�y �wiat i g�o�cie Ewangeli� wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, b�dzie zbawiony” (Mk 16, 15-16). Chrzest jest pierwszym i podstawowym sakramentem odpuszczenia grzech�w, poniewa� jednoczy nas z Chrystusem, kt�ry umar� za nasze grzechy i zmartwychwsta� dla naszego usprawiedliwienia, „aby�my i my wkroczyli w nowe �ycie” (Rz 6, 4). Odpuszczenie grzech�w w Ko�ciele ma miejsce przede wszystkim, gdy po raz pierwszy wyznaje si� wiar�. Z wod� chrzcieln� zostaje bowiem udzielone pe�ne przebaczenie i nie pozostaje ju� �adna wina: ani pierworodna, ani inna pope�niona p�niej; nie pozostaje te� �adna kara do odpokutowania, by zado��uczyni� za te grzechy... �aska chrztu nie uwalnia jednak naszej natury od jej s�abo�ci; przeciwnie, nie ma takiego cz�owieka, kt�ry nie musia�by walczy� z po��dliwo�ci�, gdy� nie przestaje ona sk�ania� do z�ego (KKK 977-978). Dlatego te� opr�cz sakramentu chrztu, kt�ry mo�na przyj�� jedynie raz w �yciu, w Ko�ciele dla ochrzczonych istnieje mo�liwo�� odpuszczenia grzech�w w sakramencie pokuty.
Warto zauwa�y�, �e Wyznanie Wiary Nicejsko-Konstantynopolita�skie wprost nie traktuje ani o konieczno�ci chrztu do zbawienia, ani nie ustosunkowuje si� do praktyki chrztu dzieci, a zw�aszcza niemowl�t, kt�ra w niekt�rych nurtach protestanckich (np. bapty�ci) jest wr�cz zakazana ze wzgl�du na brak osobistej wiary przyjmuj�cego chrzest. Z drugiej strony umieszczenie formu�y o chrzcie na odpuszczenie grzech�w w tym�e Wyznaniu Wiary przynajmniej po�rednio wskazuje na konieczno�� tego sakramentu do zbawienia. Co wi�cej, nast�puj�ce s�owa Chrystusa na to wskazuj�: je�li si� kto� nie narodzi z wody i z Ducha, nie mo�e wej�� do kr�lestwa Bo�ego (J 3,5). St�d te� Ko�ci� nie zna opr�cz chrztu innego �rodka, by zapewni� wej�cie do szcz�cia wiecznego (KKK 1257), cho� z drugiej strony B�g zwi�za� zbawienie z sakramentem chrztu, ale sam nie jest zwi�zany swoimi sakramentami (KKK 1257).
Dlatego te� Ko�ci� katolicki naucza, �e opr�cz sakramentalnego chrztu z wody istniej� tak�e inne rodzaje chrztu, kt�re nie s� jednak sakramentem. Jednym z nich jest chrzest krwi, kt�ry osoba otrzymuje w momencie, gdy ponosi �mier� ze wzgl�du na Chrystusa. Drugim rodzajem chrztu jest chrzest pragnienia. Zachodzi on wtedy, gdy dana osoba jasno wyrazi�a wol� przyj�cia sakramentu chrztu, kt�rego jednak przyj�cie nie mog�o si� dokona� z przyczyn niezale�nych od prosz�cego o ten sakrament. Pragnienie to mo�e by� tak�e domy�lne i dotyczy� os�b, kt�re nie pozna�y Ewangelii Chrystusa i Jego Ko�cio�a oraz szuka�y prawdy i pe�ni�y wol� Bo��. W takiej sytuacji mo�na przypuszcza�, �e te osoby zapragn�yby wyra�nie chrztu, gdyby wiedzia�y o jego konieczno�ci (KKK 1260).
Je�li za� chodzi o chrzest dzieci, w tym zw�aszcza niemowl�t, to nale�y zaznaczy�, �e w Nowym Testamencie wprost nie mo�na znale�� potwierdzenia tej praktyki, cho� jest tam mowa o chrzcie przyj�tym przez ca�y dom (por. Dz 10,2. 48; 16,15. 33; 18,8; 1Kor 1,16), czyli by� mo�e nie tylko doros�ych. Ponadto je�eli chrzest w pewnym sensie zaj�� miejsce obrzezania, to w �rodowiskach judeochrze�cija�skich chrzest niemowl�t nie powinien by� wzbudza� �adnych zastrze�e�. Inn� przes�ank� mog�c� przemawia� za chrztem niemowl�t mog�oby by� b�ogos�awie�stwo dzieci przez Jezusa (por. Mk 10,13-16).
Ju� �wiadectwa z II w. (zw�aszcza �w. Ireneusza z Lyonu) potwierdzaj� praktyk� chrztu dzieci, (por. KKK 1252), a Orygenes (zm.254) uzasadnia� ten zwyczaj Tradycj� apostolsk�. Od V w. potwierdzono oficjalnie zasadno�� i znaczenie chrztu dzieci, nie nauczaj�c jeszcze o jego konieczno�ci. Obecnie Ko�ci� katolicki w kontek�cie relacji wiary do chrztu naucza, �e chrzest jest sakramentem wiary, kt�ra domaga si� wsp�lnoty wierz�cych, czyli Ko�cio�a. Wiara ta nie jest jednak dojrza�a i doskona�a, ale stanowi ona jedynie zacz�tek i po chrzcie winna ona wzrasta�. W tym wzro�cie potrzebna jest pomoc rodzic�w i rodzic�w chrzestnych, kt�rzy jako ludzie g��boko wierz�cy winni s�u�y� pomoc� na drodze �ycia chrze�cija�skiego tak doros�emu, jak i dziecku (por. KKK 1253-1255). Ponadto wsp�czesne nauczanie Ko�cio�a katolickiego nadal wskazuje, �e praktyka udzielania chrztu niemowl�tom wynika z przekonania, �e sakrament ten jest konieczny do zbawienia. Z drugiej strony Katechizm Ko�cio�a Katolickiego wskazuje, �e je�li chodzi o dzieci zmar�e bez chrztu, Ko�ci� mo�e tylko poleca� je mi�osierdziu Bo�emu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrz�du pogrzebu. Istotnie, wielkie mi�osierdzie Boga, kt�ry pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni, i mi�o�� Jezusa do dzieci, kt�ra kaza�a Mu powiedzie�: „Pozw�lcie dzieciom przychodzi� do Mnie, nie przeszkadzajcie im” (Mk 10,14), pozwalaj� nam mie� nadziej�, �e istnieje jaka� droga zbawienia dla dzieci zmar�ych bez chrztu. Tym bardziej nagl�ce jest wezwanie Ko�cio�a, by nie przeszkadza� ma�ym dzieciom przyj�� do Chrystusa przez dar chrztu �wi�tego (KKK 1261).
Wskrzeszenie umar�ych i cia�a zmartwychwstanie
S�owa oczekuj� wskrzeszenia umar�ych (gr. anastasian nekr�n; �ac. resurrectionem mortuorum) wyj�te z Wyznania Wiary Nicejsko-Konstantynopolita�skiego nabieraj� dopiero w�a�ciwy sens dzi�ki zmartwychwstaniu Chrystusa. Mo�na by rzec, i� ta formu�a wiary bezpo�rednio wyp�ywa z nauki �w. Paw�a o zmartwychwstaniu: Je�eli zatem g�osi si�, �e Chrystus zmartwychwsta�, to dlaczego twierdz� niekt�rzy spo�r�d was, �e nie ma zmartwychwstania? Je�li nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwsta�. A je�li Chrystus nie zmartwychwsta�, daremne jest nasze nauczanie, pr�na jest tak�e wasza wiara. Okazuje si� bowiem, �e�my byli fa�szywymi �wiadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstaj�, przeciwko Bogu �wiadczyli�my, �e z martwych wskrzesi� Chrystusa. Skoro umarli nie zmartwychwstaj�, to i Chrystus nie zmartwychwsta�. A je�eli Chrystus nie zmartwychwsta�, daremna jest wasza wiara i a� dot�d pozostajecie w swoich grzechach. Tak wi�c i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. Je�eli tylko w tym �yciu w Chrystusie nadziej� pok�adamy, jeste�my bardziej od wszystkich ludzi godni politowania. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwsta� jako pierwszy spo�r�d tych, co pomarli. Poniewa� bowiem przez cz�owieka [przysz�a] �mier�, przez cz�owieka te� [dokona si�] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umieraj�, tak te� w Chrystusie wszyscy b�d� o�ywieni, lecz ka�dy wed�ug w�asnej kolejno�ci. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co nale�� do Chrystusa, w czasie Jego przyj�cia. Wreszcie nast�pi koniec, gdy przeka�e kr�lowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelk� Zwierzchno��, W�adz� i Moc. Trzeba bowiem, a�eby kr�lowa�, a� po�o�y wszystkich nieprzyjaci� pod swoje stopy. Jako ostatni wr�g, zostanie pokonana �mier� (1Kor 15,12-26).
Dlatego te� zmartwychwstanie Chrystusa zmienia znaczenie �mierci dla chrze�cijanina: Dzi�ki Chrystusowi �mier� chrze�cija�ska ma sens pozytywny (KKK 1010). Jak pouczaj� nas bowiem s�owa prefacji mszalnej o zmar�ych: �ycie Twoich wiernych, o Panie, zmienia si�, ale si� nie ko�czy (via mutatur non tollitur). A zatem, zmartwychwstanie niesie w sobie nadziej� na �ycie wieczne: Wiara w zmartwychwstanie zmar�ych by�a od pocz�tku istotnym elementem wiary chrze�cija�skiej. Fiducia christianorum resurrectio mortuorum; illam credentes, sumus – „Zmartwychwstanie umar�ych jest ufno�ci� chrze�cijan; ta wiara nas o�ywia” (KKK 921).
Z kolei zawarta w Sk�adzie Apostolskim formu�a dotycz�ca zmartwychwstania cia� nie powinna by� od razu interpretowana na spos�b dualistyczny, tak jakby mo�na by�o oddzieli� w cz�owieku dusz� i cia�o jako dwie niezale�ne od siebie rzeczywisto�ci. Argumentem to potwierdzaj�cym mo�e by� cho�by scena o�ywienia wysuszonych ko�ci zapisana w ksi�dze proroka Ezechiela (37,1-14), w kt�rej to scenie trudno dopatrzy� si� bezpo�rednich wp�yw�w filozofii plato�skiej, wed�ug kt�rej dusze mia�yby istnie� przed za�o�eniem �wiata.
W scenie tej B�g zadaje prorokowi Ezechielowi pytanie retoryczne: „Synu cz�owieczy, czy ko�ci te wr�c� do �ycia?” Odpowiedzia�em: „Panie Bo�e, Ty to wiesz”. Wtedy rzek� On do mnie:„Prorokuj nad tymi ko��mi i m�w do nich: Wysch�e ko�ci, s�uchajcie s�owa Pana! Tak m�wi Pan B�g: Oto Ja wam daj� ducha po to, aby�cie si� sta�y �ywe. Chc� was otoczy� �ci�gnami i sprawi�, by�cie obros�y cia�em, i przybra� was w sk�r�, i da� wam ducha po to, aby�cie o�y�y i pozna�y, �e Ja jestem Pan”. I prorokowa�em, jak mi by�o polecone, a gdym prorokowa�, oto powsta� szum i trzask, i ko�ci jedna po drugiej zbli�a�y si� do siebie. I patrzy�em, a oto powr�ci�y �ci�gna i wyros�o cia�o, a sk�ra pokry�a je z wierzchu, ale jeszcze nie by�o w nich ducha. I powiedzia� On do mnie: „Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu cz�owieczy, i m�w do ducha: Tak powiada Pan B�g: Z czterech wiatr�w przyb�d�, duchu, i powiej po tych pobitych, aby o�yli” (Ez 37,3-9).
Jak naucza Katechizm Ko�cio�a Katolickiego, poj�cie „cia�o” oznacza cz�owieka w jego kondycji poddanej s�abo�ci i �miertelno�ci. „Zmartwychwstanie cia�a” oznacza, �e po �mierci b�dzie �y�a nie tylko dusza nie�miertelna, ale �e na nowo otrzymaj� �ycie tak�e nasze „�miertelne cia�a” (Rz 8,11) (KKK 990). Dlatego w tym kontek�cie wsp�czesna teologia katolicka odchodzi od akcentowania oddzielenia duszy nie�miertelnej od cia�a �miertelnego w momencie �mierci cz�owieka, traktuj�c dusz� i cia�o bardziej integralnie. W praktyce w odnowionej po Soborze Watyka�skim II liturgii Mszy �w. oraz w obrz�dach pogrzebowych unika si� poj�cia „dusza” na korzy�� s�owa „s�uga” lub „s�u�ebnica”.
To traktowanie bardziej integralnie duszy i cia�a w odniesieniu do bytu ludzkiego doprowadzi�o do wypracowania hipotezy zmartwychwstania w �mierci. Wed�ug tej koncepcji wskrzeszenie nie nast�puje dopiero w dniu ostatecznym. To dzie� �mierci danego cz�owieka b�dzie dla niego r�wnocze�nie dniem ostatecznym. Zwolennicy tej hipotezy utrzymuj�, �e istnienie samej duszy nie�miertelnej bez cia�a od momentu �mierci cz�owieka a� do dnia s�du ostatecznego mog�oby prowadzi� do wniosku, i� cia�o nie jest w�a�ciwie cz�owiekowi potrzebne, bo sama dusza nie�miertelna jest samowystarczalna. A przecie� B�g stworzy� materi�, w tym cia�o ludzkie jako dobre i dlatego idea „oderwania” duszy od cia�a mo�e tr�ci� manicheizmem. Ponadto zwolennicy tej hipotezy wskazuj�, �e �w problem rozdzielenia duszy od cia�a i jej autonomicznego bytowania do ko�ca czas�w wynika z wprowadzenia kategorii czasu w rzeczywisto�� wieczn�.
Kongregacja Nauki Wiary w Li�cie do biskup�w o niekt�rych zagadnieniach dotycz�cych eschatologii z 1979 r. cho� negatywnie ustosunkowa�a si� do hipotezy zmartwychwstania w �mierci, to jednak nie uzna�a jej za herezj�, co raczej wskaza�a na pewne trudno�ci, kt�re ta koncepcja stwarza. Kongregacja w tym�e li�cie nawi�zuj�c do nauki o zmartwychwstaniu umar�ych zawartej w Sk�adzie Apostolskim, podkre�li�a, �e zmartwychwstanie to nale�y rozumie� jako odnosz�ce si� do ca�ego cz�owieka. Z drugiej strony Ko�ci� katolicki przyjmuje istnienie po �mierci elementu duchowego z pe�n� �wiadomo�ci� i wol�, kt�ry nazywany jest w Pi�mie �wi�tym i Tradycji dusz�, a kt�remu w tym czasie brakuje dope�nienia jego cia�a. Ale Kongregacja zaznacza te�, �e uwielbienie cia�a Dziewicy Maryi w momencie jej Wniebowzi�cia jest uprzednie w stosunku do uwielbienia przeznaczonego dla wszystkich zbawionych.
Tre�� listu Kongregacji dotycz�cej kwestii zmartwychwstania w �mierci w pewnej mierze odzwierciedla argumentcj� wypracowan� w tym wzgl�dzie przez kard. Josepha Ratzingera (obecnie papie�a Benedykta XVI). I tak, co do dogmatu o Wniebowzi�ciu Naj�wi�tszej Maryi Panny i jego pr�by interpretacji jako wzorca dla ka�dego cz�owieka, pisze on, �e taka pr�ba mog�aby przezwyci�y� trudno�ci ekumeniczne zwi�zane z tym dogmatem oraz pozwoli�aby skorygowa� dotychczasowe wyobra�enia na temat nie�miertelno�ci i zmartwychwstania (…) w kierunku uj�� bardziej biblijnych i bardziej wsp�czesnych.
Kard. Ratzinger zapytuje jednak zwolennikom hipotezy zmartwychwstania w �mierci, jakim prawem mo�na jeszcze w og�le m�wi� o „cielesno�ci”, kiedy jednocze�nie kwestionuje si� wyra�nie wszelkie relacje z materi�, kt�rej udzia� w tym, co ostateczne, ma trwa� tylko o tyle, o ile by�a „ekstatycznym momentem aktu ludzkiej wolno�ci”. W ka�dym razie i w tym modelu cia�o pozostawia si� �mierci, m�wi�c jednocze�nie o dalszym �yciu cz�owieka. Niezrozumia�y staje si� w tej sytuacji zarzut pdnoszony wobec poj�cia duszy, skoro w gruncie rzeczy uznaje si� znowu jak�� oddzielon� od cia�a rzeczywisto�� osobow� cz�owieka. Ponadto przysz�y papie� podkre�la, i� nie mo�na przecie� pomin�� faktu, �e or�dzie chrze�cija�stwa m�wi o zmartwychwstaniu Jezusa „trzeciego dnia”, stawia wi�c wyra�n� cezur� pomi�dzy �mierci� a zmartwychwstaniem, a nadto – co wa�niejsze – nie mo�na zapomnie�, �e w nauczaniu wczesnego chrze�cija�stwa nigdy nie zr�wnano losu zmar�ych przed Paruzj� z tym zupe�nie szczeg�lnym wydarzeniem, jakim jest wskrzeszenie z martwych Jezusa, wynikaj�ce z Jego zupe�nie jedynej, przewy�szaj�cej wszystko roli w historii zbawienia.
�ycie wieczne w przysz�ym �wiecie
T� ostatni� formu�� w Wyznaniu Wiary Nicejsko-Konstantynopolita�skim mo�na przet�umaczy� tak�e w nieco inny spos�b: i �ycia wiecznego w przysz�ym wieku, gdy� greckie s�owo aionos i �aci�skie saeculi niejako ��czy w sobie kategori� czasow� (wiek), jak i przestrzenn� (�wiat). �w wymiar przestrzenny bardzo dobrze wsp�brzmi z wizj� nowego nieba i nowej ziemi (Iz 65,17; 66,22; 2 P 3,13; Ap 21,1) albo nowego Jeruzalem (Ap 21,2-5). Nie chodzi tu jednak jedynie o powr�t do warunk�w pocz�tkowych (rstitutio in integrum), lecz raczej o odrodzenie wszech�wiata w doskona�ej i niezniszczalnej postaci, o czym �wiadcz� s�owa: Oto czyni� wszystko nowe (Ap 21,5).
Je�li za� chodzi o aspekt czasowy, to wieczno�� obca jest rozumieniu czasu w sensie greckiego chronos, gdzie rozr�nia si� poj�cia przesz�o�ci, tera�niejszo�ci i przysz�o�ci. Ot� wieczno�� to raczej greckie kairos, kt�re dos�ownie oznacza punkt pokrywaj�cy si� z osi�gni�ciem celu. W tym kontek�cie wydarzenie historiozbawcze dociera do ko�ca i spe�nia si�. Niekt�rzy teologowie akcentuj� prawd� o wieczno�ci ju� obecnej w tera�niejszo�ci, w czasie. Przedstawiciele tych nurt�w istotne znaczenie przypisuj� nie czasowi przesz�emu ani nadej�ciu paruzji, ale czasowi obecnemu, „teraz”, kt�re jest dla cz�owieka nunc aeternum, „wieczno�ci� teraz”. Ka�dy czas jest ostatecznym, a tym samym nasz czas niejako traci swoj� powag� i donios�o��.
W pierwszym rz�dzie poj�cie „�ycie wieczne” kojarzy si� z niebem, bo oba te s�owa maj� przecie� wyd�wi�k pozytywny. Jak zauwa�a kard. Ratzinger za Karlem Rahnerem SJ, istnienie nieba opiera si� na tym, �e Jezus Chrystus jest jako B�g cz�owiekiem i �e udzieli� bytowi cz�owieka miejsca w bycie samego Boga. Cz�owiek hest w niebie wtedy i w takiej mierze, kiedy i w jakiej mierze jest z Chrystusem. Dlatego te� Katechizm Ko�cio�a Katolickiego naucza, �e ci, kt�rzy umieraj� w �asce i przyja�ni z Bogiem oraz s� doskonale oczyszczeni, �yj� na zawsze z Chrystusem. S� na zawsze podobni do Boga, poniewa� widz� Go „takim, jakim jest"” (1 J 3, 2), twarz� w twarz (Por. 1 Kor 13, 12; Ap 22, 4) (KKK 1023).
To „p�j�cie do nieba” dokonuje si� zaraz po �mierci cz�owieka. Ju� papie� Benedykt XII (1334-1342) w Konstytucji apostolskiej Benedictus Deus (1336) odrzuci� pogl�d swego poprzednika, Jana XXII (1316-1334), kt�ry dopuszcza�, �e dusze zbawionych mog� ogl�da� Boga dopiero po s�dzie i zmartwychwstaniu, tak �e ich szcz�cie nie jest jeszcze pe�ne, a oni sami przebywaj� „pod o�tarzem” (por. Ap 6,9). Benedykt XII orzek� natomiast, �e dusze wszystkich �wi�tych, (...) i innych wiernych zmar�ych po przyj�ciu chrztu �wi�tego, je�li w chwili �mierci nie mia�y nic do odpokutowania (...) albo je�liby w�wczas mia�y w sobie co� do oczyszczenia, lecz dozna�y oczyszczenia po �mierci (...) jeszcze przed odzyskaniem swoich cia� i przed S�dem Ostatecznym, od chwili Wniebowst�pienia Zbawiciela, naszego Pana Jezusa Chrystusa, by�y, s� i b�d� w niebie, w Kr�lestwie i w raju niebieskim z Chrystusem, do��czone do wsp�lnoty anio��w i �wi�tych. Po m�ce i �mierci Pana Jezusa Chrystusa ogl�da�y i ogl�daj� Istot� Bo�� widzeniem intuicyjnym, a tak�e twarz� w twarz, bez po�rednictwa �adnego stworzenia.
W tym miejscu nale�y jednak zaznaczy�, �e to ogl�danie Boga w teologii rzymskokatolickiej zosta�o w du�ej mierze zinterpretowne jako wizja uszcz�liwiaj�ca (visio beatifica), maj�ca charakter statyczny. St�d wsp�cze�ni zapytuj�, czy aby w niebie nie b�dzie nudno? Ameryka�ska filozof religii, Carol Zaleski, celnie zauwa�a, �e kiedy� bali�my si� piek�a, dzi� za�… nieba, z uwagi na jego nud�. Niekt�rzy na ten zarzut odpowiadaj�, nawi�zuj�c do filozofii Arystotelesa i �w. Tomasza z Akwinu, i� doskona�o�� zak�ada pozytywnie rozumiany bezruch, jako dotarcie do celu ostatecznego. Z drugiej strony trafnej odpowiedzi na ten zarzut mo�e udzieli� teologia wschodnia, kt�ra proponuje dynamiczn� wizj� nieba, w kt�rej zbawieni nieustannie post�puj� w kontemplacji Boga, przez co niebo nie jest nu��ce. W spos�b komplementarny ujmuje te odpowiedzi na nud� w niebie Katechizm Ko�cio�a Katolickiego: Niebo jest celem ostatecznym i spe�nieniem najg��bszych d��e� cz�owieka, stanem najwy�szego i ostatecznego szcz�cia (KKK 1024).
Niekt�rzy jednak przed „wej�ciem do nieba” potrzebowa� b�d� oczyszczenia, kt�re wed�ug nauki Ko�cio�a katolickiego nast�puje w czy��cu. Owszem, termin ten wprost nie wyst�puje w Pi�mie �wi�tym. Po�rednio m�wi jednak o nim ju� Stary Testament: [Juda Machabeusz] sprawi�, �e z�o�ono ofiar� przeb�agaln� za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu (2 Mch 12,45). Natomiast w Nowym Testamencie �w. Pawe� naucza� o Dniu Pa�skim, i� warto�� dzie�a zmar�ej osoby oka�e si� bowiem w ogniu, kt�ry je wypr�buje, jakie jest. Ten, kt�rego dzie�o wzniesione jest na fundamencie, przetrwa, otrzyma zap�at�; ten za�, kt�rego dzie�o sp�onie, poniesie szkod�: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogie� (1 Kor 3, 13-15; por. 1 P 1,7). Nauka o czy��cu zosta�a sformu�owana najpierw na Soborze Florenckim (1449), a nast�pnie potwierdzona uroczy�cie przez Sob�r Trydencki (1563) (por. KKK 1031). Nawi�zuj�c do orzecze� powy�szych sobor�w Katechizm Ko�cio�a Katolickiego naucza, �e ci, kt�rzy umieraj� w �asce i przyja�ni z Bogiem, ale nie s� jeszcze ca�kowicie oczyszczeni, chocia� s� ju� pewni swego wiecznego zbawienia, przechodz� po �mierci oczyszczenie, by uzyska� �wi�to�� konieczn� do wej�cia do rado�ci nieba (KKK 1030).
Wsp�czesne nauczanie Ko�cio�a katolickiego zrewidowa�o swoje nauczanie na temat dw�ch innych stan�w po�miertnych, a mianowicie limbusa Ojc�w (limbus Patrum) i limbusa dzieci nieochrzczonych (limbus puerorum; limbus infantium). Ten pierwszy dotyczy� os�b, kt�re umar�y przed Chrystusem. Jednak wraz ze �mierci� Zbawiciela miejsce to przesta�o istnie�, gdy� Chrystus poszed� og�osi� [zbawienie] nawet duchom zamkni�tym w wi�zieniu (1 P 3,19). Natomiast limbus dzieci nieochrzczonych to miejsce, w kt�rym przebywaj� dzieci zmar�e w grze�chu pierworodnym. Nauka o limbusie dzieci nieochrzczonych uformowa�a si� w �redniowieczu. Jednak wsp�czesne nauczanie Ko�cio�a katolickiego wskazuje, �e ta nauka winna mie� rang� hipotezy, gdy� nie ma ona podstaw w Objawieniu biblijnym. Ponadto ogranicza ona powszechno�� zbawczej woli Boga i ogranicza zbawcze dzia�anie Boga do sakrament�w. A przecie�B�g zwi�za� zbawienie z sakramentem chrztu, ale sam nie jest zwi�zany swoimi sakramentami (KKK 1257). Co wi�cej, ju� w odniesieniu do artyku�u wiary o chrzcie w Wyznaniu Wiary powo�ywali�my si� na Katechizm Ko�cio�a Katolickiego, kt�ry nie tylko, �e nie wzmiankuje o limbusie, ale wr�cz m�wi o nadziei na zbawienie dzieci nieochrzcznych (por. KKK 1261).
Cho� formu�a o �yciu wiecznym wprost o tym nie wspomina, to istnieje te� mo�liwo�� wiecznego pot�pienia, zatracenia, kt�re nazywamy piek�em. Chrystus naucza, i� nadchodzi (…) godzina, w kt�rej wszyscy, kt�rzy spoczywaj� w grobach, us�ysz� g�os Jego, a ci, kt�rzy pe�nili dobre czyny, p�jd� na zmartwychwstanie �ycia; ci, kt�rzy pe�nili z�e czyny ‑ na zmartwychwstanie pot�pienia. (J 5, 28-29). Ko�ci� katolicki nawi�zuj�c do Pisma �wi�tego i Tradycji stwierdza istnienie piek�a i jego wieczno��. Dusze tych, kt�rzy umieraj� w stanie grzechu �miertelnego, bezpo�rednio po �mierci id� do piek�a, gdzie cierpi� m�ki, „ogie� wieczny” . Zasadnicza kara piek�a polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wy��cznie w Bogu cz�owiek mo�e mie� �ycie i szcz�cie, dla kt�rych zosta� stworzony i kt�rych pragnie (KKK 1035). Dlatego te� piek�o stanowi realn� mo�liwo��, a przypominanie o nim jest jednocze�nie wezwaniem do odpowiedzialno�ci. Owszem, B�g nie przeznacza nikogo do piek�a; dokonuje si� to przez dobrowolne odwr�cenie si� od Boga (grzech �miertelny) i trwanie w nim a� do ko�ca �ycia (KKK 1037). Ale jednak jedna z prawd wiary przypomina, �e to B�g jest S�dzi� sprawiedliwym, kt�ry za dobre wynagradza, a za z�e karze.
***
Wyznanie Wiary ko�czy si� s�owem Amen, kt�re podejmuje i potwierdza jego pierwsze s�owa: „Wierz�”. Wierzy� znaczy odpowiada� „Amen” na s�owa, obietnice, przykazania Bo�e; znaczy powierzy� si� ca�kowicie Temu, kt�ry jest „Amen” niesko�czonej mi�o�ci i doskona�ej wierno�ci (KKK 1064). Wiara w �ycie wieczne i potwierdzenie jej przez Amen ma swoje zakorzenienie w s�owach Ksi�gi Apokalipsy �w. Jana Aposto�a, w kt�rej Chrystus zapowiada: Oto przyjd� niebawem, a moja zap�ata jest ze mn�, by tak ka�demu odp�aci�, jaka jest jego praca. Ja jestem Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Pocz�tek i Koniec (…) Zaiste, przyjd� niebawem (Ap 22,12-13. 20). A Ko�ci� odpowiada swemu Panu: Amen. Przyjd�, Panie Jezu (Ap 22,20).
Zob. Obrz�dy chrze�cija�skiego wtajemniczenia doros�ych dostosowane do zwyczaj�w diecezji polskich, Katowice 1988, nr 260, s.121-122; Obrz�dy chrztu dzieci wed�ug rytua�u rzymskiego, Katowice 1972, nr 66, s.49.